Poczuj tchnienie

Przemysław Kucharczak rozmawia z ks. Józefem Kozyrą

publikacja 07.05.2013 06:26

Nie ma żadnej sprzeczności między Biblią, a naukami przyrodniczymi, bo Biblia wcale nie zajmuje się tym, o czym mówi biologia.

Mówiąc o wschodzie słońca, nie podważamy teorii Kopernika David Sanchez / CC 2.0 Mówiąc o wschodzie słońca, nie podważamy teorii Kopernika
W Biblii jest podobnie. Jeśli jest tam zapisane jakieś stwierdzenie o budowie świata, to dlatego, że tak wtedy ludzie świat postrzegali. A na ile postrzeganie zewnętrznego świata odpowiada prawdzie – niech się tym zajmą nauki przyrodnicze i fizykalne, Biblii to w ogóle nie interesuje. W Biblii nie ma nawet opisu stworzenia świata.
..

Przemysław Kucharczak: Jedna z nauczycielek biologii w Rybniku jeszcze 10 lat temu mówiła gimnazjalistom: „Życie nie powstało tak, jak was uczą w kościele”. Po czym opowiadała o teorii ewolucji, jej zdaniem, sprzecznej z Biblią. Co Ksiądz na to?


Ks. prof. Józef Kozyra: – Nie ma żadnej sprzeczności między Biblią a naukami przyrodniczymi, bo Biblia wcale nie zajmuje się tym, o czym mówi biologia. Biblia to jest Boże objawienie, ona mówi, kim jest Pan Bóg dla nas, kim my jesteśmy dla Niego. Na kartach Biblii jest zapisany plan dla naszego zbawienia. Ta księga mówi o naszych sprawach życiowych i sprawach wiecznych, ale nie na zasadzie sprzeczności z osiągnięciami nauk. Zresztą są też nauki zajmujące się odczytywaniem tekstów biblijnych, np. hermeneutyka biblijna. Do Biblii trzeba mieć trochę przygotowania, dowiedzieć się, jak ją czytać. Widocznie nauczycielka tych podstaw nie znała.


Być może też nie wiedziała, że w Biblii często pojawia się coś takiego jak symbol?

– To nawet nie kwestia symbolu, ale języka. Skoro Biblia podaje te prawdy zbawcze, to musi używać języka ludzkiego. A język ludzki przedstawia poglądy, jakie istnieją w danym czasie. Biblia nie powstała dzisiaj, tylko tysiące lat temu. Musimy uwzględnić stan wiedzy, jaki wtedy ludzie mieli o świecie. Autorzy Biblii musieli się posługiwać tamtym językiem, żeby być zrozumianym przez tamtych ludzi. Choć i język od starożytności aż tak bardzo się nie zmienił...


Jakiś przykład?

– Bardzo proszę. Od tzw. przewrotu kopernikańskiego wiadomo, że nie Słońce kręci się wokół Ziemi, tylko Ziemia wokół Słońca. To niby jest takie wielkie osiągnięcie naukowe. Ale co się zmieniło w języku od czasów przed Kopernikiem? Nic. Nadal mówimy o wschodzie i zachodzie Słońca. A przecież to jest bzdura. Dlaczego używa się takiego języka? Bo jest przyjęty i wszyscy wiedzą, o co chodzi. Mówiąc o wschodzie słońca, nie podważamy teorii Kopernika. W Biblii jest podobnie. Jeśli jest tam zapisane jakieś stwierdzenie o budowie świata, to dlatego, że tak wtedy ludzie świat postrzegali. A na ile postrzeganie zewnętrznego świata odpowiada prawdzie – niech się tym zajmą nauki przyrodnicze i fizykalne, Biblii to w ogóle nie interesuje. W Biblii nie ma nawet opisu stworzenia świata.


Nie ma? To co czytali lektorzy w kościołach w Wielką Sobotę?

– Hymn o Bogu Stworzycielu, który w sześciu dniach stwarza świat, a siódmego dnia odpoczywa. Na schemacie „siódemki” wychwalany jest Bóg Stwórca. W tym poemacie autor umieścił całe dzieło stworzenia. To nie jest ani opis, ani relacja, to nawet nie jest narracja. To hymn. Na podstawie hymnu Polski też pan nie odtworzy przebiegu wojen napoleońskich. Takie teksty mają zupełnie inne przesłanie. Zresztą w Piśmie Świętym widać różne style i różne tradycje. Inny tekst biblijny mówi, że Pan Bóg mocno utwierdził ziemię. Ludzie widzieli wtedy, że ziemia jest oblana morzami, sądzili więc, że Bóg osadził mocno ziemię na palach, jak to robi się, stawiając budowle na mokradłach. Ten tekst przekazuje prawdę o Bogu jako o budowniczym.


Co znaczy, że autorzy Biblii pisali pod natchnieniem? Portale internetowe ostatnio często cytowały wypowiedź na ten temat celebrytki Dody – o biblijnych autorach „naprutych winem i jakimiś ziołami”.

– Duch Święty troszczy się, żeby prawda głoszona przez kogoś, kogo On posyła, była dobrze przekazana – to jest natchnienie. Bóg przez tego kogoś przemawia. Język jest ułomny, trudno to nazwać, więc ludzie mówią o Bożym tchnieniu, porównują do wiatru, który czujemy, choć też go nie widać. Na pewno nie ma to jednak związku z czyimś upiciem czy zażywaniem jakichś środków odurzających. Całe Pismo Święte jest spisane pod tchnieniem Bożym – dlatego to jest słowo Boże. Święty Paweł w Liście do Tesaloniczan pisze: „...bo przyjęliście nasze słowa nie jako słowa ludzkie, tylko jako słowa Boże”. Podkreślał, że te słowa są „uduchowione” przez Boga, nie jego własne.


Ale w innym liście św. Paweł użył sformułowania: „A to mówię od siebie”.

– Tak! To jest w Liście do Koryntian, kiedy św. Paweł udziela rad, czy się żenić, czy nie żenić. Pisze, że kto chce, niech się żeni, ale – i to dodaje od siebie – żonaty będzie miał większe kłopoty niż żyjący w celibacie.


Czy można to zrozumieć, że akurat w tej sprawie nie ma natchnienia Bożego?

– Kiedy Paweł stwierdza: „mówię od siebie”, to też pisze pod natchnieniem Bożym, bo w Biblii wszystko jest z natchnienia Bożego, każde słowo. To nie było tak, że jej autorzy pisali, bo nie mieli co robić. Kiedy więc św. Paweł odróżnia nakaz Boży od tego, co mówi od siebie, wysyła komunikat: to, co jest nakazem Bożym, nie jest do dyskusji. Na przykład przy przykazaniu „nie zabijaj” nie możesz powiedzieć: „A mnie się wydaje, że...”. Tu nie ma ci się nic wydawać, bo takie jest Boże przykazanie i kropka. Bezwzględnym nakazem jest też np., że masz dbać o zdrowie. Ale gdyby ktoś ci szczegółowo radził, żebyś w celu podreperowania zdrowia pojechał do sanatorium, to tu już możesz go posłuchać albo nie.
 Żeby tekst biblijny zrozumieć, trzeba go przeczytać i nad nim się zatrzymać. Tu jest potrzebna wiedza (...).