Aby „słowo Pańskie rozszerzało się i rosło” (Dz 12,24)

Ks. Prof. Kazimierz Panuś

publikacja 30.09.2012 16:19

Wykład Ks. Prof. Kazimierza Panusia

Aby „słowo Pańskie rozszerzało się i rosło” (Dz 12,24)

Żegnając się ze swymi uczniami w dniu wniebowstąpienia, Pan Jezus powiedział do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15). Od tego czasu, a więc przez blisko dwa tysiące lat, Kościół spełnia to polecenie. Głosi Ewangelię przy pomocy czegoś tak niepokaźnego jak słowo. Ten delikatny, ale ważny i niezastąpiony dar osoby dla osoby – warto uczynić przedmiotem głębszej refleksji. Wbrew pozorom słowo jest nadal wielkim mocarzem zdolnym czynić cuda.

Znany konwertyta francuski i późniejszy przyjaciel Papieża – André Frossard (zm. 1995), członek delegacji francuskiej na uroczystość inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II, tak wspomina niepowtarzalny urok pierwszego spotkania z Papieżem:

„Ci, którzy ów dzień widzieli, nigdy go nie zapomną. Ściśnięty obręczą placu Świętego Piotra tłum, którego wielobarwne fale sięgały prawie Tybru, czekał na papieża i wtem ujrzał wyłaniającego się rybaka ludzi, w każdym calu podobnego do tych, których Chrystus wezwał do Siebie na brzegach Morza Tyberiadzkiego. Rzekłbyś, że nowo przybyły przyszedł nie z Polski, ale z Galilei, z siecią na ramieniu i Ewangelią pod pachą, i że pomiędzy nim a skrycie obecnym pod bazyliką grobem świętego Piotra czas został unieważniony. […] Człowiek w białej szacie, którego mieliśmy przed sobą, miał posturę apostołów, a jego pierwsze słowa, rzucone głosem, który zdawał się budzić odzew wszystkich dzwonów Rzymu: «Nie lękajcie się!» – wzywały nas do dania świadectwa. Rzekłbyś, iż zostały wypowiedziane w dzień prześladowania u wejścia do Koloseum przez papieża z katakumb, zachęcającego wiernych, by szli za nim w paszczę lwa. Tłum za barierkami na placu był wstrząśnięty, zwinięte palce ukradkiem przesuwały się po wilgotnych, jak można się było domyślić, powiekach. Ambasadorowie wokół mnie mieli łzy w oczach: nie wiem, czy kiedykolwiek widziano, aby dyplomaci płakali podczas pełnienia obowiązków służbowych; jest to zjawisko, jakie meteorologia nieczęsto ma okazję obserwować. Ja także płakałem jak wszyscy, nie bardzo wiedząc dlaczego. Miałem uczucie, że uczestniczę w rzadkim wydarzeniu niewątpliwej koniunkcji planu Opatrzności i momentu historii ludzkiej, co nieczęsto daje się przyłapać na gorącym uczynku”1.

Słowa homilii inaugurującej posługiwanie Jana Pawła II na Stolicy Piotrowej, które zrobiły tak wielkie wrażenie na A. Frossardzie, zawierały gorący apel, skierowany do całego świata: «Nie lękajcie się. Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych, systemów politycznych, kierunków cywilizacyjnych. Nie lękajcie się! Chrystus wie, „co jest w człowieku”. On jeden. A dzisiaj człowiek tak bardzo często nie wie, co w nim jest. Tak bardzo często jest niepewny sensu swojego życia na ziemi. Tak często opanowuje go zwątpienie, które przechodzi w rozpacz. Pozwólcie zatem – proszę was, błagam was z pokorą i ufnością – pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka. On jeden ma słowa życia wiecznego»2. Słowa te kryły w sobie wielką głębię i zawierały program tego pontyfikatu, stając się niejako jego motywem przewodnim – leitmotivem. Były jedną z form realizacji Chrystusowego nakazu z Góry Oliwnej: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”.

Słowo to potężny władca

Wbrew pozorom słowo, choć jest tak niepokaźne, potrafi czynić cuda. Wiedzieli o tym już starożytni. „Słowo to potężny władca (logos dynastes megas estin), który najmniejszym i niewidocznym ciałem dokonuje dzieł najbardziej boskich; jest bowiem władne i strach powściągnąć i troskę oddalić i radością napełnić i litość wzbudzić”3 – stwierdzał już Gorgiasz z Leontinoj, najwybitniejszy z sofistów, w V wieku przed Chr. w swej słynnej mowie zatytułowanej Pochwała Heleny4. Wpływ słowa na duszę słuchaczy porównywał ten sycylijski retor z działaniem lekarstw na ludzkie ciało: „Jak leki wypędzają z niego pewne składniki i kładą kres chorobie lub życiu, tak jedne słowa smucą, drugie radują, jedne trwożą, drugie napawają odwagą, inne wreszcie złą namową zatruwają i omamiają duszę”5. Ta niezachwiana wiara Gorgiasza i wielu innych we wszechpotęgę słowa zrodziła w starożytnej Grecji retorykę – sztukę pięknego przemawiania i przekonywania.

Grecy odznaczali się uchem szczególnie wrażliwym na mówione słowo. Doznawali osobliwej rozkoszy estetycznej przysłuchując się ludziom, którzy potrafili przemawiać, podziwiali pomysłowość, wirtuozerię słowa, bogactwo wyobraźni i gestykulację owych samorodnych mówców. Kultura Hellenów była przez całe wieki typową kulturą mówioną, opartą na tradycjach i przekazach ustnych, gdyż Grecy w najstarszym okresie swych dziejów albo nie znali pisma, albo się nim powszechnie nie posługiwali. Ten typ kultury rozwijał kult żywego słowa.

Umiejętność przemawiania wchodziła w zakres rycerskiej paidei (wychowania). Ideał owej paidei streszczał się w dwóch kardynalnych zasadach: „Przewagami się wsławiaj i najlepszy bądź zawsze ze wszystkich” (Iliada, VI 308) oraz „Posiądź mistrzostwo słowa i stań się czynu człowiekiem” (Iliada, IX 443).

Głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”

Także chrześcijaństwo – religia „Słowa, które stało się ciałem” (J 1,14), widzi w słowie wspaniały dar boży. Wspomniany na wstępie nakaz misyjny Jezusa Chrystusa: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15) przyświecał w ciągu wieków wysiłkom niezliczonych kaznodziejów, aby wypowiedzieć „jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa” (Ef 3,8). Będąc ludźmi swoich czasów, w pojęciach i upodobaniach estetycznych swojej epoki ciągle na nowo wyrażali oni tę samą podstawową prawdę o Bogu, który tak „umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16)6.

Współczesna homiletyka pojęta jako nauka teologiczna o kaznodziejstwie podkreśla, iż problem podmiotu przekazu słowa Bożego jest bardziej złożony. Nie można go ograniczyć jedynie do konkretnego kaznodziei, który podczas liturgii Eucharystii staje na ambonie, by głosić wielkie dzieła Boże (por Dz 2,11). Pierwszorzędnym głosicielem Słowa w Kościele jest bowiem sam Bóg-Ojciec, który mówi przez Chrystusa w mocy Ducha Świętego. Na poparcie tej tezy można przytoczyć wiele wypowiedzi z Pisma Świętego, dzieł Ojców Kościoła, wielkich kaznodziejów, teologów i Soboru Watykańskiego II. Sam Chrystus zapewnia głoszących słowo Boże: „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10, 16). To krótkie stwierdzenie, które można spotkać na wielu dawnych ambonach, podkreśla tajemniczą, duchową więź łączącą Niewidzialnego Kaznodzieję z tym, który w jego imieniu przybliża i wyjaśnia tajemnice Królestwa Bożego7.

To przekonanie znalazło także potwierdzenie w wypowiedziach Soboru Watykańskiego II. Konstytucja o Objawieniu Bożym podkreśla, iż w Piśmie Świętym, które jest podstawowym źródłem kościelnego przepowiadania, „Ojciec, który jest w niebie, spotyka się miłościwie ze swymi dziećmi i prowadzi z nimi rozmowę” (nr 21). Wiele cennych uwag na ten temat znajduje się w Konstytucji o liturgii świętej. Dokument ten stwierdza również, że „Chrystus jest zawsze obecny w swoim Kościele, szczególnie w czynnościach liturgicznych… Jest obecny w swoim słowie, albowiem gdy w Kościele czyta się Pismo Święte, wówczas On sam mówi” (KL 7). W liturgii, której integralną częścią jest homilia „Bóg przemawia do swego ludu, Chrystus w dalszym ciągu głosi Ewangelię” (KL 33)8.

W tym ważnym dziele przepowiadania Bóg posługuje się Kościołem, który głosi słowo Boże Jego mocą i w Jego imieniu. Jest to prawo, ale i obowiązek każdego ochrzczonego, aby swoim sposobem postępowania, świadectwem życia i słowem głosić Jezusa Chrystusa9. Przez chrzest św. ludzie zostają bowiem włączeni w Chrystusa i uczestniczą między innymi w Jego posłannictwie nauczycielskim. O wykonywaniu tej misji świadczy chociażby wspomnienie z dzieciństwa u wielu z nas. Zanim zobaczyliśmy urzędowego kaznodzieję słyszeliśmy już słowo Boże głoszone w domu rodzinnym przez rodziców i dziadków. To oni pierwsi uczyli nas znaku krzyża i słów modlitwy. Kościół nieustannie głosi Boga i wszystko, co On uczynił i czyni dla ludzkości poprzez sam fakt swego istnienia. Jest bowiem widomym znakiem Bożej obecności w świecie i jedności całej rodziny ludzkiej, odkupionej przez Zbawiciela. Dalej Kościół głosi słowo Boże przez świadectwo świętości swoich członków. Szczególnie przekonującym jego rodzajem jest miłość Boga, bliźniego i nieprzyjaciół oraz męczeństwo, czyli oddanie życia z motywu wiary i miłości ku Bogu i człowiekowi. Głosi wreszcie Kościół słowo Boże przez nauczanie, czyli głoszenie słowne. Przyjmuje ono formę nauczania ewangelizacyjnego, homilijnego lub katechetycznego.

Sługa Słowa

Konkretne kaznodziejstwo realizuje się w Kościele przez pojedynczych kaznodziejów, do których można odnieść piękne określenie św. Łukasza, iż są oni „sługami słowa” (Łk 1,2). Pragnąc dobrze wypełnić swoją misję, kaznodzieja musi posiadać trojakie kwalifikacje: duchowe, intelektualne i prawne. Rozwijanie i doskonalenie życia duchowego dokonuje się przez całe życie. Jest dziełem Ducha Świętego; angażuje całą osobę głosiciela i stanowi element najwyższej wagi w wychowaniu kapłańskim. Zapoczątkowana w seminarium duchownym, winna być rozwijana przez wszystkie lata życia kapłana. To z tej głębi swego doświadczenia z Bogiem czerpać on będzie inspirację do głoszenia słowa Bożego. „Świat czeka na ewangelizatorów, którzy będą mówili o Bogu, którego znają i z którym są zaprzyjaźnieni, jak gdyby widzieli Niewidzialnego” – stwierdzał papież Paweł VI w adhortacji Evangelii nuntiandi. Kaznodzieja jest bowiem pierwszym słuchaczem słowa Bożego, które następnie głosi ludowi Bożemu. Orędzie o Chrystusie, musi być przez niego odpowiednio przeżyte. Dopiero wówczas będzie ono w jego kazaniu żywe i wpływające na słuchaczy. Wielki dziewiętnastowieczny kaznodzieja – Hieronim Kajsiewicz CR słusznie zauważył, iż „nikt tego innym nie da, czego sam nie posiada. Aby w innych obudzić wiarę, trzeba ją mieć i żywą; aby zapalić w sercach bliźnich miłość Pana Boga, trzeba nią płonąć; aby przekonać, trzeba być przekonanym”10.

Oprócz kwalifikacji duchowych sługa słowa Bożego winien się odznaczać gruntowną wiedzą. Służy temu formacja intelektualna. Domaga się jej już sama natura kapłańskiej posługi oraz uwarunkowania i okoliczności jej wypełniania. Formacji intelektualnej zawsze przypisywano wielkie znaczenie. Szczególnie nagląca staje się ona jednak w świetle wyzwań współczesnej kultury. Adhortacja Pastores dabo vobis podkreśla, że dzisiaj potrzebni są kapłani zdolni „stawić czoło złożonym problemom naszych czasów, a także odpowiedzieć na pytania o sens, stawiane przez współczesnych ludzi, na które jedynie Ewangelia Jezusa Chrystusa daje pełną i ostateczną odpowiedź” (PDV 56). Kaznodzieja, który chce głosić słowo Boże w sposób kompetentny i skuteczny, musi posiadać gruntowną wiedzę filozoficzno-teologiczną oraz posiąść sprawność samodzielnego i krytycznego myślenia. Elementem składowym tej formacji intelektualnej w seminariach duchownych jest także formacja homiletyczna. Warto jednak zaznaczyć, że przygotowanie intelektualne kaznodziei nie może się zakończyć na otrzymaniu dyplomu magistra teologii. Chcąc być dobrym głosicielem słowa Bożego trzeba przez całe życie pogłębiać swoje wykształcenie.

Oprócz kwalifikacji duchowych i intelektualnych kaznodzieja katolicki musi posiadać jeszcze misję kanoniczną (łac. missio canonica). Jest to akt prawny udzielony przez biskupa. Upoważnia on daną osobę do wykonywania posługi głoszenia słowa Bożego w imieniu Chrystusa i Kościoła. To posłannictwo od Boga, Chrystusa i Kościoła jest podstawowym warunkiem i gwarancją praktycznej skuteczności przepowiadania11. Potrzeba tej jurysdykcji wynika z faktu, iż przepowiadanie chrześcijańskie jest przepowiadaniem zleconym. Oznacza to, że kaznodzieja nie może mówić tego co chce, lecz tylko to, co chce Chrystus i Kościół. Taka jest tradycja biblijna. Pełną świadomość posłannictwa od Boga mieli zarówno prorocy Starego Testamentu, jak i nowotestamentowi apostołowie. Sam Chrystus mocno podkreśla, iż został posłany przez Ojca i jako wysłannik Boży mówi do swoich apostołów: „Jak mnie posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam” (J 20,21). Sam będąc posłany, posyła z misją swych uczniów. Szczególną świadomość swego posłannictwa od Boga podkreślał także św. Paweł: „W imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień” (2 Kor 5,20). Wskazuje także na potrzebę posłannictwa każdego głosiciela słowa Bożego: „Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani?” (Rz 10,15). Tak więc oficjalne głoszenie w Kościele słowa Bożego może się dokonywać tylko na mocy posłannictwa, które zakorzenione jest w posłaniu Chrystusa przez Ojca i apostołów przez Chrystusa. Tylko takie przepowiadanie słowa Bożego jest przepowiadaniem wiarygodnym i zobowiązującym.

Głosząc słowo Boże kaznodzieja katolicki pełni kilka istotnych funkcji. Jest więc heroldem (kéryks), który nie występuje w swoim własnym imieniu. Jest posłany przez Kościół, by głosić Ewangelię Chrystusa. Podkreśla to nadprzyrodzony wymiar kazania, które nie jest „mową o Bogu”, ale jest „mową Boga”. Jeśli zostanie usłyszane i przyjęte rodzi wiarę12.

Kolejną funkcją pełnioną przez kaznodzieję jest funkcja proroka. Jest on nim, o ile głosi rzeczywiste słowo Boże. Dzieje się tak wtedy, gdy zarówno we wstępie, w rozwinięciu i zakończeniu swego kazania może rzec: „To mówi Pan!”. Chcąc być prorokiem kaznodzieja musi być wierny nie tylko słowu Bożemu, ale również człowiekowi. Głoszone przez niego kazanie powinno oświecać skomplikowane drogi życia współczesnego człowieka. Dlatego dostrzegając łamanie Bożych przykazań nie może schlebiać i uspokajać słuchaczy, lecz musi kierować do nich słowo wymagające13.

Trzecia wreszcie funkcja kaznodziei domaga się by był on świadkiem niewidzialnego Boga. Ten wymóg jest mocno akcentowany od czasu ukazania się adhortacji apostolskiej Evangelii nuntiandi (1975). Trudno bowiem nie zgodzić się z zamieszczonymi tam słowami papieża Pawła VI, iż: „Człowiek współczesny chętniej słucha świadków niż nauczycieli, a jeśli słucha nauczycieli to dlatego, że są świadkami” (nr 41). Do tego ważnego stwierdzenia nawiązał także bł. Jan Paweł II w encyklice Redemptoris missio, rozwijając je: „Człowiek współczesny bardziej wierzy świadkom, aniżeli nauczycielom, bardziej doświadczeniu, aniżeli doktrynie, bardziej życiu i faktom, aniżeli teoriom. Świadectwo życia chrześcijańskiego jest pierwszą i niezastąpioną formą misji” (nr 42). Tym samym jeszcze raz zostanie podkreślona konieczność pełnienia funkcji świadka w posłudze głoszenia słowa Bożego14.

Treść kazania

Głosząc Słowo Boże należy pamiętać o hierarchii prawd wiary. Co prawda, wszystkie prawdy objawione należy przyjmować z wiarą, jednakże ich znaczenie i „waga” (momentum et „pondus”) zależy od powiązania z historią zbawienia i misterium Chrystusa. Jakkolwiek wszystkie prawdy wiary posiadają wielką wartość religijną, to jednak nie wszystkie mają ten sam „ciężar i porządek” (pondus et ordo). Niektóre z nich zasługują na wyjątkowe przyjęcie umysłem i sercem. Jakkolwiek żadnej prawdy wiary nie należy lekceważyć, ponieważ ofiaruje nam je Bóg w swoim Słowie, to jednak nie wszystkie równie głęboko zakorzeniają się w samym sercu Ewangelii.

W nauczaniu Kościoła na ten temat nadal funkcjonuje rozróżnienie św. Tomasza z Akwinu między dogmatami należącymi do porządku celu oraz porządku środków15. Niektóre bowiem prawdy dotyczą „porządku celu”. Są to te, które mówią o Bogu i Jego zbawczym działaniu w Jezusie Chrystusie i Duchu Świętym, określają sam cel, którym jest zbawienie. Inne natomiast dotyczą „porządku środków” prowadzących do zbawienia. Są to np. prawdy o liczbie siedmiu sakramentów, o samej strukturze hierarchicznej Kościoła, o sukcesji apostolskiej, o prymacie biskupa Rzymu16. To rozróżnienie między prawdami określającymi cel, którym jest zbawienie w Chrystusie, a środkami do niego prowadzącymi ma duże znaczenie. Ustala bowiem relację i perspektywę dla wszystkich prawd. Pozwala też wyraziściej „dostrzec samo jądro wiary”17. W Chrystusie i przez Chrystusa trójjedyny Bóg objawia się historycznie, osobowo, zbawczo i eschatologicznie. Jezus Chrystus stanowi niejako centrum wszystkich Bożych dzieł, zbawczych czynów i słów18. Dlatego też pierwszorzędnym kryterium treściowym stosowania zasady hierarchii prawd w duchu nauczania Vaticanum II jest chrystocentryzm trynitarny w perspektywie ekonomii zbawienia. Jest to primum principium theologiae19.

Zasada pondus et ordo ma daleko idące konsekwencje dla przepowiadania i pobożności chrześcijańskiej. Kaznodzieja winien nie tylko przekazywać światu prawdy wiary, ale przekazywać je zgodnie z pondus i ordo, a więc w taki sposób, by prawdy pierwszorzędne były głoszone i w pobożności przeżywane pierwszorzędnie, a drugorzędne drugorzędnie, prawdy centralne centralnie, a peryferyjne peryferyjnie, zasadnicze zasadniczo, a wtórne wtórnie. Może się bowiem zdarzyć, że kaznodzieja nigdy w życiu nie wypowie herezji, a jednak nie przekaże chrześcijaństwa w pełni ortodoksyjnego. Przykładowo może tak być wtedy, gdy głosiciel słowa Bożego będzie moralizował, pomijając prawdę o zbawieniu w Jezusie Chrystusie lub też będzie więcej uwagi poświęcał spełnianiu praktyk religijnych (obecność w kościele, pacierz, posty, doroczna spowiedź...) niż budzeniu wiary w Boga, który okazuje nam miłosierdzie w swoim Synu. Wówczas to, nie wypaczając wprost i bezpośrednio żadnego dogmatu, będzie mimowolnie wypaczał chrześcijaństwo i zafałszowywał jego autentyczne oblicze, przerysowując jedne elementy, a nie podkreślając innych. Wyobraźmy sobie dziennikarza, który przeprowadził wywiad po serii kazań na temat trzeźwości. Wówczas to na pytanie: czym jest religia katolicka, usłyszałby odpowiedź, że jest to religia walcząca z pijaństwem. Jest to prawda, ale daleka od centrum wiary.

Jeśli się wystarczająco nie docenia pewnych prawd, a przecenia wybrane, godzi się w Ewangelię, której prawdom Chrystus zapewnił właściwą harmonię – pondus et ordo. Sobór Watykański II formułując postulat wyrażania prawd wiary, apeluje o coś więcej niż tylko o niegłoszenie błędów; żądał nadto właściwego rozkładania akcentów i uszanowania zbudowanej w słowie Bożym harmonii, czyli wewnętrznych zależności istniejących między poszczególnymi prawdami20.

Aktualna nauka Kościoła mówiąc o naturze homilii podkreśla z naciskiem, iż w oparciu o tekst święty winne być wyłożone prawdy wiary i zasady życia chrześcijańskiego. Zarówno doktrynalny jak i życiowy aspekt prawdy biblijnej ma w niej dojść do głosu. Nie może jednak homilia być traktowana jedynie jako wykład umoralniający, co niestety jest częstym zjawiskiem. Kaznodzieja winien najpierw głosić inicjatywę Boga – Jego ratujące słowo i czyn. Postawa moralna, praktyka wiary, jest w stosunku do tej inicjatywy czymś wtórnym w myśl starej zasady teologicznej, stale aktualnej, iż agere sequitur esse. Postawa moralna jest więc ludzką odpowiedzią na Boże czyny i wezwanie. Jest wyrazem współpracy człowieka z objawiającym nam siebie Bogiem. Zmieniając ten porządek buduje się moralność bez fundamentu.

Każdy kaznodzieja winien kontrolować, w jakiej mierze w ciągu pięciu lat przekazał swej wspólnocie całość Bożego objawienia (integrum fidei). Istnieje bowiem pokusa, by podejmować pewne tematy, a inne pokrywać milczeniem. Pewną wskazówką co do punktu ciężkości w przedmiocie przepowiadania daje Vaticanum II. Otóż cztery zagadnienia zostały przez Ojców Soboru opracowane i ujęte w formie konstytucji, podczas gdy 12 pozostałych dokumentów soborowych nosi nazwę dekretów i deklaracji. Cztery dokumenty o randze konstytucji omawiają sprawy, które Sobór uznał za szczególnie ważne do przedstawienia dzisiejszemu Kościołowi i światu. Są to zagadnienia: Objawienia Bożego, Kościoła, liturgii i świata współczesnego. Tematy te pokrywają się w zasadzie z wyraźnie sformułowanymi wytycznymi Soboru odnośnie do podstawowej treści kaznodziejstwa.

Niewątpliwie kaznodzieje mają wiele do zrobienia. Podstawowe elementy wiary, które w przeszłości znało każde dziecko, są nieobecne w świadomości wielu osób. Z badań, jakie dla Newsweeka (1 IV 2007) przeprowadziła firma SMG/KRC wynika bowiem, że Polacy to religijni analfabeci. Tylko 20% osób, określających się jako wierzący katolicy, umie wymienić dziesięć przykazań, a ponad 30 proc. nie zna żadnego. Jedynie 18 proc. potrafi podać imiona czterech ewangelistów, a prawie 43% z tych, którzy określają się jak głęboko wierzący, jest zdania, że można wyspowiadać się z grzechu pierworodnego.

Słuchacz Słowa

Głosząc słowo Boże trzeba mieć na uwadze także specyficznego słuchacza. Kaznodzieja musi pamiętać, że często posiada niezwykle zróżnicowanych odbiorców: dzieci i starców, wielkich grzeszników i świętych, poważnie chorych i zdrowych, szczęśliwych i nieszczęśliwych, analfabetów i profesorów. Takich, którzy przyjdą do kościoła dwa razy w roku, na pasterkę w Boże Narodzenie i na święcenie pokarmów w Wigilię Wielkanocną, i takich, którzy codziennie uczestniczą w liturgii Mszy świętej. Słuchają go ludzie o wielkiej kulturze i prostacy. Takiego audytorium nie posiada żaden inny mówca21. Kaznodzieja musi to mieć na uwadze i winien podjąć trud dotarcia ze słowem Boga możliwie do wszystkich. W tej sytuacji homilia niedzielna powinna być kierowana do człowieka, o wykształceniu na poziomie drugiej klasy szkoły średniej. Tak ustawiona poprzeczka kazania sprawi, iż skorzysta z niej zarówno profesor uniwersytetu, jak i uczeń piątej klasy szkoły podstawowej.

Podobnie jak cały Kościół ma obowiązek przepowiadania, także wszyscy członkowie Kościoła są zobowiązani do słuchania słowa Bożego. Różnica polega jednak na tym, że co do przepowiadania inna jest funkcja papieża, biskupa, kapłana, diakona, a inna ludzi świeckich. Natomiast obowiązek słuchania mają wszyscy wierzący w Chrystusa na równi. Słuchanie Słowa Bożego jest bowiem źródłem wiary, nawrócenia i wspólnoty.

W domu Marii i Marty w Betanii Jezus nazywa słuchanie słowa Bożego „najlepszą cząstką” (Łk 10,42) i chwali postawę Marii, która siedzi u Jego nóg i wsłuchuje się w Jego słowo. Rzeczy bowiem tego świata, o które troszczy się Marta, przemijają (1 Kor 7,31), słowo Boże natomiast, w które wsłuchuje się Maria trwa na wieki (Iz 40,8) i jest słowem życia wiecznego (Łk 10,25)22. Jednakże słuchanie słowa Bożego musi się łączyć z drugim elementem. Dobrze to widać w Ewangelii według św. Łukasza. Tematyka słuchania jest tam zawsze łączona z drugim elementem. Należy więc „słuchać i wypełniać” (por. Łk 8,21), „słuchać i wydawać owoce” (por. Łk 8,15), „słuchać i zachowywać” słowo Boże (por. Łk 11,28). Ewangeliczna pełnia polega więc na łączeniu postawy Marty i Marii, tj. na słuchaniu słowa Bożego i wypełnianiu go w życiu przez służbę bliźnim. Wzorem takiej pełni ewangelicznej jest sam Jezus „prorok potężny słowem i czynem” (Łk 24,19).

Człowiek wierzący powinien być zawsze gotowy do przyjęcia słowa Bożego, zwracając się do Boga z prośbą młodego Samuela: „Mów, Panie, bo słucha Twój sługa!” (1 Sm 3, 10).

Contemplata aliis tradere

Na kaznodziei spoczywa wielka troska o słowo Boże. Jest on bowiem przede wszystkim „badaczem Pisma Świętego i uczonym” (tractator divinarum scripturarum et doctor)23, jak to formułuje św. Augustyn w De doctrina christiana (O nauce chrześcijańskiej), traktacie poświęconym teorii kaznodziejstwa24. Ale kaznodzieja ma być także – w myśl tej jednej z najstarszych definicji kaznodziei – „obrońcą prawdziwej wiary i pogromcą błędów, powinien zarówno uczyć dobrego, jak odzwyczajać od złego, wymową zaś godzić skłóconych, pobudzać opieszałych, nieświadomych uczyć jak mają postępować i czego oczekiwać”25.

Św. Augustyn pragnął być, według pięknego określenia zawartego w jego Sermo 288, „głosem Słowa” (Vox Verbum). Chcąc jednak być „głosem Słowa” każdy kaznodzieja winien być wpierw jego słuchaczem26. Winien więc ukochać Pismo Święte, stale je zgłębiać i rozważać. Dlatego biskup Hippony będzie przypominał swoim słuchaczom, że jest on podobnie jak oni i wraz z nimi uczniem i słuchaczem słowa Pańskiego, zanim podejmie obowiązek jego przekazu.

Dwa podstawowe wymagania stawiane kaznodziei, owo bycie „słuchaczem Słowa” i „głosem Słowa” św. Augustyn doskonale ilustruje, wyciągając wnioski z analizy obrazu aniołów wstępujących i zstępujących po drabinie Jakubowej27. „Jakub widział we śnie drabinę, a na stopniach aniołów wstępujących i zstępujących [...]. Co zaś wtedy widział na stopniach? Wstępujących i zstępujących aniołów. Tak, bracia, dzieje się i z Kościołem. Aniołami Boga są dobrzy głosiciele, głoszący Chrystusa; wstępują i zstępują oni ponad Syna Człowieczego. […] Jeśli sam Pan wstąpił i zstąpił, to jasne, iż Jego głosiciele wstępują, aby Go naśladować, zstępują, żeby Go głosić”28. Kaznodzieje wstępują, by kontemplować Chrystusa, zstępują, aby Go głosić. Wstępują ku Chrystusowi Głowie, zstępują kierując się ku Chrystusowi obecnemu w członkach. W ten sposób nie oddalają się oni nigdy od Chrystusa. Skoro więc Chrystus przemawia przez kaznodziejów i jest też obecny w swoich słuchaczach św. Augustyn nie waha się stwierdzić, że to „Chrystus sam naucza”29. Tak pojęte kaznodziejstwo jest całkowicie chrystocentryczne. Stale aktualna jest także wyprowadzona z tej prawdy zasada dominikańskiego kaznodziejstwa: contemplata aliis tradere – dawać innym prawdę zdobytą przez kontemplację.

 

Sylwetka Wykładowcy

PRZYPISY

1 A. Frossard, Portret Jana Pawła II, Kraków 1990, s. 13.

2 Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. inaugurującej pontyfikat, 22 października 1978, [w:] Przemówienia i homilie Ojca Świętego Jana Pawła II, Kraków 1997, s. 12-13.

