23.04.2014

Z otwartą głową

A moja głowa? Jest tak otwarta? Owszem, chętnie porozmawiam o wielu różnych sprawach. O przepisach liturgicznych, szóstym przykazaniu, o polityce. O zmartwychwstaniu tak jakoś nie, bo…

Nie poznali Go. Owi dwaj uczniowie idący do Emaus. Jak mogli być tak ślepi? – chciałbym w pierwszym odruchu zapytać. Spokojnie – podpowiada po chwili intuicja.  Ich oczy – pisze Łukasz – były niejako na uwięzi. Chyba sam Jezus nie chciał, by Go tak zaraz rozpoznali. Pewnie dlatego, by nie wpadli zaraz w jakąś euforię, zamiast słuchać Jego wyjaśnień.  Ale choć ich oczy nie widziały jak trzeba,  mieli otwarte głowy. Byli gotowi rozważać, rozmawiać, słuchać. Oczy w odpowiednim momencie otworzyły się im same...

A moja głowa? Jest tak otwarta? Owszem, chętnie porozmawiam o wielu różnych sprawach. O przepisach liturgicznych, szóstym przykazaniu, o polityce. O zmartwychwstaniu tak jakoś nie, bo…. Bo o czym w sumie rozmawiać? Z jednej strony to takie odległe, nieznane, z  drugiej tak oczywiste…

Niestety, widać z tego wyraźnie, że mam zamkniętą głowę. Żeby nie powiedzieć, że zakuty łeb. Przecież skoro zmartwychwstanie jest najważniejszym wydarzeniem w dziejach ludzkości, skoro zmienia sposób postrzegania świata, to czy nieuwzględnienie tej perspektywy w moich rozmowach – o przepisach liturgicznych, o szóstym przykazaniu,  o polityce czy jeszcze innych – nie jest poważnym błędem? Czyżbym bał się skonfrontowania mojego widzenia świata i mojej wiary z ową wszystko zmieniającą perspektywą?

Modlitwa

Otwórz, Panie, mój umysł. Pomóż mi patrzyć na wszystkie sprawy z perspektywy Twojego i mojego kiedyś zmartwychwstania. Może w pewnej chwili, jak uczniom w Emaus, otworzą mi się oczy i w tych wszystkich sprawach dojrzę Ciebie i przede wszystkim Ciebie?