23.09.2010

Nawet, gdy mamy problemy, kłopoty, gdy cierpimy, gdy jest nam źle, nawet wówczas tak naprawdę nasza sytuacja będzie wyjątkowa tylko dla nas, nie dla innych.

Mówienie jest wysiłkiem: nie zdoła człowiek wyrazić wszystkiego słowami. [Koh 1,8a]
 
Najtrudniej jest nam przyjąć, że inni ludzie, cały świat nie kręci się wokół nas. Nawet, gdy mamy problemy, kłopoty, gdy cierpimy, gdy jest nam źle, nawet wówczas tak naprawdę nasza sytuacja będzie wyjątkowa tylko dla nas, nie dla innych. Mimo ich najszczerszych chęci współodczuwania, okazania pomocy i współczucia to, co przeżywamy, jest czymś szczególnym tylko dla nas.
 
W związku z tym każdy z nas zmaga się z odwiecznym pytaniem: „Po co żyję?”, „Jaki jest sens tego, że jestem tu i teraz, wśród tych, a nie innych ludzi?” Każdy z nas zmaga się ze swoją wyjątkowością i niepowtarzalnością Bożego stworzenia, a jednocześnie z tym, że takich istot jak my są na świecie miliardy – i naprawdę nasze przeżycia, problemy, radości i smutki nie są czymś wyjątkowym, ale są doświadczeniem wielu ludzi.
 
Ma rację mędrzec Kohelet, gdy powiada: „nic zgoła nowego nie ma pod słońcem” jeśli idzie o rodzaj ludzki Jednak taka nowość zaistniała, pojawiła się i nigdy więcej się nie powtórzy: w pewnym momencie historii Bóg stał się Człowiekiem. I jeśli człowiek zdecyduje się swoje życie przeżywać z Nim, wówczas i w jego życiu zaczynają dziać się rzeczy nowe, których nigdy wcześniej nie było i później nie będzie.
 
Tylko rozważając i kontemplując Jezusa człowiek może uwierzyć i przyjąć własną wyjątkowość, niepowtarzalność, piękno, a także przyjąć drugiego człowieka w jego wyjątkowości i uroku. Tylko dzięki Jezusowi człowiek może przekroczyć własną ograniczoność stworzenia, dla którego nawet „mówienie jest wysiłkiem”, bo tak trudno przekazać bliźniemu to, co się czuje i przeżywa, by zostać właściwie zrozumianym.
 
Tylko z Jezusem można właściwie zrozumieć to, co przekazuje nam drugi człowiek. Tylko w Nim stać nas na okazanie zaufania drugiemu człowiekowi i przyjęcie jego słów za prawdziwe i szczere.
 
O ile, oczywiście, naprawdę decydujemy się przez Jezusa iść do Ojca.