3 Gorgiasz, Pochwała Heleny, [w:] J. Gajda, Sofiści, Warszawa 1989, s. 236.

4 L. Versényi, Socratic Humanism, London 1963, s. 94, nazywa ten utwór „an essay on the nature and power of logos”. Zob. A. Michel, La rhétorique, sa vocation et ses problèmes: sources antiques et médiévales, [w:] Histoire de la rhétorique dans l’Europe moderne 1450-1950, Paris 1999, s. 18-20.

5 Gorgiasz z Leontynów, Pochwała Heleny 14.

6 K. Panuś, Historia kaznodziejstwa, Kraków 2007, s. 9.

7 A. Lewek, Współczesna odnowa kaznodziejstwa, z. 2: Zarys homiletyki ogólnej, Warszawa 1980, s. 83-86.

8 Tenże, Podstawy teologiczne posłannictwa kaznodziei, [w:] Sługa słowa, red. W. Przyczyna, Kraków 1997, s. 18.

9 Tenże, Współczesna odnowa…, dz. cyt., s. 86-89.

10 H. Kajsiewicz, Rady dla młodych księży, Kraków 1999, s. 43.

11 J. Krzywda, E. Wilemska, Misja kanoniczna, [w:] Encyklopedia katolicka, t. 12, Lublin 2008, kol. 1217-1218.

12 S. Bielecki, Chrześcijański kéryks, „Keryks” 1 (2002), s. 37-52; W. Przyczyna, Kaznodzieja jako herold, [w:] Sługa słowa, dz. cyt., s. 51-63.

13 J. Kudasiewicz, Kaznodzieja jako prorok, [w:] Sługa słowa, dz. cyt., s. 64-82.

14 G. Siwek, Kaznodzieja jako świadek, [w:] Sługa słowa, dz. cyt., s. 83- 108.

15 S. Rabiej, Hierarchia prawd wiary, [w:] Encyklopedia katolicka, t. 6, Lublin 1993, kol. 848; E. Kopeć, Znaczenie chrystologicznej koncentracji w teologii współczesnej, [w:] Chrystocentryzm w teologii, praca zbiorowa pod red. E. Kopecia, Lublin 1977, s. 13.

16 S. Pawłowski, Znaczenie zasady hierarchii prawd w kaznodziejstwie, [w:] Integralne kształcenie kaznodziei, red. W. Broński, Lublin 2006, s. 212.

17 E. Kopeć, art. cyt., s. 68.

18 Tamże, s. 62.

19 S. Pawłowski, art. cyt., s. 217.

20 Por. S. C. Napiórkowski OFMConv, O właściwe miejsce Bogarodzicy w pobożności katolickiej. Pytania o hierarchię prawd, [w:] Maryja w tajemnicy Chrystusa, pr. zbior. red. S. C. Napiórkowski, S. Longosz, Niepokalanów 1997, s. 190.

21 E. Staniek, Z kaznodziejskiego warsztatu, Kraków 2002, s. 62

22 J. Kudasiewicz, Dom Marty i Marii małym Kościołem (Łk 10,38-42), „Warszawskie Studia Teologiczne” X(1997), s. 170.

23 K. Panuś, Terminy stosowane w dziejach Kościoła na oznaczenie przepowiadania, „Analecta Cracoviensia” XXXIII (2001), s. 525-526.

24 Traktat ten Henri-Irénée Marrou, w swym dziele Saint Augustin et la fin de la culture antique, Paris 19584, s. 413, nazywa „la charte fondamentale de la culture chrétienne.

25 S. Augustini, De doctrina christiana IV, 4.6: Debet igitur divinarum scripturarum tractator et doctor, defensor rectae fidei ac debellator erroris, et bona docere et mala dedocere, atque in hoc opero conciliare aduersos, remissos erigere, nescientibus qouod agitur, quid exspectare debeant intimare. Tłum. polskie: Św. Augustyn, O nauce chrześcijańskiej, tłum. J. Sulowski, Warszawa 1979, s. 101.

26 I. Bochet, L’expérience spirituelle du prédicateur selon s. Augustin, „Connaissance des Pères de l’Église” nr 74 (1999), s. 49-50.

27 M.-F. Berrouard, Saint Augustin et le ministère de la prédication. Le thème des anges qui montent et qui descendent, „Recherches Augustiniennes” 2 (1962), s. 447-501.

28 S. Augustini, In Johannis Evangelium, Homilia 7,23, [w:] Św. Augustyn, Homilie na Ewangelie i Pierwszy List św. Jana, cz. 1, Warszawa 1977, s. 131-132.

29 S. Augustini, Enarrationes In Ps. 74,4; Corpus Christianorum. Series Latina 39, s. 1027.