27.10.2013

Wołam i głoszę

Powstrzymywanie się od ocen za cnotę nie uchodzi. Wręcz rodzi podejrzenia. O relatywizm. Bo jeśli nie ocenia to popiera...

Powstrzymywanie się od ocen za cnotę nie uchodzi. Wręcz rodzi podejrzenia. O relatywizm. Bo jeśli nie ocenia to popiera. A przynajmniej daje milczącą zgodę. Do jednoznacznych ocen zdaje się zachęcać sam Jezus. Dwóch ludzi, groby pobielane, ciężary nie do uniesienia… Sporo tego. Uzupełniając o słynne „jeśli nie wy, kamienie wołać będą” mamy jednoznaczną zachętę by zło nazywać złem, dobro dobrem.

Tyle że my, w przeciwieństwie do Jezusa, nie wiemy, co jest w sercu człowieka. Przynajmniej tego stającego na modlitwie. Stąd nigdy nie jesteśmy w stanie powiedzieć czy ten stojący w pierwszym rzędzie chce pochwalić się swym nowym futrem, czy też skruszony woła do Boga o miłosierdzie.

A jeśli chodzi o wołające kamienie. Owszem, przypominają te młyńskie dla opornych. Ale ich powołaniem nie jest topienie grzeszników. Ich powołaniem jest głoszenie chwały Bożej, miłosierdzia Pana, zbawienia w Chrystusie. Bo w Nim „Bóg pojednał świat ze sobą, nam zaś przekazał słowo jednania”.

Zatem jak celnik wołam o zmiłowanie. Jak kamień głoszę zmiłowanie.

Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski