Refleksja na dziś

Piątek 23 kwietnia 2010

Czytania » Jak przyjąć cierpienie?

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.” J 12,24

 

Trudno zrozumieć dlaczego dotyka nas cierpienie. Jest ono wprawdzie skutkiem grzechu pierworodnego i dotyka wszystkich ludzi, ale w różny sposób. Często jest spowodowane naszą słabością. Zdarza się i tak, że cierpimy z powodu innych ludzi. Jednak nie poznawanie źródła cierpienia jest ważne, a raczej to, w jaki sposób je przeżywam.

 

Mogę w takiej chwili skupić się jedynie na sobie, ale wtedy popadnę w jeszcze większy ból. Będę się użalać się nad sobą, manifestować swój stan przed światem. Może i zacznę oskarżać innych, wymuszać współczucie, litość. A to będzie jedynie wzmagać moje cierpienie. Mogę też skupić się na krzywdzie szukając winnych. Ale wówczas pojawi się złość, pragnienie odwetu czy nawet zemsty. Żadne z tych rozwiązań nie przyniesie ulgi, tym bardziej radości.

 

Święci, zwłaszcza męczennicy, pokazują, na czym polega obumieranie sobie, szczególnie w chwili cierpienia. Trzeba zdobyć się na tę odwagę, by przeżywać je z Jezusem, łącząc się z Jego męką, w poddaniu się Jego woli. W poczuciu, że ziemskie życie, a co za nim idzie i cierpienie, przeminie, że to stan chwilowy. Cierpienie to kolejna okazja wchodzenia w żywą relację z Bogiem. Ono może przybliżać do Boga i uszlachetniać mnie, ale źle przeżywane, może mnie zniszczyć. Jeśli ziarno nie obumrze, zgnije samo w ziemi, ale jeśli obumrze przyniesie obfity plon.

Piątek, 3. tydzień wielkanocny

Przeczytaj komentarze | 2 |  Wszystkie komentarze »


Ostatnie komentarze:

0 monikak 23.04.2010 19:24
Cierpienie nie zawsze łączy się ze znajomością siebie. Myślę, że nawet nie znając siebie do końca, ale ufając Bogu, mogę je przeżywać razem z Chrystusem, tak jak o tym pisze autor tego rozważania.

A siły do miłowania braci i sióstr to raczej nie czerpiemy z tego że siebie miłujemy, tylko z tego że doświadczamy miłości Boga, która to chyba najbardziej objawia sie w Jego Miłosierdziu - w sakramencie pojednania. To własnie Jego miłosierdzie względem mnie, uczy mnie miłości do samej siebie i do drugiego człowieka.
3 Ola 23.04.2010 11:43
Poznanie źródła cierpienia jednak jest ważne - aby móc prawdziwie je przeżywać, razem z Chrystusem, najpierw muszę zrozumieć siebie. Aby miłować moich bliźnich, najpierw muszę miłować siebie. I nie jest to egoizm, narcyzm. Nie jestem w stanie szanować godność innych, gdy sam własnej godności nie szanuję. Obumieranie dla Chrystusa to też ciągłe budowanie własnej godności, w świecie, który z człowieka szydzi, wyśmiewa go. Skąd mam czerpać siły na miłowanie braci i sióstr, jeśli sam siebie nie miłuje? A z tej miłości właśnie wychodzi moc Chrystusa. To tylko dzięki niej mogę być dobry, realizować się na poziomie aksjologicznym. Obumieranie to poszukiwanie własnej wartości, godności, z której będę mógł czerpać aby miłować innych. Obumieranie to odpychanie zachcianek tego świata, depczących moją godność. To wybieranie prawdy, która tak często jest ukrywana, zafałszowana. Chrystus chce abyśmy dotarli do tej prawdy, a ona nas wyzwoli - wyzwoli z łupiny, da rozkwitnąć.

wszystkie komentarze >

Uwaga! Dyskusja została zamknięta.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg