Czyściec: miejsce kary za grzechy czy dojrzewania do bezinteresownej miłości?
Słowa Księgi Mądrości o nieznacznym skarceniu, podsycane wizjami mistyków opisujących czyściec, prowokowały artystów. Stąd nasze wyobrażenia o czyśćcu, rozpalonym co prawda ogniem słabszym od piekielnego, mimo to karzącego człowieka za winy, popełnione na ziemi. Dlatego dziś chrześcijanie stawiają pytanie: miejsce kary za grzechy czy dojrzewania do bezinteresownej miłości? I jak ta wizja ma się do słów Psalmu, sławiącego Boga za Jego miłosierdzie: „Nie postępuje według naszych grzechów, ani według win naszych nam nie odpłaca”.
A może trzeba inaczej. Skoro „według win naszych nam nie odpłaca”, więcej, będąc miłością, która „nie pamięta złego”, znaczy daje człowiekowi szansę, by dojrzał do bezinteresownej miłości. Bo przecież takim miejscem jest niebo, gdzie nie kocha się za coś. Gdzie bezinteresownie daje się miłość i przyjmuje miłość (to drugie chyba jest trudniejsze). Więc potrzebujemy takiego przedsionka, w którym pragnienie bezinteresownej miłości będzie dojrzewało tak długo, aż człowiek niczego innego nie będzie pragnął, jak tylko ujrzeć chwałę Bożą, dać Bogu siebie w akcie bezinteresownej i Jego bezinteresowną miłość przyjąć.