12.11.2010

A jednak nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że jesteśmy jak tamci za czasów Lota – „jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali” aż przyszła zagłada.

Widziałam ludzi na cmentarzu we Wszystkich Świętych: elegancko ubrani, wymieniający ze sobą uściski i uśmiechy, beztroscy. Tak jakby śmierć ich nie dotyczyła, tak jakby nie do nich skierowano pytanie, czy znajdą się w gronie wybawionych, świętych.

To nie jest smutne święto, wiem. I być może zmyliły mnie modne ubrania, atmosfera rodzinnego pikniku. A jednak nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że jesteśmy jak tamci za czasów Lota – „jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali” aż przyszła zagłada. A przecież powinniśmy być jak ci, których upomina Jan: „Uważajcie na siebie, abyście nie utracili tego, coście zdobyli pracą, lecz żebyście otrzymali pełną zapłatę”.

Bo koniec świata nastąpi, Królestwo Boże nastanie, Pan domu wróci po nas.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka