08.07.2012

Spoza nas

Jeśli będę przekonana, że jestem silna i sama dam sobie radę, wtedy Bóg może okazać się mi niepotrzebny

Najchętniej więc będę się chełpił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa 2Kor 12,9

Bóg stając się człowiekiem przyjął na siebie słabe i ograniczone ciało. Uczyniło to, by być jak najbliżej swojego stworzenia. Urodził się w ubogiej stajni, wychowywał się w skromnym domu cieśli, dlatego trudno było uwierzyć tym, którzy Go znali, że jest Bogiem. Ranili Go swoim niedowierzaniem. Powątpiewali o Nim, stąd nie mógł zdziałać żadnego cudu.

Niewiele różnię się od mieszkańców Nazaretu. Znam Jezusa od najmłodszych lat. Sporo z Nim przeżyłam. Staram się o codzienny kontakt, deklaruję Mu swoje oddanie i miłość. Tylko, że bardziej poszukuję w tym swojego spełnienia, samozadowolenia i zachwytu, poczucia doskonałości, niż realnej, bliskiej z Nim relacji. Nie zostawiam Bogu miejsca, bo za dużo wciąż we mnie pragnienia wielkości.

Jeśli będę przekonana, że jestem silna i sama dam sobie radę, wtedy Bóg może okazać się mi niepotrzebny. Kiedy jednak dostrzegę w sobie słabości i uznam, że sama sobie z nimi nie poradzę, gdy poczuję swoją bezradność, wówczas dopiero pozwolę Bogu działać. Bowiem moc w słabości się doskonali.

 

Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak

 

Cichamaryjka spoza nas