30.11.2013

Na koniec Szymon i Andrzej

Dobrze na koniec usłyszeć właśnie coś takiego. Tyle padło słów. Zarówno mądrych jak i pustych. A przecież chodzi o to, żeby iść za Jezusem. Choćby zmęczenie już odbierało entuzjazm.

Na koniec Szymon i Andrzej

Rok liturgiczny dobiega końca. Ale tym razem kończy się świętem świętego Andrzeja  Apostoła. Co przerywa lekturę księgi Daniela czy Łukasza, zapowiadających powtórne przyjście Jezusa, a wprowadza w zupełnie inny nastrój. W Ewangelii czytam o tym, jak Jezus powołuje pierwszych uczniów. Rybaków: Szymona Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana. Dwaj pierwsi słyszą proste wezwanie: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”. I zostawiają wszystko. I idą za Nim.

Dobrze na koniec usłyszeć właśnie coś takiego. Tyle padło słów. Zarówno mądrych jak i pustych. A przecież chodzi o to, żeby iść za Jezusem. Choćby zmęczenie już odbierało entuzjazm.

Więc zostawiam te swoje sieci. Co ma być, to będzie. Najwyżej kiedyś, kiedy jak Piotr wrócę po nie, już ich nie znajdę.

Modlitwa

Co Ci mam dziś powiedzieć, Jezu? Moje serce jest już puste. Wszystko się w nim wypaliło. Ale jeśli chcesz, żebym dalej szedł za Tobą, pójdę. W końcu i tak nie mam już dokąd pójść…