04.12.2013

Nie to

Łatwo jest potraktować adwentowe milczenie jako rodzaj duchowej gimnastyki, takie rekolekcyjne bycie w porządku, żeby nikt nam nie zarzucił, żeśmy się nie przygotowali.

Jeśliby przeprowadzono sondę dotyczącą Adwentu, pewnie najczęściej kojarzyłby się on z dobrymi postanowieniami, podjętym wyrzeczeniem, przedświąteczną zapobiegliwością… I tego właśnie spodziewalibyśmy się w Bożym słowie – wezwania do wytrwałości, rachunku sumienia, listy zadań. A co mamy? Mamy zapowiedź uczty, otarcia łez, wizję zielonych pastwisk i bezpieczeństwa, opis uzdrowień i rozmnożenia chleba…

Łatwo jest potraktować adwentowe milczenie jako rodzaj duchowej gimnastyki, takie rekolekcyjne bycie w porządku, żeby nikt nam nie zarzucił, żeśmy się nie przygotowali. Dlatego Bóg nas zawstydza. Bo nie wręcza nam ankiety do wypełnienia, lecz daje całą swoją moc.

 

Św. Grzegorz Wielki: „ W milczeniu wyniszcza się ten, kto ganiąc się za głupie myślenie, gryzie się w swym wnętrzu zębem sumienia. To jakby otwarcie mówił: «Tak żyłem, żebym na zewnątrz nie bał się żadnego oskarżyciela; obym był postępował w ten sposób, żebym w swym wnętrzu nie miał sumienia za oskarżyciela». W milczeniu bowiem wyniszcza się ten, kto wewnątrz siebie znajduje coś, za co mógłby płonąć” (Moralia XI,53).

 

Rachunek sumienia: Jak rozumiem swoje adwentowe przygotowanie? Niema – przemówię, ułomna – wyzdrowieję, chroma – zacznę chodzić, niewidoma – zobaczę? Czego się po Bogu spodziewam? Czy się spodziewam?

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka