03.07.2014

Dotykający ran

Rany niedowiarstwa, grzechu, słabości, okaleczenie przez bliźnich, to wszystko może znaleźć uzdrowienie tylko w chwalebnych ranach Jezusa. Jego rany są szansą dla naszych ran.

Trudno jest bronić Tomasza przed zarzutem niedowiarstwa, skoro tę etykietę przypiął mu sam Jezus. Może jednak uda się znaleźć inny stosowny tytuł, który choćby w małym stopniu zrównoważył negatywny wydźwięk pierwszego. Przy tym nie chodzi o umniejszanie winy apostoła. Jemu to nie jest potrzebne. I tak cieszy się chwałą nieba, a tam – wiadomo – tytułami raczej nikt się nie przejmuje. Bardziej chodzi o nas, niedowiarstwem grzeszących na każdym kroku, z jego powodu przeżywających chwile załamania, widzących w nim bardziej klęskę aniżeli szansę.

Szansa. Słowa Jezusa nie są oskarżeniem, wyrzutem, przestrogą. Ostatecznie ten sam grzech pozostałym uczniom wytykał przy innej okazji. Zresztą w słowach bardziej dosadnych, nawiązujących do przypowieści o dziesięciu pannach. Pozwalając dotknąć swoich uwielbionych ran Jezus dał Tomaszowi szansę, a nam wskazał drogę. „W Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53,5). Rany niedowiarstwa, grzechu, słabości, samookaleczenie i okaleczenie przez bliźnich, to wszystko może znaleźć uzdrowienie tylko w chwalebnych ranach Jezusa. Jego rany są szansą dla naszych ran. Chrześcijaństwo jest religią ofiarującą człowiekowi uzdrowienie. Potrzeba tylko odwagi. By nie tylko deklarować: nie uwierzę. Większej odwagi trzeba by dotknąć. Być może dlatego Jezus, zanim spotkał się z Tomaszem, tchnął w Wieczerniku Ducha Świętego.

Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski


Kalaruch Przytul mnie do Swoich ran