26.05.2011

Radość

Chrześcijaństwo nie polega na tym, że z nikim się nie spieram, nie dyskutuję, nie próbuję przekonać do moich racji.

Nie da się przejść przez życie bez sporów i zatargów z bliźnimi. Chrześcijaństwo nie polega na tym, że z nikim się nie spieram, nie dyskutuję, nie próbuję przekonać do moich racji. Dzieje Apostolskie pokazują, że pierwsi chrześcijanie kłócili się i spierali. Nie ma w tym nic złego. Zło pojawia się dopiero wówczas, gdy przekonanie o mojej racji i chęć jej udowodnienia zaczyna dominować w moim życiu. Zaczyna być ważniejsza od Jezusa, od trwania w Nim.

Jak sprawdzić, czy trwam w Jezusie, w Jego miłości? Wystarczy uczciwie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jestem skłonna poddać pod ocenę innych ludzi to, co wywołuje konflikt, nieporozumienia? Czy dopuszczam możliwość, że mimo racji to, jak patrzę i co widzę, nie jest najważniejsze w oczach Boga? Że On widzi to inaczej i że mi chce to pokazać poprzez innych ludzi? Czy jest mi łatwo czy trudno rezygnować ze swojego zdania, gdy ktoś zwraca mi uwagę, że nie jest ono do końca słuszne i zasadne?

Jezus wzywa mnie dziś, bym odrzuciła wszystko to, co przeszkadza mi trwać w Jego miłości do mnie, ale też w Jego miłości do drugiego człowieka. Bym kierowała się przykazaniami, z których najważniejszym jest miłowanie Boga nade wszystko i ze wszystkich moich sił. Nie jest to łatwa droga, ale Jezus obiecuje, że ci, którzy będą nią szli, będą pełni radości. A On najlepiej mnie zna i wie, co mnie uszczęśliwi już tu, na ziemi.