29.11.2010

Nazywam Cię Bogiem. Wyznaję, że jesteś wszechmogący, wszechwiedzący, prawdomówny. Powtarzam, że jesteś Miłością… A potem przychodzą realia.

Nazywam Cię Bogiem. Wyznaję, że jesteś wszechmogący, wszechwiedzący, prawdomówny. Powtarzam, że jesteś Miłością…

A potem przychodzą realia. Codzienność, w której nagle te Twoje przymioty nikną mi z oczu. Nie poproszę, nie będę Ci zawracać głowy drobiazgami. Jesteś zbyt wielki na takie sprawy… Wiem, że byłbyś krytycznie nastawiony do tego rozwiązania, nie muszę Cię pytać, ale to jedyne wyjście! Cała reszta to kategoria cudu, a cuda się nie zdarzają!

Nie zdarzają?

Setnik był żołnierzem. Wiedział, co znaczy mieć władzę. Wiedział, że wystarczy wydać polecenie, a podwładny jest posłuszny. Jeśli Jezus ma władzę, wystarczy że powie słowo. Prosta konsekwencja, nic więcej.

Wierzę, że jesteś Bogiem. Ale czy wierzę, w każdej chwili masz w ręku moje życie? Czy wierzę, że włos mi z głowy nie spadnie bez Twojej zgody? Czy pamiętam, że to co niemożliwe dla Ciebie jest możliwe? Czy ufam, że kochasz, a zatem żadna moja sprawa nie jest dla Ciebie nieistotna?

Pytanie do rachunku sumienia:

Jak wygląda moja modlitwa w trudnościach? Czy pamiętam, że jest Ktoś, kto może mi w każdej chwili i każdej sytuacji pomóc? Czy wolę sam– po swojemu – sobie poradzić?