"Wszak niedostępne jest to, co istnieje. Istniejący Bóg z całą pewnością też." - zacznę słowami z tego artykułu, który swą wymową (i klimatem!) jakże odbiega od całej internetowej inflacji słowa i kultu wiedzy.
Z błogością zanurzyłem sie w tych rozważaniach, które są jak głęboki oddech górskiego powietrza. Dlaczego? Może dlatego, że zmęczony już jestem teologicznymi poszukiwaniami, w których budowane są coraz to nowe wizje, wyobrażenia, sądy i schematy...
Kiedy już człowiek odkrywa, że nic nie wie, dochodzi do jakiegoś przesilenia, w którym na początku jest ból - a ten może prowadzić tylko w dwie strony: ku szaleństwu lub ku miłości. Ten drugi wybór staje się zanurzeniem w ciszy zapatrzenia. Miłość potrafi się obyć bez pewników ...bo ona sama jest jedynym pewnikiem.
podoba mi się :) ten sposób ujęcia prawdy "ku szaleństwu lub ku miłości" tak, miłość Boga jest jedynym "pewnikiem" wszystko inne zmienia się nieustannie wraz z nami.
Z błogością zanurzyłem sie w tych rozważaniach, które są jak głęboki oddech górskiego powietrza. Dlaczego? Może dlatego, że zmęczony już jestem teologicznymi poszukiwaniami, w których budowane są coraz to nowe wizje, wyobrażenia, sądy i schematy...
Kiedy już człowiek odkrywa, że nic nie wie, dochodzi do jakiegoś przesilenia, w którym na początku jest ból - a ten może prowadzić tylko w dwie strony: ku szaleństwu lub ku miłości. Ten drugi wybór staje się zanurzeniem w ciszy zapatrzenia. Miłość potrafi się obyć bez pewników ...bo ona sama jest jedynym pewnikiem.
ten sposób ujęcia prawdy
"ku szaleństwu lub ku miłości"
tak, miłość Boga jest jedynym "pewnikiem"
wszystko inne zmienia się nieustannie wraz z nami.