Bolesny Różaniec

kl. Piotr Śliżewski

publikacja 15.10.2014 05:54

Czyli biblijne podstawy „trudności różańcowych” - część I.

Bolesny Różaniec Jakub Szymczuk /Foto Gość Gdyby Bóg-Człowiek nie spotkał się z takim cierpieniem, być może (któż to wie?) człowiek traktowałby Go jako zbyt odległego?

Kiedy słyszymy pojęcie „części bolesne Różańca”, może się zrodzić pytanie, czy któraś z części jest „nie-bolesna”?

Przecież często odmawia się tę modlitwę na kolanach, bez podparcia pleców. Bywają dni, w których mamy tyle zajęć (albo przynajmniej tak się usprawiedliwiamy), że różaniec bierzemy do ręki dopiero późną nocą, albo wczesnym ranem. Poza tym w kółko powtarzamy te same regułki, przez co bardzo trudno nam się skupić i nie uciekać myślami do innych tematów.

Wszystkie utrudnienia powodują obiegające świat przekonanie, że modlitwa różańcowa jest modlitwą trudną i na swój sposób bolesną. Nie o takiej boleści chciałbym jednak pisać w tym artykule. Tajemnice bolesne Różańca to nie tylko trud tej formy modlitwy, ale przede wszystkim zanurzenie się w tajemnicę cierpienia. Jest ono dla nas, ludzi, niezrozumiałe (nie ma się czemu dziwić, nikt nie chce doświadczać bólu).

Pośrodku tej egzystencjalnej zagadki, jako jedyne sensowne rozwiązanie jawi się spojrzenie na cierpienie z perspektywy wiary w Jezusa Chrystusa. Jego zbawcze dzieło, które rozprawi się z cierpieniem zapowiadał już prorok Izajasz:   „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego.” (Iz 53, 3-4).

Tę  teologię cierpienia kontynuuje św. Paweł, który bardzo konkretnie wyraża prawdę, że ludzie są przeznaczeni do chwały. W 8 rozdziale Listu do Rzymian czytamy: „Sądzę bowiem, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, który ma się w nas objawić. Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności - nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał - w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując <przybrania za synów> - odkupienia naszego ciała.” (Rz 8, 18-23).   

Powyższe „bolesne rozterki” mogą być omodlone. Tę możliwość daje nam właśnie druga - Bolesna - część Różańca.

Możemy wraz z Jezusem przejść ostanie chwile Jego ziemskiego życia. Nie były one proste. Rozpoczęły się trudną rozmową z Bogiem Ojcem w Ogrójcu, a skończyły najbardziej hańbiącym rodzajem śmierci – ukrzyżowaniem z opinią skazańca.

Przechodząc już szczegółowo do pierwszej Tajemnicy bolesnej, rozważamy w niej serię prób Jezusowych relacji.

Na początku wspomniana, stanowcza rozmowa z Bogiem Ojcem, a potem ucieczka uczniów. Gdyby Jezus radykalnie potraktował powiedzenie, że przyjaciół poznaje się w biedzie, nie za bardzo chciałby widzieć apostołów w niebie. Na szczęście Jezus jest mistrzem w przebaczaniu, więc apostołowie dostali drugą szansę.

Warto byśmy ciągle przypominali sobie o tym w Różańcu. To bolesne przeżycie Zbawiciela może nas bowiem wiele nauczyć. Jest to bardzo nieprzyjemna nauka, ale powiedzmy sobie szczerze, konieczna.

Gdyby Bóg-Człowiek nie spotkał się z takim cierpieniem, być może (któż to wie?) człowiek traktowałby Go jako zbyt odległego?

***

Autor jest redaktorem portalu Ewangelizuj.pl