Nie umrę, ale żył będę!

ks. Tomasz Horak

publikacja 02.09.2014 06:00

Trzeba o tym głośno wołać, by nikt nie zwątpił w potęgę dobra.

Świątynia jerozolimska Juan R. Cuadra Świątynia jerozolimska
Makieta ze zbiorów Muzeum Izraela w Jerozolimie

Psalm 118 (117) wywodzi się z uroczystości w świątyni jerozolimskiej. Jest to pieśń dziękczynienia i uwielbienia Boga, z której - w kościelnej liturgii - wybrane zostały strofy opisujące tryumf Jezusa: „Nie umrę, ale żył będę” oraz: „Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym” - głowicą węgła, czyli narożnika budowli. Bez niego cały gmach mógłby łatwo runąć.

Pominięte zostały strofy opowiadające o przemocy, ucisku i prześladowaniu. To wszystko minęło - i choć było straszną rzeczywistością, nie ma już znaczenia. Na dziś - na dzień święta. Ale i na przyszłość - bo skoro zwycięstwo Boga, zwycięstwo dobra, zwycięstwo życia, zwycięstwo łaski już się dokonało, to cała przyszłość jest w rękach Zwycięzcy, a nie jego wrogów.

Jest to więc psalm nadziei. Pewności na dziś, na jutro, na zawsze. Jako pieśń wyśpiewana wiele wieków przed Chrystusem psalm ten jest równocześnie proroctwem, zapowiedzią ostatecznego zwycięstwa dobra nad złem, życia nad śmiercią, miłości nad przemocą. To zwycięstwo dokonane przez Jezusa „cudem jest w naszych oczach”.

Trzeba o tym głośno wołać, by nikt nie zwątpił w potęgę dobra. Nasze świętowanie jest takim wołaniem.