06.04.2015

Święta

Zazwyczaj boimy się wielkich słów, metafory wydają się naiwne, słowo „triumf” odpychające. Jak to jednak nazwać inaczej – radosne okrzyki, tryumfalny pochód, głębokie przekonanie, że Bóg zwyciężył...

To są dni, kiedy tak po prostu możemy się cieszyć. Przede wszystkim – Bożą obecnością, nadzieją na zmartwychwstanie. Także – sobą nawzajem, wiarą wyznawaną na wszystkich kontynentach, we wszystkich językach świata.

Takie wielkanocne złapanie oddechu pozwala zobaczyć świat z nowej perspektywy. Zazwyczaj boimy się wielkich słów, metafory wydają się naiwne, słowo „triumf” odpychające. Jak to jednak nazwać inaczej – radosne okrzyki, tryumfalny pochód, głębokie przekonanie, że Bóg zwyciężył...

W tej radosnej atmosferze jest coś z Paruzji – czy nie tak będzie wyglądać ostateczne przyjście Boga? Oto nic Go nie pokonało – i okazuje się, że mieliśmy rację. Bóg miał rację.

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka