Ciasne drzwi

Andrzej Macura

publikacja 25.08.2019 07:21

Garść uwag do czytań na XXI niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

Ciasne drzwi Henryk Przondziono /GN Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: "Panie, otwórz nam"; lecz On wam odpowie: "Nie wiem, skąd jesteście"

Kto może być zbawiony? Czytania tej niedzieli to wskazanie, że Bóg chce zbawienia każdego człowieka. Ale na tę wolę Boga człowiek musi odpowiedzieć swoimi wyborami, swoim „tak”.

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 66,18–21

Czytany tej niedzieli fragment z proroka Izajasza to sama końcówka księgi. Wybrano tylko jej fragment, więc dla jasności trzeba przypomnieć: zawiera ona najpierw zapowiedź sądu nad narodami, potem mamy fragment czytany tej niedzieli, a na samym końcu groźbę dla tych, którzy nie słuchali Boga: ocaleni będą mogli oglądać ich trupy, robak ich nie zginie i zagaśnie ich ogień (w. 24). Nie jest to więc obraz przyjemny. Jednak tekst, który jest czytany w Kościele jest mimo wszystko pełen nadziei.

Tak mówi Pan: «Ja znam ich czyny i zamysły. Przybędę, by zebrać wszystkie narody i języki; przyjdą i ujrzą moją chwałę. Ustanowię u nich znak i wyślę niektórych ocalałych z nich do narodów Tarszisz, Put, Lud, Meszek i Rosz, Tubal i Jawan, do wysp dalekich, które nie słyszały o mojej sławie ani nie widziały mojej chwały. Oni rozgłoszą chwałę moją wśród narodów.

Z wszelkich narodów przyprowadzą jako dar dla Pana wszystkich waszych braci – na koniach, na wozach, w lektykach, na mułach i na dromaderach – na moją świętą górę w Jeruzalem – mówi Pan – podobnie jak Izraelici przynoszą ofiarę pokarmową w czystych naczyniach do świątyni Pana. Z nich także wezmę sobie niektórych jako kapłanów i lewitów» – mówi Pan.

W słowach „Ja znam ich czyny i zamysły” odbija się jeszcze echo zapowiedzi sądu nad narodami. Jednak już kolejne zdanie –Ustanowię u nich znak i wyślę niektórych ocalałych z nich do narodów” – to zapowiedź, że owi ocalali spośród tych narodów staną się wysłannikami Boga.

Jaki będzie cel ich misji? Ogłoszą oni chwałę Boga wśród narodów, które – parafrazując – „nie słyszały o sławie Boga ani nie widziały Jego chwały”. Jak wynika z listy owych narodów, to kraje dalekie. I jednocześnie sprowadzą oni do Jerozolimy tych Izraelitów, którzy w dniach klęski rozproszyli się wśród tych narodów. Oczywiście myśl, ze zostaną oni sprowadzeni „na ofiarę” nie oznacza jakiejś przygotowywanej dla nich rzezi, ale że ich triumfalny powrót będzie uczczeniem Boga.

Najważniejsze jednak jest ostatnie zdanie: spośród tych ludzi, pogan, Bóg wybierze sobie niektórych jako kapłanów i lewitów. Czyli staną się niejako częścią Izraela.

Sens czytania jest jasny: to zapowiedź z jednej strony wywyższenia Jerozolimy, z drugiej rozszerzenia zakresu tych, którzy będą się mogli uważać za lud Boży. W sumie tak dziś jest. Kościół to w większości potomkowie pogan. Ale wszyscy za centrum świata uznajemy Jerozolimę, w której dokonało się nasze zbawienie. Następujący po czytaniu psalm responsoryjny również wyraża podobną myśl…

2. Kontekst drugiego czytania Hbr 12,5–7.11–13

Bracia:
Zapomnieliście o napomnieniu, z jakim Bóg się zwraca do was jako do synów:

«Synu mój, nie lekceważ karcenia Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje». Trwajcie w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił?

Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości. Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana! Proste ślady czyńcie nogami, aby kto chromy, nie zbłądził, ale był raczej uzdrowiony.

Pochodzący z Listu do Hebrajczyków tekst drugiego czytania, to wyjaśnienie, dlaczego chrześcijan spotykają różne nieprzyjemności. Pytanie to, powtarzane często także dziś, wynika z konstatacji zaskakującej prawdy, iż uczniowie Chrystusa niekoniecznie mają się na świecie lepiej niż inni. Dlaczego? Czemu ich Bóg, tak mocny, nie chroni ich? Autor listu daje dość zaskakującą odpowiedź: w nieszczęściach które spotykają uczniów Chrystusa  widzi Boże karcenie. Nie jest ono skutkiem czepiania się Boga, ale jest wyrazem miłości; ma chrześcijan wydoskonalić. Podobnie jak karcenie przez ojca synów. Rozumowanie to zakłada, że jest chrześcijan za co karcić, że nie są jeszcze doskonali. Ale z czasem zrozumieją sens karcenia płynące z tego dobrodziejstwo…

Dla chrześcijan dzisiejszych czasów to ważna wskazówka. Bóg karci nas, bo sporo nam jeszcze brakuje do doskonałości, wiele spraw nie widzimy jeszcze tak jak trzeba. Z drugiej strony karcenie jest wskazówką, że Bogu na nas zależy. Gdyby na nasze zło czy niedoskonałości nie reagował mogłoby to znaczyć, że Mu na nas nie zależy…

Związek z pierwszym czytaniem? Drugie czytanie tak jest dobierane, że niekoniecznie się łączy z pozostałymi. Ale można je odnieść do Ewangelii.

3. Kontekst Ewangelii Łk 13,22–30

Jaką drogą ma podążać uczeń Chrystusa? To główny temat tej części Łukaszowego dzieła, z której wzięto Ewangelię tej niedzieli. Odpowiedź jaką daje na to pytanie w tym momencie Jezus jest prosta: wąską. Nie mają iść drogami, które wydają się w czasach Jezusa jasne i oczywiste: drogą Heroda czy drogą przywódców z Jerozolimy. Te dwie drogi pojawiają się w kontekście czytanej tej niedzieli opowieści. Zaraz po niej jest mowa o faryzeuszach, którzy donoszą Jezusowi, że Herod chce go zabić. Jezus daje im odpowiedź, że dzieło zaplanowane przez Boga musi się wypełnić; musi umrzeć w Jerozolimie, a Herod swoimi planami Bożym planom nie przeszkodzi. I zaraz Jezus wypowiada smutną kwestię o Jeruzalem, które zabija proroków i które nie ujrzy Chrystusa – Mesjasza, dopóki w Jezusie nie uzna swojego zbawiciela.

Jezus odrzuca więc z jednej strony drogę kolaboracji z Rzymem (Herod kolaborował) z drugiej pychę i butę religijnych przywódców Jerozolimy, która doprowadzi Izraela do klęski. Jaki z tego wniosek dla zrozumienia Ewangelii tej niedzieli? Trzeba ją czytać w pierwszym rzędzie jako odrzucenie Żydów i tego, co proponowali w czasach Jezusa: ich politykę, ich intrygi. Dopiero w drugiej kolejności jest to też wezwanie do żyjących dziś.

Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?»

On rzekł do nich: «Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas, stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”.

Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości!” Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi».

4. Warto zauważyć

Czy tylko nieliczni będą zbawieni? To pytanie brzmi dość dramatycznie. Jezus nie odpowiada, wprost, ale mówi o ciasnej bramie. To sugeruje, że zbawionych nie będzie wielu.

Gdy jednak pamiętać, że ta wypowiedź Jezusa skierowana jest przede wszystkim do Żydów, którzy powinni porzucić szerokie bramy  proponowane przez faryzeuszów czy zwolenników Heroda, a wybrać wąskie drzwi, które oferuje Jezus, wymowa owej ciasnej bramy przestaje być tak mocno niepokojąca. To przecież na ich ulicach Jezus nauczał, to z nimi jadał. To oni, zapomniawszy o Jego drodze, będą tymi, którzy będą kołatali do drzwi i prosili o ich otwarcie. To im powie Jezus „nie znam was”. To oni zobaczą, jak przyjdą „ze wschodu i z zachodu” i zajmą ich miejsce. Choć byli pierwsi, staną się ostatnimi…

Nie sposób jednak nie zauważyć też, że Jezus mówi też o odrzuceniu „tych, którzy dopuszczają się nieprawości”. Tą nieprawością w pierwszym rzędzie jest zapewne właśnie owo odrzucenie Jezusa, Syna, którego Bóg do nich posłał. Dla chrześcijan musi w tych słowach Jezusa brzmieć jednak również przestroga przed życiem w grzechu. My też możemy stać się tymi, którzy usłyszą „nie wiem skąd jesteście”… Bóg nie chce naszego odrzucenia. Dlatego – jak to przypomniał autor Listu do Hebrajczyków – napomina i karci swoje dzieci. Ale Jego miłość nie jest naiwnie pobłażliwa.

W kontekście pierwszego czytania widać jeszcze jedno: w Jezusie nadszedł czas wywyższenia Jerozolimy. Nadszedł czas, gdy poganie przychodzą i uznają Boga Izraela za swojego Boga. Tyle że sam Izrael niekoniecznie to widzi idąc dalej spokojnie swoimi utartymi drogami narodowego ekskluzywizmu.

5. W praktyce

W świadomości wielu chrześcijan funkcjonuje coś, co można by nazwać „grzechami dyżurnymi”. Nie modliłem się, wymawiałem imię Boże bez uszanowania, opuściłem niedzielną Mszę. Do tego parę innych. Poza tym nikogo nie zabiłem, nikomu nic nie ukradłem.

Chrześcijanie w Polsce, nawet ci uważający się za „gorliwych” chyba dość rzadko zadają sobie pytanie, czy przypadkiem na pierwszym miejscu zamiast Boga nie postawili samych siebie. Nie pytają, czy przypadkiem nie zaczęli Boga „używać” do załatwienia jakichś swoich interesów. Poza ludźmi młodymi chyba rzadko zauważają grzechy przeciw rodzicom, zwłaszcza starym. Nie widzą nic złego w ranieniu słowem (przecież to bywa bardziej bolesne niż wymierzenie policzka), a sprzedanie grata jako zupełnie sprawnego samochodu uważają wręcz za przejaw zaradności. I choć ósme przykazanie zakazuje oszczerstw, nie mają żadnych oporów przed uznaniem za najszczerszą prawdę swoich niecnych podejrzeń. Racja, to w zasadzie nie do końca to samo, ale w skutkach...

To taki swoisty faryzeizm. Szeroka droga prowadząca  w pustkę. Wygodna, bo przecież wymagająca jedynie zauważenia drobiazgów, a pobłażliwa wobec wymogu gruntownej przemiany życia. Można spokojnie robić karierę po trupach przyjaciół, można folgować swojej niepohamowanej żądzy posiadania i używania, można traktować bliskich jak służących i nie widzieć, że to tak samo sprzeczne z Ewangelią, jak rozwód, praktykowanie homoseksualizmu czy aborcja.

Uczeń Chrystusa wybiera ciasne drzwi. Nawet jeśli zmieszczenie się w nich sprawia mu kłopot.