14.01.2011

Zbyt wiele stało się złego. Zbyt daleko zaszedłem. Zbyt inny jestem od tych mniej lub bardziej świętych, których widzę wokół siebie. Nie ta klasa.

"Gdy jeszcze trwa obietnica wejścia do Bożego odpoczynku, lękajmy się, aby ktoś z was nie mniemał, iż jest jej pozbawiony."

Kolejna pułapka dla człowieka wierzącego i upadającego. Bóg nie przygarnia do siebie aniołów. Wie, jacy jesteśmy. Takich nas wybrał: słabych, kruchych, wątpiących. Nie gorszy się nami i nie oczekuje, że własną mocą osiągniemy nienaganność.

Grzech może prowadzić do odrzucenia wiary. Ale może też prowadzić do odrzucenia siebie. Nie jestem godny, by mi przebaczyć. Zbyt wiele stało się złego. Zbyt daleko zaszedłem. Zbyt inny jestem od tych mniej lub bardziej świętych, których widzę wokół siebie. Nie ta klasa.

Zobacz, oni odwracają się na mój widok. Zobacz, jak patrzą! Jestem tu intruzem!

Nie dla mnie jest zbawienie – można zawołać i pogrążyć się w rozpaczy, która nie ma dna. Czasem trzeba wtedy aż czterech ludzi zdeterminowanych, by rozebrać dach i spuścić sparaliżowanego rozpaczą człowieka przed oczy Jezusa.

Wbrew tłumowi zagradzającemu wejście. Wbrew oburzeniu, jak można niszczyć komuś dach. Wbrew wszelkim kanonom i zwyczajom. Wzorem Boga, który lęka się, że jakikolwiek człowiek mógłby uznać, że Jego Ofiara go nie dotyczy.

A ja, gdzie jestem? Na noszach, na dachu… a może stoję w drzwiach?