Mediacja to nie poradnictwo. Warto wiedzieć, o czym się pisze. Podobnie, nie jest rozwiązaniem unikanie tematu rozwodu - rozwody są i będą. Nie jest to powód do dumy dla nikogo, ale nie można uciekać od rzeczywistości. Gdyby autorka wiedziała, jak wyglądały posiedzenia pojednawcze - ja wiem, bo jestem adwokatem - to nie ubolewałaby nad zastąpieniem postępowania pojednawczego mediacją.
@Agnieszka Swaczyna Jako adwokat, wyeliminowała Pani z postępowania pojednawczego Boga. Tak sądzę. Dlatego Pani opinia jest taka, jaka jest. Bóg jest rzeczywistością i jeśli w postępowaniu pojednawczym Pani nie uwzględniała Jego istnienia, to nie kto inny, tylko właśnie Pani ucieka od rzeczywistości.
Proszę mi wybaczyć, ale nie rozumiem Pana wypowiedzi. Posiedzenia pojednawcze trwały 5 minut i przedłużały trudną sytuację rozstających się małżonków o ok. pół roku. Czy fakt, że jestem adwokatem jest równoznaczny - Pana zdaniem - że neguję udział Boga w czymkolwiek? Jeśli tak, to jest to założenie błędne
@august Nie jest mi przykro, że mylisz ogórka z patykiem. Dla ludzi, wzorem sądu powinien być Sąd Ostateczny. Tam właśnie dochodzi do pojednania ludzi z Bogiem. Dlatego sądy tu, na Ziemi, powinny dążyć do tego ideału. A że nie dążą? To dzięki poglądom takich ludzi jak Ty, którym zależy tylko na dzieleniu i tworzeniu niezgody. A że tworzysz niezgodę to widać już w pierwszym zdaniu, gdy arbitralnie stwierdzasz, że: "Autor zapomniał...". Ty tego nie wiesz, czy zapomniał czy nie, jednak to nie przeszkadza Ci jątrzyć.
Czy ktoś może mi powiedzieć czy Bronak to tutejszy troll? Wszystko na to wskazuje a ja nie znam się tak bardzo na forum żeby kojarzyć nicki.
Nie tworzę niezgody, nie podoba mi sie podejście do tematu i - co zaznaczyłem- oceniam tylko to co na stronie a nie cały artykuł. Trudno polemizować z takimi argumentami jak u Bronaka bo są oderwane od rzeczywistości.
A ja mogłabym zapytać gdzie są księża i terapeuci? Szczególnie księża skoro Kościół tak ubolewa nad rozpadem rodziny i ilością rozwodów... Sędzia i adwokat nie są od scalania związku. Do sądu przychodzą ludzie, którzy, w większości, absolutnie nie widzą już możliwości dalszego wspólnego życia i często od wielu lat żyją w faktycznej separacji i w nowych związkach. To już nie jest etap ratowania małżeństwa a sala sądowa lub kancelaria adwokacka to nie miejsce na terapię małżeńską choć jako adwokat wielokrotnie w toku postępowania pytam klientów czy są naprawdę przekonani o słuszności swojej decyzji. Natomiast może warto zastanowić się nad koniecznością podjęcia efektywnej pracy duszpasterskiej skierowanej do małżeństw i nad solidniejszym przygotowaniem kandydatów do małżeństwa, tak aby byli świadomi na co się decydują i przekonani, że naprawdę kochają przyszłego męża/żonę. I może warto właśnie o tym napisać solidny uczciwy artykuł?
Apeluję do księży, aby z ambon i w każdy inny możliwy sposób apelowali do ludzi o trwałość małżeństw. A Kościół niech w swojej nauce pozostanie wierny nauczaniu Jezusa o małżeństwie. Ja jestem rozwódką. Przykład klasyczny- mój mąż znalazł sobie kochankę i zażądał rozwodu. Nie chciał nawet słyszeć o tym, że przysięgał mi wierność, miłość i uczciwość małżeńską oraz że mnie nie opuści, aż do śmierci. Mamy dwoje dzieci. Córka po rozwodzie zachorowała na depresję. Jest po 4 próbach samobójczych, pod opieką psychiatry, w trakcie terapii, bez żadnych gwarancji jej skuteczności. Oto skutek rozwodu.
