15.10.2011

W tej godzinie

Ewentualna konfrontacja wiary z niewiarą wywołuje lęk bynajmniej nie z powodu braku argumentów. Boimy się ośmieszenia.

Ewentualna konfrontacja wiary z niewiarą wywołuje lęk bynajmniej nie z powodu braku argumentów. Boimy się ośmieszenia. Jakby ośmieszenie nie należało do repertuaru Bożego objawienia. A przecież na krzyżu przemówił jako „wzgarda pospólstwa i pośmiewisko dla wielu”. Ośmieszenie nie podważa autorytetu ośmieszanego. Podważa kulturę ośmieszającego. Bóg nie boi się być ośmieszonym. Więcej – chce byś ośmieszonym,  by objawić swoją moc w słabości. Chociaż, gdyby chciał, może zawezwać na pomoc dwanaście zastępów aniołów.

Konfrontacja wiary z niewiarą nie ma nic wspólnego ani z telewizyjnym show, ani z modną w niektórych środowiskach dyskusją panelową. Jedno i drugie wymaga uprzedniego przygotowania argumentów, poznania rozmówców, ułożenia jakiegoś scenariusza. W przypadku ciągania do urzędów i władz ten scenariusz zostanie napisany przez Boga, a nam objawiony przez Ducha Świętego w najbardziej odpowiednim momencie. „W tej właśnie godzinie…”

Problemem nie jest sama konfrontacja. Problem pojawia się w momencie gdy zaczyna brakować wiary Abrahama, a człowiek przestaje słyszeć, co Duch mówi do Kościoła.

 

Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski