Czym nie są Ewangelie

Anna Świderkówna

publikacja 21.01.2014 07:10

Jest to temat, zdawałoby się, znany, bo jeżeli ktoś z chrześcijan nawet nie zna Pisma Świętego, to w każdym razie uważa, że Ewangelie zna. Jak ta znajomość wygląda, miałam sposobność się przekonać.

Przez całe wieki ludzie zastanawiali się, czy wielka ryba może połknąć człowieka   Neuceu Przez całe wieki ludzie zastanawiali się, czy wielka ryba może połknąć człowieka
Czy ten człowiek po trzech dniach może z tej wielkiej ryby wyjść żywy i zdrowy? Ilustracja: biblijny Jonasz ukazany na kartach "Psałterza paryskiego" z X wieku
Spotkałam młodą dziewczynę po maturze, którą miałam poduczyć w wymiarze religijnym, bo wprawdzie była u Pierwszej Komunii, ale potem nie chodziła na religię w ogóle. Skończyło się na tym, że miała mieć u mnie dziesięć rozmów. Powiedziałam jej, żeby sobie przeczytała całą Ewangelię św. Marka i zastanowiła się, czego nie rozumie, i zapytała mnie na następnym spotkaniu. A na następnym spotkaniu taka rozmowa:

– Przeczytałaś?

– Przeczytałam.

– No i masz jakieś pytania?

– Nie mam żadnych.

– To znaczy, że wszystko rozumiesz?

– Wszystko.

No to otworzyłam na chybił trafił, przeczytałam jej kawałek i zapytałam się:

– A co to znaczy?

– A nie wiem.

Z Ewangeliami istnieje takie właśnie niebezpieczeństwo, że po nas, którzy chodzimy do kościoła i często słyszymy Ewangelię, często jej słowa spływają jak woda po kaczce. Właściwie naprawdę nie słuchamy, nie zastanawiamy się.

Zacznijmy może od tego, że nie wiemy tak naprawdę, co to znaczy Ewangelia. Jeżeli chodzi o samo słowo, to może pierwsza rzecz jest taka, że mówimy potocznie Ewangelia św. Mateusza, św. Marka, św. Łukasza, św. Jana, ale niech Państwo zwrócą uwagę, że prawdziwy tytuł Ewangelii to nie jest Ewangelia św. Mateusza, jak na przykład Trylogia Sienkiewicza, tylko jest Ewangelia według św. Mateusza, według św. Marka, według św. Łukasza, według św. Jana. Już ta tradycyjna, bardzo stara forma tytułu powinna zwrócić naszą uwagę na to, że nie autor jest tutaj najważniejszy, co więcej, że to właściwie nie jest autor, bo to jest tylko jedna Ewangelia „według”.

Teraz nasuwa się tutaj pytanie, czym jest Ewangelia. Żeby na to pytanie odpowiedzieć, trzeba określić, co to za gatunek literacki. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają wykształcenie humanistyczno-filologiczne i że dla nas gatunek literacki może być nieokreślonym pojęciem.

Spróbuję to pokazać na karykaturalnym przykładzie, bo karykatura wychodzi nam zawsze najlepiej. Wyobraźmy sobie, że ma ugotować obiad ktoś, kto nie umie gotować. Wobec tego szuka jakichś wskazówek, jakiegoś podręcznika i natrafia na podręcznik geometrii. Jeżeliby próbował gotować obiad na podstawie podręcznika geometrii, może z tego nic nie wyjdzie, ale jeszcze gorzej by wyszło, gdybyśmy chcieli uczyć się geometrii z książki kucharskiej. To o tym właśnie decyduje gatunek literacki.

Przez całe wieki ludzie zastanawiali się, czy wielka ryba może połknąć człowieka   Neuceu Przez całe wieki ludzie zastanawiali się, czy wielka ryba może połknąć człowieka
Czy ten człowiek po trzech dniach może z tej wielkiej ryby wyjść żywy i zdrowy? Ilustracja: biblijny Jonasz ukazany na kartach "Psałterza paryskiego" z X wieku
Odnosząc się natomiast do Pisma Świętego, pamiętajmy, że przez całe wieki ludzie zastanawiali się, czy wielka ryba może połknąć człowieka. Czy ten człowiek po trzech dniach może z tej wielkiej ryby wyjść żywy i zdrowy? Pomyliliśmy gatunki literackie, bo nam się zdawało, że jest to opowiadanie historyczne o proroku. Tymczasem chociaż był taki prorok, który się nazywał Jonasz, to ten prorok żył w VIII wieku przed Chrystusem, a cała historia napisana została w wieku IV przed Chrystusem i w ogóle to nie jest ani księga prorocka, ani księga historyczna, tylko takie opowiadanie pouczające, w rodzaju podobnym trochę do przypowieści ewangelicznych, gdzie autor chce, po pierwsze, powiedzieć swoim czytelnikom, że przed Bogiem uciec się nie da, a po drugie, i to jest znacznie ważniejsze, bo to cel tej książki, że Bóg troszczy się również o pogan, i to takich bardzo okrutnych pogan, jakimi byli Asyryjczycy, nazwani Niniwitami.

Chce też pokazać, że nie można zrobić tak jak Jonasz, który wie, że Bóg jest łaskawy. Przy końcu księgi Jonasz mówi: „Wiem, że Ty jesteś Bogiem łagodnym i miłosiernym, nieskorym do gniewu i bogatym w łaskę, litującym się nad niedolą” (Jon 4, 3). Jonasz uciekał, bo nie chciał pozwolić Bogu, żeby okazał się miłosierny i łaskawy także dla Niniwitów. Taka jest nauka tej księgi, ale trzeba zrozumieć, o jaki gatunek literacki chodzi.

I coś podobnego jest z Ewangeliami. Na początek łatwiej nam będzie powiedzieć, czym Ewangelie nie są. Ewangelie nie są sprawozdaniem dziennikarskim z wydarzeń, które miały miejsce. Nie są monografią historyczną, nie są biografią Jezusa. Znacznie trudniej będzie nam powiedzieć, czym naprawdę są, ale to jest ważne właśnie z tego powodu, że plączemy się w gatunku literackim. Po prostu, mówiąc inaczej, zapominamy, po co ewangeliści pisali. Bo to ostatecznie sprowadza się do celu, w jakim autor pisze. To określa gatunek literacki, a to, dla kogo pisze, to druga ważna rzecz.

Otóż dlatego, żeśmy o tym zapominali, powstawały najróżniejsze nieporozumienia, czy nawet pewnego rodzaju zgorszenia, bo istnieją sprzeczności między Ewangeliami. Na przykład bardzo jaskrawa nieścisłość dotyczy historii ze ślepcem pod Jerychem. Pytanie, gdzie i kiedy Jezus spotkał tego ślepca? Według św. Łukasza – gdy wchodził do Jerycha, według św. Marka – kiedy wychodził z Jerycha. Natomiast u św. Mateusza jest dwóch ślepców pod Jerychem, tylko już nie pamiętam, czy przy wejściu, czy przy wyjściu.

Dzisiejszy historyk powiedziałby sobie, że trzeba uzgodnić historię, trzeba zbadać w źródłach, jak to naprawdę było. Państwo powiedzą: „No dobrze, a Duch Święty?”. Cała rzecz polega na tym, że Ducha Świętego to nie obchodziło, czy ten ślepiec był przed Jerychem, czy za Jerychem. Natomiast obchodziło Go samo wydarzenie, sam cel wydarzenia.

***

Tekst pochodzi ze strony www.czasnabiblie.pl