17.10.2015

Musi kosztować

Przyzwyczaiłem się do takiego świata. Przytulnego i wygodnego. A przecież wcale tak nie musi być.

Spokój. Kaloryfery już grzeją, więc jest ciepło i przytulie. Za oknem delikatny wiatr strąca jesienne liście. Co to jeszcze mam dziś zrobić? Nic bez czego świat by się zawalił...

Przyzwyczaiłem się do takiego świata. Przytulnego i wygodnego. W którym nawet jeśli nie jestem kimś, jestem jako obywatel i wyborca ważny. A przecież wcale tak nie musi być. Jezus mówi dziś niepokojące rzeczy. „Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych”. Stanąć przed pokusą zaparcia się? Jakie to dalekie i nierealne. Zwłaszcza kiedy Jezus dodaje, że z powodu Niego będą nas „ciągnąć do synagog, urzędów i władz”. Nie, dla mnie zupełna abstrakcja. Spojrzeć krzywo, owszem, ale zaraz prześladować?

Wychodzi na to, że ten błogostan w jakim żyję to jakiś stan mocno nienormalny. I jeśli dziś pojawiają się tu i ówdzie sygnały, że niebawem święty spokój mojej chrześcijańskiej egzystencji może zostać zburzony, to nie stanie się nic nadzwyczajnego. Tak to jest. Bycie chrześcijaninem musi kosztować.

Modlitwa

Nie proszę, Panie Jezu, byś moja wierność Tobie wystawił na próbę. I bez tego wiem, że jestem słaby. Ale kiedy przyjdą chwile, kiedy przyznanie się do Ciebie będzie mnie kosztować, dodaj odwagi, bym się Ciebie nie zaparł. Żebyś się za mnie nie musiał wstydzić...