22.09.2010

Jak ocenić słowa, wypowiedzi? Jak uznać, które niosą prawdę, a które niosą fałsz? Jak poznać, które przyjąć, a które odrzucić? Skąd czerpać wiedzę o prawdzie swoich własnych słów?

Każde słowo Pana, w ogniu wypróbowane, tarczą jest dla tych, co się doń uciekają. [Prz 30,5]
 
Słowa. Ileż z ich powodu jest cierpienia na świecie.
Tak łatwo wychodzą z naszych ust słowa raniące, krzywdzące, osądzające, niemiłosierne, pełne fałszu i kłamstwa, oszukujące bliźniego i nas samych.
Tak łatwo wchodzą w nasze uszy słowa pochlebne, słodkie, gładkie, nie wywołujące kontrowersji, nie zmuszające do myślenia, zastanowienia się.
 
Jak ocenić słowa, wypowiedzi? Jak uznać, które niosą prawdę, a które niosą fałsz? Jak poznać, które przyjąć, a które odrzucić? Skąd czerpać wiedzę o prawdzie swoich własnych słów?
Pewną miarę wskazuje dzisiejsze czytanie: ogień. Słowo – to, które wypowiadamy i to, które słyszymy – powinno być wypróbowane w ogniu. W ogniu cierpienia.
 
Jeżeli wypowiadamy słowa i nie mamy ochoty ponosić związanych z nimi konsekwencji, tzn. boimy się odrzucenia, wykpienia; jeśli boimy się zniszczyć czyjeś dobre samopoczucie, a w związku z tym lękamy się doświadczenia jego złości i niechęci, wówczas oznacza to, że nasze słowa nie zostały jeszcze poddane próbie ognia. Bardziej zależy nam na stwarzaniu pozorów i „świętym spokoju”, niż na poznaniu prawdy.
 
Jeżeli natomiast usłyszane słowa nas nie uzdrawiają, a przeciwnie, nie tylko tkwimy w starych błędach, ale nadal w naszym życiu pojawia się niepokój i zamęt, wówczas i te słowa nie niosą prawdy, nie są to słowa Pana.
 
Pan Bóg przemawia do ludzi przez ludzi, dlatego tak ważne jest, co mówimy, ale i czego słuchamy. Obyśmy z Jego słów czerpali roztropność, o ile, oczywiście, zależy nam na nawracaniu siebie, a nie innych.