Bogu zależy

Andrzej Macura

publikacja 10.06.2014 06:00

Garść uwag do czytań na niedzielę Trójcy Świętej roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.

Trójca Święta. Przedstawienie z katedry w Kolonii Henryk Przondziono /GN Trójca Święta. Przedstawienie z katedry w Kolonii
Tak Bóg umiłował świat, że walczy o niego. Nie bojąc się, że tej walce ucierpi Jego godność. Zjawił się jako człowiek i dał się nawet ukrzyżować

Kim jest Bóg? Jaki On jest? To pytanie podstawowe. Nie tylko dla chrześcijanina. Dla każdego, który szczerym sercem wiary poszukuje, też. Bo przecież od poznania, że Bóg jest, do pójścia z Nim odległość tak wielka, jak ta dzieląca wiarę i agnostycyzm.  Można w istnienie Boga wierzyć, a jednocześnie nie mieć najmniejszej ochoty, by się Mu podporządkować. Dlatego właśnie udzielenie jakieś odpowiedzi na owe dwa pytania wydaje się tak ważne. Jakiejś, niekoniecznie ostatecznej. Obraz Boga w człowieku powinien chyba cały czas ewoluować ku coraz głębszemu Jego poznaniu. Proste, szablonowe odpowiedzi musi z czasem zastąpić świadomość, że Bóg jest zawsze większy niż słowa. Czytania tej niedzieli mogą właśnie w tym pomóc. I choć niedziela ta nazywana jest Niedzielą Trójcy, czytania bardziej niż na fakt trójjedyności Boga zwracają uwagę na to, kim On dla człowieka jest.

1. Kontekst pierwszego czytania Wj 34,4b–6.8–9

Hmmm... Opowieść Księgi Wyjścia skrócona do tego, co słyszymy w pierwszym czytaniu tej niedzieli mocno spłaszcza jej dynamizm. Może warto więc przypomnieć: Izrael właśnie wyszedł z Egiptu. Stało się to dzięki wielkim Bożym interwencjom: plagom spadającym na Egipt, a potem otworzeniu morza, by uciekinierzy zdołali ujść ścigającym ich Egipcjanom. Potem była manna, przepiórki, woda ze skały.... Bóg już pokazał, że nie jest Bogiem malowanym czy wyrzeźbionym. Jest Bogiem mocnym, który wiele potrafi. I co też bardzo ważne, jest Bogiem, który jest po stronie Izraela, swojego ludu.

Potem było zawarcie przymierza na Synaju (Horebie): Bóg obiecał, że będzie się tym swoim ludem zawsze opiekował, lud że zachowa mądre prawo, które mu Bóg nadał. Ale... No właśnie. Gdy Mojżesz znów idzie do Boga na Synaj, lud sprzeniewierza się przymierzu. Odlewa sobie cielca i jemu oddaje cześć. Gdy Mojżesz wraca, ze złości tłucze dane mu przez Boga tablice. Koniec przymierza? Nie. Bóg pozostaje wierny swoim obietnicom. I odnawia przymierze, tak szybko po jego zawarciu złamane.

Scena przedstawiona w pierwszym czytaniu tej niedzieli to fragment dotyczący właśnie owego odnowienia przymierza. Przytoczmy to czytanie w nieco szerszym kontekście.

Pan rzekł do Mojżesza: «Wyciosaj sobie dwie tablice z kamienia podobne do pierwszych, a na tych tablicach wypisz znów słowa, jakie były na pierwszych tablicach, które potłukłeś. Bądź gotów jutro rano wstąpić zaraz na górę Synaj. I zaczekasz na Mnie na wierzchu góry. Nikt nie może wstąpić z tobą i nikt nie może się pokazać na górze. Również mniejsze i większe bydło nie może wypasać się na zboczach góry». Mojżesz wyciosał dwie tablice kamienne jak pierwsze, a wstawszy rano wstąpił na górę, jak mu nakazał Pan, i wziął do rąk tablice kamienne. A Pan zstąpił w obłoku, i [Mojżesz] zatrzymał się koło Niego, i wypowiedział imię Jahwe. Przeszedł Pan przed jego oczyma i wołał: «Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech, lecz nie pozostawiający go bez ukarania, ale zsyłający kary za niegodziwość ojców na synów i wnuków aż do trzeciego i czwartego pokolenia». I natychmiast skłonił się Mojżesz aż do ziemi i oddał pokłon, mówiąc: «Jeśli darzysz mnie życzliwością, Panie, [to proszę], niech pójdzie Pan w pośród nas. Jest to wprawdzie lud o twardym karku, ale przebaczysz winy nasze i grzechy nasze i uczynisz nas swoim dziedzictwem».

Pan odpowiedział: «Oto Ja zawieram przymierze wobec całego ludu twego i uczynię cuda, jakich nie było na całej ziemi i u żadnych narodów, i ujrzy cały lud, wśród którego przebywasz, że dzieła Pana, które Ja uczynię z tobą, są straszne. Przestrzegaj tego, co Ja dzisiaj tobie rozkazuję, a Ja wypędzę przed tobą Amorytę, Kananejczyka, Chetytę, Peryzzytę, Chiwwitę i Jebusytę. Strzeż się zawierania przymierza z mieszkańcami kraju, do którego idziesz, aby się nie stali sidłem pośród was. Natomiast zburzcie ich ołtarze, skruszcie czczone przez nich stele i wyrąbcie aszery (...)

Po przeczytaniu tego fragmentu już wiadomo, dlaczego Izrael nie chciał się mieszać z mieszkańcami Kanaanu. Chodziło o to, żeby nie zapomniał, kto jest jego Bogiem...

Zwraca jednak przede wszystkim uwagę obraz Boga, jaki się w tej scenie pojawia. Jak jawi się w samym czytaniu?

  • To  Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność
  • To Bóg życzliwy, skory do przebaczenia.

Gdy czytanie umieścić w kontekście ten obraz Boga trzeba poddać pewnej modyfikacji

  • Łaskawość Boga jest 250-330 razy większa niż Jego dążność do ukarania, ale jednak nie pozostawia On niegodziwości bez odpowiedzi.
  • Jest Bogiem potężnym, który potrafi zmieniać losy narodów (wypędza ludy Kanaanu)
  • Jest Bogiem twardym, który wprowadzając w życie swoje plany niekoniecznie daje każdemu człowiekowi święty spokój (mieszkańcy Kanaanu zostają wypędzeni, Izraelowi stawia twarde wymagania), ale nieraz stawia człowieka przed trudnymi wyzwaniami.

Gdyby czytać dalej – już dalej niż zacytowany fragment – można by powiedzieć, że jest Świętym Bogiem, który uświęca... Skóra Mojżesza po tym spotkaniu z Bogiem będzie promieniała...

2. Kontekst drugiego czytania 2 Kor 13,11–13

Drugi list świętego Pawła do Koryntian to odpowiedź na kłopoty, jakie pojawiły się w tej chrześcijańskiej gminie. Między innymi deprecjonowanie autorytetu Apostoła. Czytany tej niedzieli fragment to jednak już samo zakończenie listu, w którym mocne słowa Pawła ustępują życzliwości.

Bracia, radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, jedno myślcie, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i po­koju niech będzie z wami. Pozdrówcie się nawzajem świętym pocałunkiem. Pozdrawiają was wszyscy święci.

Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i udzielanie się Ducha Świętego niech będzie z wami wszystkimi.


Wskazania Pawła są tu jasne. Jeśli jednak tej niedzieli wybrano właśnie takie czytanie, to pewnie ze względu na ową trynitarną formułę z ostatniego zdania. Bóg nie jest pojedynczy. Jest Trójcą. I cały udziela się wyznawcom Chrystusa.

3. Kontekst Ewangelii  J 3,16–18

Ewangelia tej niedzieli to fragment rozmowy Jezusa z Nikodemem. Wybrano z niej ten fragment, w którym Jezus przedstawia swojego Ojca, odsłania Jego intencje.

Jezus powiedział do Nikodema: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego”.

4. Warto zauważyć

Tekst wydaje się jasny, ale dla zatrzymania się nad każdą z zawartych tu prawd może uporządkujmy.

  • Bóg kocha świat, kocha człowieka. Tak bardzo, że pozwolił swojemu Synowi znosić utrapienia, jakie spotykają ludzi.
  • Bóg nie chce świata potępiać, ale go zbawić.
  • Bóg chce dać człowiekowi życie wieczne.

Niby wiadomo. Warto jednak uzmysłowić, że wszystko to pokazuje nam, jakie są prawdziwe intencje Boga. Jego działanie w świecie to próba uratowania świata, próba uratowania każdego człowieka. W konkretnych, trudnych wydarzeniach naszego życia czasem trudno to zauważyć, ale tak właśnie jest. Bóg się nie mści za grzechy, nie wyżywa na nas za niewierność. Prowadzi nas jednak nieraz, niestety, wymagającą drogą. Ale ku zbawieniu.

Warto w tym miejscu dodać, że ten obraz Boga nie różni się jakoś zasadniczo od tego, który został przedstawiony w Księdze Wyjścia. Boga zaangażowanego po stronie człowieka, ale jednocześnie wymagającego, stawiającego nieraz trudne wymagania. Tu owe wysokie wymagania postawił przecież własnemu Synowi...

Jeszcze jedno koniecznie trzeba tu zauważyć.

  • Ten, kto wierzy w Syna nie podlega potępieniu. Kto nie wierzy, już jest potępiony.

Hmmm... Można chyba powiedzieć, że Bóg bardzo tu obniżył człowiekowi wymagania. Nie musi mu się udać wypełnić dokładnie wszystkie wymagania prawa. Wystarczy, że całym sercem zwróci się u Jezusowi. To już da mu zbawienie.

Żeby jednak nie było, ze można sobie Boga lekceważyć... Specjalnie nie napisałem że chodzi o wiarę w Jezusa, tylko o zwrócenie się ku Niemu całym sercem. Słowo „wiara” jest w naszym języku uwikłane w pewien intelektualizm. Rozumiane jest często jedynie jako akt rozumu. Tymczasem w Biblii wiara jest opowiedzeniem się za Bogiem całym życiem; pociąga za sobą konkretne życiowe wybory, zmaganie się ze złem. Dlatego katolicy zawsze podkreślają, że owszem, zbawia człowieka jego wiara, ale ta wiara musi mieć też odzwierciedlenie w życiu, musi  - jak to pisze św. Paweł „działać przez miłość”. Bo inaczej – jak to napisał z kolei św. Jakub – będzie martwa.

Warto zajrzeć tu do jednego z orędzi papieża Benedykta

.... A kto nie wierzy, zostanie potępiony? Tak mówi Jezus. Dokładniej: mówi, że już jest potępiony. Brzmi to trochę tak, jakby świat był skazanym na zatonięcie okrętem, a tylko ten kto pozwoli się zabrać Ratownikowi na ratunkową łódź jest uratowany.

5. W praktyce

Jest rzeczą niezwykle ważną troska o budowanie w sobie i drugim człowieku prawdziwego obrazu Boga. Bo każdy wierzy w takiego Boga, jakiego obraz w sobie nosi i każdy odrzuca takiego Boga, jakiego obraz w sobie nosi.

W świetle dzisiejszych czytań można oczywiście mówić, że Bóg jest tym, który człowieka kocha. Wydaje się jednak, że w tych samych czytaniach widać też, że nie jest to miłość słodka, naiwna, polegająca na ciągłym głaskaniu po główce. To miłość wymagająca, domagająca się nieraz zaparcia się samego siebie (uwierzyć znaczy przecież odpowiedzieć Bogu całym życiem, nie tylko intelektem), domagająca wierności Bogu (a nie czczenia cielców). Miłość na wzór miłości Syna, posłusznego aż do śmierci.

Na pewno trzeba by jednak zwrócić też uwagę, jaki obraz Boga przedstawiamy bliźnim nie tylko swoim nauczaniem, ale praktyczną postawą. Chrześcijanie nie zdają sobie sprawy, jak często zdarza im się łamać drugie przykazanie i przedstawiać Boga jako tego, który zawsze jest po ich stronie. Nawet wtedy, gdy folgują swojemu gniewowi, są nieuczciwi,  niesprawiedliwi i najzwyczajniej w świecie wredni. Świętość Boga, konieczność przedstawiania Go jakim jest, domaga się postawy uniżenia przed Nim, a nie zawłaszczania Go, używania Go w realizacji swoich interesów...

Konkretnie? Narażę się, ale cóż... Mam ciągle w oczach sprawę krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Nie negując dobrych intencji wszystkich jego obrońców trudno nie zauważyć, że cała sytuacja, wynikła raczej z miłości do jednej z partii politycznych, a nie Chrystusa, doprowadziła do tego, że to krzyżowi zaczęto ubliżać. Bo krzyż został użyty jako parasol mający powstrzymać opluwanie ze strony tych, którzy mieli inne polityczne sympatie. Na zasadzie, że krzyża nie ruszą. A jednak, jak pamiętamy ruszyli. Tymczasem uczeń Chrystusa powinien raczej sam wystawić się na znieważenie i oplucie, by chronić świętość krzyża...

Smutne to, ale z podobnymi sytuacjami mamy do czynienia częściej.... Zwłaszcza w internetowych dyskusjach. Może za bardzo przeniknęliśmy myśleniem o tym, że Kościół powinien walczyć? Stare ornaty, z wyciętymi bokami faktycznie przypominają pancerz. Ale już nowym, posoborowym przywrócono kształt, jaki miały pierwotnie: płaszcza, peleryny. Bo nie jesteśmy przecież wojownikami (choć, jak pisze św. Paweł,  mamy założyć Bożą zbroję) ale pielgrzymami zmierzającymi do domu Ojca...

Łaskawości Boga, zbawienia, które nam przynosi nie powinniśmy zawłaszczać dla siebie. Dwa tygodnie temu słyszeliśmy: idźcie i  nauczajcie wszystkie narody. Mamy się swoim skarbem dzielić, dzielić się łaską zbawienia. Wszak darmo ja otrzymaliśmy. Czemu skąpić jej innym?

Z drugiej strony... Wielkim nieporozumieniem wydaje się pozbawione jakiejś głębszej refleksji powtarzanie, że Bóg nas kocha. To oczywiście prawda. Sęk w tym, że słowo „miłość” jest dziś nieraz tak opacznie rozumiane, że niekoniecznie oddaje to, o co w relacji Boga do człowieka chodzi. Na pewno nie powinniśmy sprawiać wrażenia, że miłość Boga upoważnia nas do bylejakości, na zasadzie że każdym świństwem uczynionym Bogu, bliźniemu czy samym sobie możemy się już nie przejmować. Miłość Boga jest twarda i wymagająca. Na pewno nie lekceważąca sprawiedliwości.

6. Dodatek niedzielnotrójcowy

Prawda o Bogu w Trójcy Jedynym niewątpliwie jest jedną z najtrudniejszych prawd wiary. Rozum nie jest jej w stanie zrozumieć. Sęk w tym, że to nie jest nic wymyślonego. Tak sprawę przedstawiali autorzy Nowego Testamentu, bardzo wyraźnie mówiąc o Bogu Ojcu i Synu i mniej jasno, ale niemniej wyraźnie o Duchu Świętym. Teologia tę prawdę tylko stara się ująć w słowa. Warto zajrzeć do Katechizmu Kościoła katolickiego i postawić się w obliczu tego paradoksu. Dla ułatwienia: najbardziej interesujące punkty

Dogmat Trójcy Świętej

253 Trójca jest jednością. Nie wyznajemy trzech bogów, ale jednego Boga w trzech Osobach: "Trójcę współistotną" . Osoby Boskie nie dzielą między siebie jedynej Boskości, ale każda z nich jest całym Bogiem: "Ojciec jest tym samym, co Syn, Syn tym samym, co Ojciec, Duch Święty tym samym, co Ojciec i Syn, to znaczy jednym Bogiem co do natury" . "Każda z trzech Osób jest tą rzeczywistością, to znaczy substancją, istotą lub naturą Bożą" .

254 Osoby Boskie rzeczywiście różnią się między sobą. "Bóg jest jedyny, ale nie jakby samotny" (quasi solitarius) . "Ojciec", "Syn", "Duch Święty" nie są tylko imionami oznaczającymi sposoby istnienia Boskiego Bytu, ponieważ te Osoby rzeczywiście różnią się między sobą: "Ojciec nie jest tym samym, kim jest Syn, Syn tym samym, kim Ojciec, ani Duch Święty tym samym, kim Ojciec czy Syn". Różnią się między sobą relacjami pochodzenia: "Ojciec jest Tym, który rodzi; Syn Tym, który jest rodzony; Duch Święty Tym, który pochodzi" . Jedność Boska jest trynitarna.

255 Osoby Boskie pozostają we wzajemnych relacjach. Rzeczywiste rozróżnienie Osób Boskich - ponieważ nie dzieli jedności Bożej - polega jedynie na relacjach, w jakich pozostaje jedna z nich w stosunku do innych: "W relacyjnych imionach Osób Boskich Ojciec jest odniesiony do Syna, Syn do Ojca, Duch Święty do Ojca i Syna; gdy mówimy o tych trzech Osobach, rozważając relacje, wierzymy jednak w jedną naturę, czyli substancję". Rzeczywiście, "wszystko jest (w Nich) jednym, gdzie nie zachodzi przeciwstawność relacji". Z powodu tej jedności Ojciec jest cały w Synu, cały w Duchu Świętym; Syn jest cały w Ojcu, cały w Duchu Świętym; Duch Święty jest cały w Ojcu, cały w Synu" .