Nie ma co pomstować na sądy, że orzekają rozwody. Sądy stwierdzają tylko stan faktyczny, czyli że związek w sensie formalnym przestał istnieć. Gdy ludzie przychodzą do sądu to zwykle jest już za późno na ratowanie małżeństwa. Faktyczny rozwód następuje nie w wyniku orzeczenia go przez sąd, ale dużo wcześniej; gdy małżonkowie przestają ze sobą rozmawiać, mieszkać razem, gdy jedno z nich znajduje sobie innego partnera. To, czego brakuje katolickim małżeństwom, to poradnictwa przykościelnego dla małżeństw w kryzysie i na granicy rozpadu. Każde takie mażłeństwo, powinno być od razu objęte opieką Kościoła, pomocą, terapią, mediacją, prowadzeniem duchowym, itp. Wtedy będzie szansa, że ci ludzie nie pójdą już do sądu po papier rozwodowy. Zgadzam się z Anitą: księża powinni na każdym kroku podkreślać, że małżeństwo jest nierozerwalne i całkowicie zaprzestać mówienia, że jest coś takiego po rozwodzie jak 'małżeństwo' niesakramentalne. Czas przerwać błędne koło tolerancji dla drugich związków po rozwodzie.
Cisza w Kościele powoduje brak oparcia dla małżeństw sakramentalnych, gdy przychodzą trudności! Natomiast tworzenie już od 30 lat duszpasterstwa dla parodii małżeństwa czyli dla par cywilnych, zwanych zwodniczo "Niesakramentalnymi" tworzy zamieszanie w umysłach młodych na tyle, że na tych spotkaniach dla takich cywilnych związków, zwanych zwodniczo "Niesakramentalnymi" są sami młodzi ludzi !!!! Czyli, że 30 lat tworzenia takich zwodniczych kręgów zbiera już żniwo w młodym pokoleniu!!! Zgroza.
Anito, niech Bóg błogosławi Twoją córkę. Niech Matka Boża Różańcowa otoczy ją swoją czułością. Amen.
"Czas przerwać błędne koło tolerancji dla drugich związków po rozwodzie. " A co jeśli małżeństwo nie jest zniszczone przez zdradę? Przyjaciel ożenił się w bardzo młodym wieku. Po kilku latach oboje jednak uznali, że nie ma już szans na wspólne życie bez ciągłych kłótni. Po 5 latach od rozstania składają papiery do sądu i dostają rozwód. On poznał nową kobietę, jest szczęśliwy, co niedzielę razem chodzą do Kościoła, oboje są wierzący! Czeka ich ślub cywilny czyli jak to zostało tutaj nazwane "parodia małżeństwa". Oni też mają być potępieni? Nikomu krzywdy nie zrobili!
Ale złamali ślubowanie. W pełni świadome, dobrowolne ślubowanie przed Bogiem i Kościołem. Rozwodząc się robią krzywdę sobie, dzieciom (jeśli są) i całemu Kościołowi dając antyświadectwo o małżeństwu.
Kościół w szczególnych wypadkach zezwala na separację (bo np. mąż pije). Ale nie ma przyzwolenia na rozwód i narzeczeni o tym wiedzą.
"Organizacje feministyczne też robią swoje: kobieta ma być niezależna i nie rezygnować z niczego. A w małżeństwie nie zawsze tak się da, czasem trzeba iść na kompromisy" Tylko dlaczego mam wrażenie, że "Gość" widzi ten kompromis bardzo jednostronnie, czyli że to kobieta musi się na wszystko zgadzać albo jest winna rozpadowi małżeństwa? Kompromis, zgodnie z nazwą, powinien być po obu stronach. Po drugie nie widzę sensu w ocenianiu rzeczywistości na podstawie ankiety: "czy twoje życie pogorszyło się po rozwodzie rodziców?" gdyż te dzieci nie wiedzą, jak wyglądałoby ich życie, gdyby ich rodzice pozostali razem tylko ze względu na ich "dobro", kłócąc się, zdradzając itp. Miałoby to sens tylko w przypadku, gdyby naprawdę się pogodzili, ale to często jest niemożliwe.
Nie rozmumien dlaczego w artykule podnosi sie tylko że to kobiety powinny ustępwać i rezygnować ze swoich ambicji/planów / wizji szczęścia ?! TO OBYDWOJE MAŁŻONKÓW powinno dazyć do kompromisu i osiągać go nie tylko kosztem JEDNEJ strony czyli KOBIETY !!!
To właśnie takie stereotypy myślowe rodem ze średniowiecza są podłożem wielu rozwodów.
Pomijam, że statystycznie za większość rozwodów odpowiedzialni są mężowie !
Przykrym faktem jest, ze w prowadzeniu spraw rozwodowych przodują prawnicy kończący Katolicki Uniwersytet Lubelski... W dodatku kształcacy się na koszt wiernych Koscioła...
Może więcej osób nieprzygotowanych do małżeństwa wchodzi w związek małżeński, mentalność indywidualistyczna promowana od kołyski robi swoje, warunki życiowe też jakby mało sprzyjające dla zdrowego małżeństwa, mniej wsparcia z najbliższego otoczenia dla par przechodzących kryzys, nikt się nie chce wtrącać, sąd jest na samym końcu.
"Rozwód poprosze". Sam tytuł wskazuje na cynizm i znieczulicę. Nikt nie rozwodzi sie dlatego, że mu taka ochota przyszła... trzeba mieć wyczulenie na ludzkie dramaty. Co roku ginie w Posce ponad 100 kobiet..., bo się nie rozwiodły, a jak się rozwiodły, to polskie prawo nie obroniło ich przed mężami-oprawcami pozwalając im mieszkać pod jednym dachem!! Skuteczność proboszczów, którzy są "tak blisko" swoich owieczek należy ocenić jako zerową. Fakt, sa inne priorytety - zbieranie na tacę na remont dachu kościoła. Należy sobie uświadomić, że w naszym społeczeństwie, tak katolickim rozwód, to nie jakaś fanaberia, to próba zerwania ze złem, które niszczy rodzinę, obciąża psychikę dzieci. To nie rozwód jest przyczyna zła, on jest skutkiem. Tzw. separacja est tylko nieformalnym rozwodem, chowaniem głowy w piasek, żeby stałao się zadość przepisom KK. Tylko u katolików może istnieć taki dziwoląd, jak ważne małżeństwo odseparowane od siebie!!
Kiedys, dawno temu, na wykladzie z socjologii rodziny, pewien bardzo madry profesor powiedzial: "Rozwod, to pogrzeb malzenstwa. Ono juz dawno przed tym umarlo."
agnostos@ - Czy Pan nie przesadza w swojej wypowiedzi ? Czyli co , kobiety powychodziły za mąż za psychopatów ? To gdzie one były , gdy się na ślub decydowały ? Czy ktoś je do tego zmuszał ? Co się Pan czepia proboszczów , czyżby jakieś osobiste urazy są z tym związane ? A dlaczego nie pyta Pan gdzie byli i są ich rodzice , bo łatwiej zwalić winę na kogoś innego , a najlepiej na kapłana ! karolina@ - praca skierowana do małżeństw , tak , pewnie . Tylko dziewczyna lub chłopak wychowywany bez ojca , bez dobrego przykładu , jak ma potrafić zadbać o swoją rodzinę ? Przecież on nie wie jak to zrobić ! Najpierw wsadzono ,, kobietę na traktor " , później sprowadzono finanse mężów do fikcji i przerzucono odpowiedzialność finansową , w dużej mierze na kobiety , wmawiając im przy tym , że to dla ich dobra , więc mamy to co mamy .A na koniec podstawiając do dyskusji takie osoby jak ,, agnostos ". Efekt jest taki , że zabiera się ludziom nawet NADZIEJĘ , bo przecież jeżeli wszystkiemu winny ksiądz , to po co chodzić do kościoła .I wielki ,, obrońca " Pan ,, agnostos " w rzeczywistości jest KATEM !!!
Do Myślącej: żyję na wsi już ponad pół wieku i zwłasnej nieprzymuszonej woli chcę przekazać swoje doświadczenie życiowe. Może sie komuś przyda. Nie przesadzam, może nieco przejaskrawiam pewne tezy, ale tylko po to, żeby jaśniej przedstawić problem. Chyba się zgodzimy, że jeżeli tak fajnie jest w życiu małżeńskim (sakramentalnym zwłaszcza), to słuszne jest pytanie, skąd tyle rozwodów?
Nie jest to zamierzny wynik polityki kolejnych rządów naszego państwa, dążącego, poprzez demoralizacjię i sexualizację od najmłodszych lat, do rozbijania małżeństw i Rodziny?
Czy tej polityki nie wspiera telewizja,kolorowa prasa,organizacje feministyczne , homoseksualne i satanistyczne?
Dlaczego obecny rząd i sejm przyjmuje konwencję przemocową, która ułatwia i usprawnia rozbijanie małżeństw, a wręcz traktuje małżeństwa jako źródło przemocy?
Dlaczego rządy stworzyły warunki fikcyjne dla osób żyjących w konkubinacie, gdzie Matka mająca dzieci, pobiera nienależne zasiłki dla samotnych Matek, chociaż konkubin zapewnia środki na utrzymanie związku i dzieci?
Dlaczego nie mogą to być godziwe warunki i prawo, stworzone dla szczęśliwych małżeńctw , Narodu i Państwa?
A czy Sądy Biskupie teraz łatwiej i szybciej udzielają " rozwodów kościelnych"? Jestem ciekaw ile w Polsce w Sądach Biskupich stwierdzono że "Małżeństwo zostało nieważnie zawarte" Czy w każdym dekanacie nie powinien być ośrodek doradczy dla małżeństw w kryzysie? Jest tylu psychologów kończących KUL którzy powinni społecznie udzielać porad. Są też kapłani specjalizujący się w problematyce małżeńskiej nie tylko na ambonie!
Jako adwokat, wyeliminowała Pani z postępowania pojednawczego Boga. Tak sądzę. Dlatego Pani opinia jest taka, jaka jest. Bóg jest rzeczywistością i jeśli w postępowaniu pojednawczym Pani nie uwzględniała Jego istnienia, to nie kto inny, tylko właśnie Pani ucieka od rzeczywistości.
Nie jest mi przykro, że mylisz ogórka z patykiem.
Dla ludzi, wzorem sądu powinien być Sąd Ostateczny. Tam właśnie dochodzi do pojednania ludzi z Bogiem.
Dlatego sądy tu, na Ziemi, powinny dążyć do tego ideału. A że nie dążą? To dzięki poglądom takich ludzi jak Ty, którym zależy tylko na dzieleniu i tworzeniu niezgody. A że tworzysz niezgodę to widać już w pierwszym zdaniu, gdy arbitralnie stwierdzasz, że: "Autor zapomniał...". Ty tego nie wiesz, czy zapomniał czy nie, jednak to nie przeszkadza Ci jątrzyć.
Nie tworzę niezgody, nie podoba mi sie podejście do tematu i - co zaznaczyłem- oceniam tylko to co na stronie a nie cały artykuł. Trudno polemizować z takimi argumentami jak u Bronaka bo są oderwane od rzeczywistości.
Mamy dwoje dzieci. Córka po rozwodzie zachorowała na depresję. Jest po 4 próbach samobójczych, pod opieką psychiatry, w trakcie terapii, bez żadnych gwarancji jej skuteczności.
Oto skutek rozwodu.
To, czego brakuje katolickim małżeństwom, to poradnictwa przykościelnego dla małżeństw w kryzysie i na granicy rozpadu. Każde takie mażłeństwo, powinno być od razu objęte opieką Kościoła, pomocą, terapią, mediacją, prowadzeniem duchowym, itp. Wtedy będzie szansa, że ci ludzie nie pójdą już do sądu po papier rozwodowy.
Zgadzam się z Anitą: księża powinni na każdym kroku podkreślać, że małżeństwo jest nierozerwalne i całkowicie zaprzestać mówienia, że jest coś takiego po rozwodzie jak 'małżeństwo' niesakramentalne. Czas przerwać błędne koło tolerancji dla drugich związków po rozwodzie.
Cisza w Kościele powoduje brak oparcia dla małżeństw sakramentalnych, gdy przychodzą trudności! Natomiast tworzenie już od 30 lat duszpasterstwa dla parodii małżeństwa czyli dla par cywilnych, zwanych zwodniczo "Niesakramentalnymi" tworzy zamieszanie w umysłach młodych na tyle, że na tych spotkaniach dla takich cywilnych związków, zwanych zwodniczo "Niesakramentalnymi" są sami młodzi ludzi !!!!
Czyli, że 30 lat tworzenia takich zwodniczych kręgów zbiera już żniwo w młodym pokoleniu!!!
Zgroza.
Anito, niech Bóg błogosławi Twoją córkę. Niech Matka Boża Różańcowa otoczy ją swoją czułością. Amen.
A co jeśli małżeństwo nie jest zniszczone przez zdradę? Przyjaciel ożenił się w bardzo młodym wieku. Po kilku latach oboje jednak uznali, że nie ma już szans na wspólne życie bez ciągłych kłótni. Po 5 latach od rozstania składają papiery do sądu i dostają rozwód. On poznał nową kobietę, jest szczęśliwy, co niedzielę razem chodzą do Kościoła, oboje są wierzący! Czeka ich ślub cywilny czyli jak to zostało tutaj nazwane "parodia małżeństwa". Oni też mają być potępieni? Nikomu krzywdy nie zrobili!
Rozwodząc się robią krzywdę sobie, dzieciom (jeśli są) i całemu Kościołowi dając antyświadectwo o małżeństwu.
Kościół w szczególnych wypadkach zezwala na separację (bo np. mąż pije). Ale nie ma przyzwolenia na rozwód i narzeczeni o tym wiedzą.
Moim zdaniem, osoby po rozwodach nie powinny wo gole rozstrzygać spraw rodzinnych, bo nie są one obiektywne.
To właśnie takie stereotypy myślowe rodem ze średniowiecza są podłożem wielu rozwodów.
Pomijam, że statystycznie za większość rozwodów odpowiedzialni są mężowie !
warunki życiowe też jakby mało sprzyjające dla zdrowego małżeństwa, mniej wsparcia z najbliższego otoczenia dla par przechodzących kryzys, nikt się nie chce wtrącać, sąd jest na samym końcu.
Należy sobie uświadomić, że w naszym społeczeństwie, tak katolickim rozwód, to nie jakaś fanaberia, to próba zerwania ze złem, które niszczy rodzinę, obciąża psychikę dzieci. To nie rozwód jest przyczyna zła, on jest skutkiem. Tzw. separacja est tylko nieformalnym rozwodem, chowaniem głowy w piasek, żeby stałao się zadość przepisom KK. Tylko u katolików może istnieć taki dziwoląd, jak ważne małżeństwo odseparowane od siebie!!
czyżby jakieś osobiste urazy są z tym związane ? A dlaczego nie pyta Pan gdzie byli i są ich rodzice , bo łatwiej zwalić winę na kogoś innego , a najlepiej na kapłana !
karolina@ - praca skierowana do małżeństw , tak , pewnie . Tylko dziewczyna lub chłopak wychowywany bez ojca , bez dobrego przykładu ,
jak ma potrafić zadbać o swoją rodzinę ? Przecież on nie wie jak to zrobić ! Najpierw wsadzono ,, kobietę na traktor " , później
sprowadzono finanse mężów do fikcji i przerzucono odpowiedzialność finansową , w dużej mierze na kobiety , wmawiając im przy tym , że to dla ich dobra , więc mamy to co mamy .A na koniec podstawiając do dyskusji takie osoby jak ,, agnostos ". Efekt jest taki , że zabiera się ludziom nawet NADZIEJĘ , bo przecież jeżeli wszystkiemu winny ksiądz , to po co chodzić do kościoła .I wielki ,, obrońca " Pan ,, agnostos " w rzeczywistości jest KATEM !!!
Czy tej polityki nie wspiera telewizja,kolorowa prasa,organizacje feministyczne , homoseksualne i satanistyczne?
Dlaczego obecny rząd i sejm przyjmuje konwencję przemocową, która ułatwia i usprawnia rozbijanie małżeństw, a wręcz traktuje małżeństwa jako źródło przemocy?
Dlaczego rządy stworzyły warunki fikcyjne dla osób żyjących w konkubinacie, gdzie Matka mająca dzieci, pobiera nienależne zasiłki dla samotnych Matek, chociaż konkubin zapewnia środki na utrzymanie związku i dzieci?
Dlaczego nie mogą to być godziwe warunki i prawo, stworzone dla szczęśliwych małżeńctw , Narodu i Państwa?