22.05.2010

Doskonale to znamy: „nie zrobiłem, bo on...”, „zrobiłam, bo ona...”, „tak się złożyło”... Ileś tam rodzajów usprawiedliwień...

Doskonale to znamy: „nie zrobiłem, bo on...”, „zrobiłam, bo ona...”, „tak się złożyło”... Ileś tam rodzajów usprawiedliwień, przerzucania odpowiedzialności, narzekania na warunki, które uniemożliwiają nam życie w obfitości. A Paweł? Oto skazany, odrzucony przez naród, zesłany do Rzymu, pilnowany przez żołnierza – „Przez całe dwa lata pozostał w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie”. Czynił dobrze nie na przekór okolicznościom (nie uciekł, by głosić Jezusa na ulicach, a nauczał tych, którzy przychodzili do jego więzienia) – a zgodnie z warunkami swojego życia, w takich warunkach, jakimi dysponował.

Tak, tak – żadne tam okoliczności – często to my sami jesteśmy największą przeszkodą.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka