• Gośćdziękuje
    17.03.2017 15:02
    Piękny tekst jak zwykle :-)
  • SZ
    18.03.2017 10:43
    Osobiście uważam, że Bóg nikogo za życia nie karze bo Bóg jest miłością. Zresztą ksiądz Marek Dziewiecki naucza ,że człowiek sobie sam zsyła cierpienie lub inni ludzie zsyłają mu cierpienie gdy nie słuchają się Boga. Jest tylko kwestia przyzwolenia Boga. To już jednak tajemnica. Można domniemywać,że Bóg dopuszcza jakieś cierpienie na opamiętanie itd. Jednak jedni się zaczną nawracać i korzystać z Miłosierdzi Bożego a inni nie. Bóg jest dobry i jest miłością. A to co niektóre środowiska kościelne mówią ,że ,, kogo Pan Bóg miłuje tego biczuje" to jest herezja - tak naucza ks Marek Dziewiecki. https://www.youtube.com/watch?v=UFIyezxsRa0 3:36
  • aniabr
    19.03.2017 21:41
    Właśnie taki obraz Boga - "karzącego z miłości", który "przywali" mi jakimś nieszczęściem, bo tak bardzo mnie kocha, nie pozwalał mi latami na otwarcie się na Jego miłość . Dopiero gdy w sercu uwierzyłam, że Bóg nie zrobi mi krzywdy, Bóg wkroczył w moje życie z wielkimi darami. Nie wiem jak można kogoś kochać bojąc się go jednocześnie. Miłość i lęk to dwa osobne światy. Bóg jest miłością, a lęk narzędziem złego. Wielu wierzących boi się uznać Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela, właśnie dlatego, że boją się, że gdy tak zrobią, ich kochający Bóg dopuści na nich chorobę, albo inne nieszczęście.
  • aniabr
    19.03.2017 21:53
    Bóg mówi: "Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście" , "kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo.". To co autorzy Starego Testamentu nazywali karami Bożymi było de facto konsekwencją grzechu - wyboru dokonanego przez człowieka. Poza Bogiem nie ma życia, człowiek wybierając grzech sam wybiera śmierć, nieszczęście i przekleństwo, czyli sam wybiera rzeczywistość złego, a nie rzeczywistość Boga. Bóg wie, że poza Nim nie ma życia i wie jaką zgubą jest dla nas grzech, ale dał człowiekowi wolność i pozwala mu doświadczać konsekwencji swoich wyborów.
  • aniabr
    19.03.2017 22:20
    Pojęcie "twardej miłości" jest stosowanie wobec tego jak kochać alkoholików, tj. m.in. pozwalać im na doświadczanie konsekwencji ich nałogu, bo tylko wtedy mogą zyskać świadomość tego, że mają problem oraz motywację do zmiany. Jakkolwiek Bóg pozwala człowiekowi na doświadczanie konsekwencji grzechu to jednak określanie "twarda miłość" na miłość Boga do człowieka nie wydaje mi się dobrym pomysłem. W odbiorze wielu ludzi takie określenie będzie budowało obraz Boga jako kogoś wręcz okrutnego, np. ktoś ma dziecko z nowotworem i będzie myślał, że ta choroba to wyraz (twardej) miłości Boga do niego i jego dziecka. Nie miałabym odwagi wziąć odpowiedzialności za skutki duchowe, jakie tego typu określenia mogą wywołać w drugim człowieku. Gdybym nadal wierzyła w takiego Boga, jakiego obraz wypływa z artykułu, nadal tkwiła bym w śmierci duchowej, rozpaczy, poczuciu bezsensu i tego, że Bóg tak naprawdę jest zły, bo kocha jak damski bokser swoją żonę, tj. "bije ją w twarz dla jej dobra".
  • aniabr
    19.03.2017 22:33
    Nikt z ludzi nie wie jaki jest Bóg. Słyszałam ostatnio wypowiedź księdza, który radził, by modlić się, aby Bóg pozwalał się poznać, jaki naprawdę jest, aby zabierał fałszywe wyobrażenia, które człowiek ma na Jego temat. Gorąco zapraszam wszystkich podłamanych tym co o Bogu słyszą od innych, nawet kapłanów, aby nie pokładali wiary w tym, co mówią ludzie, nawet posługujący się cytatami z Biblii, aby nie pozwolili się od Boga odepchnąć, ale prosili Boga, żeby On sam pokazywał ich sercu, jaki jest. Bóg naprawdę to robi :-)
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Ostatnio najczęściej czytane