• Holmes
    16.09.2014 09:35
    Pełna zgoda. Odnoszę ważenie - być może mylne - że w Polsce jesteśmy mistrzami kpiarstwa i szyderstwa. Polskie forma internetowe ociekają szyderczymi wpisami na każdy temat. Niewiele jest tam dyskusji, rozmowy, argumentów, a pełno rechotu przepełnionego agresją. Kiedy przeglądam inne fora: amerykańskie, brytyjskie czy francuskie, nie ma tam tego rysu.
    • pinks
      16.09.2014 10:31
      Poniewaz kulturę dyskisji w naszym kraju zdominował komunizm, czyste zło i bezlitosna propaganda, potrafiąca wszystko przinaczyć i zohydzić. Próżno tego szukać w w/w krajach.
  • barbara
    16.09.2014 09:53
    Też kpiłam, ironizowałam; rąk nie podnoszę; nie chcę podnosic tylko dlatego , bo inni tak robią, bo poddaję się atmosferze spotkania. Chcę, aby moje ręce podniosła silna wiara, uwielbienie, pełne poddanie - jak to celnie określił Pana Marcin.
    A tego mam w sobie ciągle za mało ... Moje usta mówią "TAK" - Bogu, a drzwi do serca ciągle tylko ledwo co uchylone; ciągle coś/ktoś każe mi wątpic, patrzec realnie, uznawac przypadki losowe, a nie cuda. A cuda zdarzają się w moim życiu, jest ich coraz więcej, Pan działa i daje mi tego dowody;
    póki co moje usta dużo mówią, moje serce - letnie.
    Czasem chciałabym,żeby Pan "kopnął" mnie tak porządnie, przewrócił moje życie do góry nogami - a jednocześnie mam za mało zaufania, boję się, tak po ludzku - boję się ...
    Póki co - jeszcze ironizuję,jeszcze stoję z boku, jeszcze zbyt mało we mnie wiary; chcę podnieśc nie tylko moje dłonie, ale przede wszystkim serce. Tylko kiedy to nastąpi ...?

    Póki co czuję się obłudnikiem, faryzeuszem, który stoi na rozstaju dróg wszem i wobec czyniąc uczynki na pokaz, mając jednocześnie w sercu ciemnośc.
    Ale drogę już wybrałam i wiem,że jest właściwa.
    Pozdrawiam



    • Ola
      16.09.2014 10:20
      Doskonale Cię rozumiem, bo jestem w tym samym miejscu, mam podobne odczucia. Chciałabym, a boję się. Ale mam nadzieję, że z czasem to "chcenie" przemieni się w prawdziwe życie. Módlmy się za siebie :)
      • barbara
        16.09.2014 11:33

        Wiesz co mi siedzi nieustannie w głowie i nie mogę się tych myśli wyzbyc?
        Otóż dobrze mi się wierzy, łatwo mi okazywac wdzięcznośc, uwielbienie kiedy Pan czyni cuda, przemienia moje życie, wszystko mi się układa.Ale strasznie się boję,że gdy przyjdzie próba - choroba, brak pracy, nieszczęście - zwątpię,nie będę sobie umiała poukładac w głowie,że dobry Bóg pozwala na ból i niedolę; że w chwili strachu nie będę umiała powiedziec : nie boję się, Pan jest ze mną w ciemnej dolinie.
        Boję się, przy słabej mojej wierze ZWĄTPIĘ.

      • Ola
        17.09.2014 09:07
        Zacznij się martwić jak będzie tak daleko :) Na pewno zdążysz i będziesz miała na to czas. Po co przejmować się czymś, co jeszcze nie ma miejsca, nie zdarzyło się? Nie zaprzątaj sobie głowy nieistniejącymi zdarzeniami i problemami. To jest umiejętność, którą można w sobie wyćwiczyć, uwierz mi.
    • W.
      17.09.2014 12:41

      A ja w takich sytuacjach idę na Adorację Najświętszego Sakramentu i to działa!
      A jak wspaniale mieć blisko kaplicę w której codzienna całodniowa adoracja!
      Chwała Panu!
  • kochana
    16.09.2014 10:05
    Myślę że czasem lepiej jest się powstrzymać od
    nie koniecznych gestów.Mi też się nie podoba gdy w kościele śpiewana jest pieśń "..dziś wznosimy nasze ręce.."a ludzie stoją na baczność.Podniosłam kiedyś ręce w kościele i ksiądz zwrócił mi uwagę że tak nie można,"podniesione ręce w kościele są zarezerwowane dla kapłanów a dla wiernych właściwą postawą są złożone ręce".Potrzeba osobistej relacji z Bogiem by zrozumieć co znaczą wyciągnięte ręce do Boga.Ja gdy go uwielbiam to staram się zawsze czynić to całym ciałem.
    • pinks
      16.09.2014 10:29
      Powiedz mu, że tam gdzie się dzieją cuda, np. na spotkaniach charyzmatycznych podnosi się ręce, tańczy i krzyczy. "Upili się młodym winem". Niech ksiądz też spróbuje zamiast spoglądać z wyżyn nie wiem czego, chyba pychy. A normalnie:
      Wznoszę ręce - śpiewają ludziska i każdy w bezruchu. To jest IDIOTYCZNE i żaden ksiądz nie jest mi w stanie wmówić, że tak ma być. To jest właśnie zródło naszych problemów. Wstyd przed żywym zachowaniem przed Bogiem. Spróbuj tak z człowiekiem, którego niby kochasz. Stój jak kołek i nie okazuj uczuć. HAHA!
      • kochana
        16.09.2014 10:40
        Tez tak uważam jednak najtrudniej dotrzeć z ewangelią do kapłanów.Bo oni skończyli seminarium i otrzymali święcenia więc są przewodnikami.Jednak to do nich odnoszą się często słowa"czy może ślepy prowadzić ślepego"
        Bo ja jako niedowidząca chodzę z osobami w podobnej do mnie sytuacji lub zupełnie niewidomymi i dajemy sobie radę.Nie którym potrzebna była by ta biała laska w życiu duchowym.Mogę podszkolić jak jej używać.
  • pinks
    16.09.2014 10:39
    Dodam jeszcze, że w ostatniej książce ks. Bashobory jest takie świadectwo młodego księdza, który na którymś zeszłorocznym spotkaniu, chyba Jezus na Stadionie, przełamał się i wstał wśród siedzących ze złożonym rękami i obserwujących "kolegów po fachu", jako jedyny i zaczął wołać: Jezu przyjdź do mnie! Tak, bał się i uważał, że "koledzy z branży" będą go mieć za idotę. Tyle, że mniejsza o ich opinię, bo Jezus rzeczywiście do niego przyszedł i ów wikary chyba zaczął głosić słowo Boże z wielką mocą. Były jak sam pisze nawrócenia a teraz chce podjąć się wyjazdu na misje. Jak widać księdzu też może być trudno. Trzeba po prostu się odważyć. Jeśli z nas będą szydzić z powodu Jego imienia to chyba jesteśmy na właściwej drodze, nie? Nie ma już miejsca na katolika wyjętego spomiędzy kartek Tygodnika Powszechnego.
    • pinks
      16.09.2014 11:08
      Oj, widzę po ocenach, że kogoś zabolało :)
      Owszem, ksiądz przez swoje święcenia dostał wielką władzę i moc. Ale co mi z tego skoro z niej nie korzysta albo korzysta tak na standby.
      To tak jak kupić smartfona i tylko go używać do dzwonienia, a jeszcze się martwić, żeby się przypadkiem nie połączył z internetem. HAHA!
      To nie chodzi o to, żeby księdzu organizować msze i zamiast Ewangelii podsuwać "Małego księcia" jak Belgii czy we Francji. To chodzi o świadomy wybór drogi i jak pisał jeden z księzy posługujących w USA, parafia stworzona z wyboru dbała o jego świętość i zaangażowanie. O czystość drogi i wznoszenie rąk ;)
      No dawać więcej minusów! :)
  • Anna
    16.09.2014 12:03
    Drogi Autorze,

    Piszesz, że wielokrotnie widziałeś, jak działa szyderstwo. Ja też. A ile razy widziałeś kapłana wskrzeszającego 12-letnią dziewczynkę? Ja nie widziałam. Dlaczego? Bo to właśnie przede wszystkim dla księży FIZYCZNE UZDROWIENIE jest "głęboką metaforą". Bo przecież uzdrowienie jest z zasady DUCHOWE.

    Kiedy przed przyjazdem o. Bashobory media ekscytowały się, że przyjeżdża "cudotwórca", zaraz pojawiły się komentarze osób duchownych, że "media jak zwykle szukają sensacji", a chodzi o to, żeby "więcej ludzi przystąpiło do spowiedzi".

    Pan Jezus niewidomym przywracał WZROK, paralitykom ZDOLNOŚĆ RUCHU, a trędowatym ZDROWĄ SKÓRĘ (podobnie w ST uzdrowiony został Naaman - "ciało jego na powrót stało się jak ciało małego dziecka - no ale to pewnie tylko taka metafora dla czystości jego duszy!)

    Obecnie natomiast niewidomy usłyszy od współczesnych apostołów, że jego ślepota to "wielki dar" i "wielka łaska", oraz że ma przecież talenty, którymi może służyć wspólnocie, a zatem lepiej, że jest niewidomy, bo się bardziej uświęci, a jego życie będzie o wiele pełniejsze. Bo oni nie potrafią uzdrowić. Bo - jak napisał poniżej pinks - ich moc jest w trybie standby.

    Znajdźcie w Ewangelii choćby jeden fragment, w którym chory człowiek prosi Jezusa o uzdrowienie, a Jezus przekonuje go, że jego choroba jest "łaską", "wielkim darem" i że dzięki niej może "lepiej służyć innym". A następnie człowiek ten odchodzi wielbiąc Boga i opowiada innym o swoim "uzdrowieniu" - a wszyscy dziwią się, że umiłował swoją chorobę i cieszy się, że ją ma!

    Bodajże Grzegorz Górny podaje w jednej ze swoich książek przykład żyjącego kilkaset lat temu Hiszpana, który po utracie nogi tak gorliwie się modlił o jej odzyskanie, że mu ODROSŁA. Zachowała się nawet dokumentacja medyczna tego przypadku. A co usłyszałby dziś? Usłyszałby, że utrata nogi to "wielka łaska", że "dar kalectwa" to wspaniały plan Pana Boga dla niego, że jego życie z jedną nogą będzie o wiele pełniejsze i piękniejsze, oraz, że z jedną nogą można o wiele lepiej służyć innym.

    Ilu ludzi, drogi Autorze, uzdrowił w minionym roku Twój proboszcz? A ilu wikary? A umiłowany arcypasterz, ksiądz biskup - ilu?

    Rozumiesz teraz, dlaczego ludzie nie wierzą w cuda?




    • Szerszen
      17.09.2014 11:10
      Szerszen
      Anna, napisałaś: Ilu ludzi, drogi Autorze, uzdrowił w minionym roku Twój proboszcz? A ilu wikary? A umiłowany arcypasterz, ksiądz biskup - ilu?
      To nie ludzie, lecz sam Bóg uzdrawia.
      • zielony01
        17.09.2014 16:36
        A Jezus nie był człowiekiem???
      • Anna
        19.09.2014 23:12
        W Ewangelii czytamy, że Jezus powiedział do apostołów:

        1. "Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy!" WY.

        2. "Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; (...) Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie." (j.w.) ONI.

        3. (w odpowiedzi na pytanie: "Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?")"Z powodu małej wiary waszej." I dalej: "Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was." Dla WAS.

        Natomiast apostołowie mówią do Jezusa:"Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają." NAM.

        Powtarzanie w kółko, że "to tylko Pan Bóg, Pan Bóg, ja nie" jest bardzo wygodną wymówką i usprawiedliwieniem własnej niemocy. Gdyby Pan Bóg chciał SAM tylko działać i uzdrawiać, nie powołałby apostołów i nie utworzył Kościoła - bo po co, skoro SAM wszystkiego może dokonać.

        A Twój proboszcz, ilu uzdrowił? A jeśli sam jesteś proboszczem - to ilu Ty uzdrowiłeś?
    • Z_francji
      20.09.2014 11:56

      Co do uzdrowienia wylacznie duchowege, sa tego przejawy rowniez w liturgii. Juz wyjasniam:

      W Polsce sprawujac Msze sw. mowimy : "Panie nie jestem godzien abys przyszedl do mnie, ale powiedz tylko slowo a bedzie uzdrowiona dusza moja".

      We Francji sie mowi : "Panie nie jestem godzien abys przyszedl do mnie, ale powiedz tylko slowo a bede uzdrowiony".

      Nie wiem jak to wyglada w innych jezykach, ale juz to mnie mocno zastanawia.
      • Anna
        23.09.2014 11:36
        Bardzo ciekawe spostrzeżenie. Sprawdziłam - tak samo brzmi to po angielsku:

        "Lord, I am not worthy to receive you, but only say the word and I shall be healed."
      • Anna
        23.09.2014 11:44
        .. a także po portugalsku:"Senhor, eu não sou digno de que entreis em minha morada, mas dizei uma palavra e serei salvo".
  • ukl
    16.09.2014 16:16
    Bardzo dziękuje Panu za osobiste cenne budujące świadectwo, za dawanie nadziei, ukazywanie cudowności naszego dobrego wszechmogącego Boga cudów oraz cudowności i bogactwa Pisma Świętego. Wspaniały dający nadzieję motywujący i pełen Ducha tekst. Dziekuje. Chwala Panu !
  • Jerzyk
    16.09.2014 19:37

    Przed wielu już laty, na Mszy Św. podczas modlitwy "Ojcze nasz...", dostałem myśl, aby podnieść i rozłożyć ręce do modlitwy. Nie zrobiłem tego, bo pomyślałem,
    - Co pomyślą inni.
    Później miałem taką chęć na każdej Mszy Św. Zacząłem tak nieśmiało nieznacznie rozkładać ręce. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że istnieją Wspólnoty, które podnoszą ręce w modlitwie uwielbienia.
    Żona zapytała mnie,
    - Co robisz?
    Odpowiedziałem, a właściwie to nie wiedziałem co powiedzieć,
    - Nic takiego, tak jakoś sobie.
    Od wielu już lat jestem we Wspólnocie charyzmatycznej i podnoszę ręce w modlitwie uwielbienia. Także gdziekolwiek jestem na Mszy Św. w Polsce czy za granicą, podczas modlitwy "Ojcze nasz..." podnoszę ręce.
    Podczas urlopu we Włoszech, w tamtejszych kościołach podczas "Ojcze nasz..." prawie wszyscy unoszą ręce do modlitwy.
    Jeżeli chodzi o cuda, kiedy w 2000 roku pierwszy raz byłem na ewangelizacji od drzwi do drzwi, kiedy modliliśmy się wstawienniczo nad ludźmi, działy się takie cuda jakie są opisane w PŚ. Ja, kiedy to widziałem, ze strachu chciałem uciekać.
    Pomyślałem jednak,
    - Panie Jezu, skoro mnie powołałeś do tego, to wiesz że wytrzymam, że dam rade.
    - Nie byłem wtedy jeszcze gotowy na takie cuda.
    Dziś na własne oczy widziałem nieraz cuda.
    - Brakuje słów czasami, aby coś powiedzieć.
    - Pozostaje dziękować Bogu.

    Jezus wiedział co mówi,

    - "Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie»" Mk.16;17-18.

  • Anna
    16.09.2014 20:13

    Jerzyku - napisz bardziej szczegółowo: jakie to były cuda? Chyba warto się tym podzielić dla zbudowania ogółu?
  • freedom22
    16.09.2014 20:37
    By zachować trzeżwość i życie ,poddaje sie jeśli idzie o kościół .To co tam głoszą jest nieprawdą.Ale jestem za miłoscia pokojem i pojednaniem.Wielu ludzi posiada takie cechy,nie wiem czemu Bóg ich nie posiada.
    • kochana
      17.09.2014 07:20
      Czym dla Ciebie freedom22 jest miłość?Bo z Tego na ile ja znam Boga Bóg jest źródłem miłości,On daje pokój i w Nim jest możliwe prawdziwe pojednanie.Rany zadane przez wiele osób można przebaczyć tylko z Jego pomocą.
  • gut
    16.09.2014 21:15
    Ja też się poddaję... :)
  • issewen
    17.09.2014 12:52
    Zgadzam się w Kościele panuję jakieś dziwne rozdwojenie, swoista schizofrenia.

    Jest wiele grup charyzmatycznych, osób uzdrawiających, działających cuda. Z drugiej strony kościół-hierarchia nie propaguje tych ruchów wystarczająco, a często podchodzi do nich z nieufnością.

    Kościół nie działający cudów to kościół upośledzony, jak gdyby wykastrowany z części ważnych organów dających życie. Skoro kapłani i biskupi w większości nie angażują się w ruchy charyzmatyczne, powinni je przynajmniej z całych sił wspierać i rozpowszechniać wiedzę o nich.
  • Mowgly
    17.09.2014 14:47
    Panie Marcinie
    Nie chodzi o to, że ktoś nie wierzy... Chodzi o to, że ktoś widzi daremne modlitwy i głuchego Boga, który nie słucha pacierzy. (Tak, tak zawsze można wtrącić: "modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie"). Nawet siostra Faustyna miała wizję Chrystusa opuszczającego kościół - zatrzymała go i odniosła do tabernakulum. A co jeśli Chrystus z kilku kościołów sobie poszedł, bo nie miał kto Go zatrzymać?
    • Jerzyk
      17.09.2014 18:47

      - Szatan też wierzy w Boga, przecież jako anioł oglądał Boga.
      Nawet rozmawiał na pustyni z Jezusem, posługiwał się cytatami Słowa Bożego z Bibli.(Mt.4;1-11)
      - Jak widać, nie o to chodzi.

      - Trzeba wierzyć Bogu, a to już zupełnie co innego.

      Jeżeli wierzę Bogu, to żyję tak jak Bóg mi zaleca, idę drogą, którą Bóg mnie prowadzi.

      Jeżeli żyję jak mi pasuje, to choćbym modlił się na okrągło i tak nie pozwalam Bogu działać w moim życiu.

      - Bóg daje nam dwie drogi, wybrać musimy sami.

      Pwt.30,
      - 15 "Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście".
      - 19 "Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo,"

      Mt.6;7-8.
      - "Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie"

      Ja od kiedy oddałem Jezusowi moje życie, zmieniło się ono nie do poznania. Wcześniej nawet nie wiedziałem, że tak można żyć. Nieznałem wcześniej takiego życia.

      - Dużo ludzi robi za "boga", wszystko wiedzą lepiej i modląc się chcą aby Bóg czynił to co oni chca.

      • barbara
        18.09.2014 08:14
        Jerzyku,

        " ... proście a będzie wam dane ..."

        chcę byc Panu natrętna w modlitwie, chcę stac u drzwi i pukac tak długo, aż gospodarz mnie wysłucha; chcę modlic się z ufnością i wiarą,że Pan mnie wysłucha;

        ale

        wiem też,że kiedy błagałam Boga o uzdrowienie dla moich bliskich - to, po ludzku myśląc - nie zostałam wysłuchana.
        Wiem - nasze myśli nie są myslami boskimi; Bóg wybrał to, co najlepsze, kiedyś dowiemy dlaczego tak zdecydował i pozostaje mi miec ufnośc,że ich przedwczesna śmierc miała sens;

        ale

        po ludzku myśląc - Pan nie wysłuchał mnie ...

        dlatego często brakuje mi takiej pełnej ufności i wiary, które by góry przenosiły, czają się wątpliwości, a przy wątpliwościach cuda się nie dzieją ; i tak tworzy się koło zamknięte.

        Jak mam do tego podejśc, czy moje rozumowanie jest błędne? Powinniśmy byc ufni jak dzieci - jakież to proste i cholernie trudne zarazem.
    • Ona
      17.09.2014 21:58
      ...drogi / droga Mowgly :) Jezus w wizji Św. Siostry Faustyny....nie opuszcza kościoła :)....chciał wyjść z miejsca..., w którym ludzie Go nie słuchają, bo wolą słuchać samych siebie. Bardzo trudno jest zostawić siebie....i zrobić w sobie miejsce dla Niego. Bardzo trudno...ale da się zrobić :)...z Jego pomocą.
Dyskusja zakończona.

Komentarze do materiału/ów:

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Ostatnio najczęściej czytane