publikacja 14.10.2014 23:45
Garść uwag do czytań na XXIX niedzielę zwykłą roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.
Roman Koszowski /Foto Gość
Co należy się Bogu? A co cesarzowi?
Bóg to, Bóg tamto. Nieraz wydaje się nam, że już Go „opanowaliśmy”. Rozumiemy Jego działania, szablony, którymi się posługuje. A tu... guzik z pętelką. I chyba o tym są czytania tej niedzieli. Bo chyba jednak nie o tym, że władze ziemska jest przedłużeniem władzy Boga. Jak by się mogło niektórym wydawać. Bóg – owszem – nieraz posługuje się władcami, ale nie każda władza jest zaraz przedłużeniem władzy samego Boga.
1. Kontekst pierwszego czytania Iz 45, 1.4–6
Może najpierw tekst czytania. Bez opuszczenia 2 i 3 wersetu.
Tak mówi Pan o swym pomazańcu Cyrusie:
«Ja mocno ująłem go za prawicę,
aby ujarzmić przed nim narody
i królom odpiąć broń od pasa,
aby otworzyć przed nim podwoje,
żeby się bramy nie zatrzasnęły.
Ja pójdę przed tobą
i nierówności wygładzę.
Skruszę miedziane podwoje
i połamię żelazne zawory.
Przekażę ci skarby schowane
i bogactwa głęboko ukryte,
ażebyś wiedział, że Ja jestem Pan,
który cię wołam po imieniu, Bóg Izraela.
Z powodu sługi mego Jakuba,
Izraela, mojego wybrańca,
nazwałem ciebie twoim imieniem,
pełnym zaszczytu, chociaż Mnie nie znałeś.
Ja jestem Pan, i nie ma innego.
Poza Mną nie ma Boga.
Przypaszę ci broń, chociaż Mnie nie znałeś,
aby wiedziano od wschodu słońca aż do zachodu,
że beze Mnie nie ma niczego.
Ja jestem Pan, i nie ma innego.
Kim był ów Cyrus, o którym wieszczy Izajasz?
Tekst czytania pochodzi z drugiej części księgi Izajasza. To proroctwa tak zwanego DeuteroIzajasza. Wypowiedziane zostały parę wieków po pierwszym Izajaszu. Zupełnie inny był wtedy kontekst polityczny. O ile za czasów pierwszego Izajasza upada Izrael (Północne Królestwo dawnego, niepodzielonego Izraela), to istnieje jeszcze Juda (Południowe Królestwo dawnego Izraela). Wrogiem zaś obu jest Asyria (w uproszczeniu). Za czasów DeuteroIzajasza nie ma już Judy i nie ma już Asyrii. Ta ostatnia w międzyczasie została pokonana przez Babilonię. To jej władcy doprowadzili do upadku Judy. Ale gdy powstaje to proroctwo, Babilonii już też nie ma. Pokonał ją właśnie władca Persji, Cyrus II (zwany Cyrusem Wielkim).
Jest II połowa VI wieku przed Chrystusem. Od upadku Jerozolimy (stolicy Judy) minęło prawie 50 lat. Ale właśnie wtedy w serca Żydów wstępuje nowa nadzieja. Bo Cyrus jest władcą zupełnie innym niż władcy babilońscy. W pewnym sensie można go nawet nazwać królem tolerancyjnym. Narodom zamieszkałym na terenach przez siebie podbitych pozwala powrócić do dawnych wierzeń. Niebawem pozwoli powrócić do ojczyzny uprowadzonym niegdyś do Babilonii potomkom Abrahama. I zezwoli im odbudować zburzoną świątynię. W tym pewnie właśnie czasie powstaje proroctwo, które słyszymy w pierwszym czytaniu tej niedzieli.
Ta pobieżna znajomość kontekstu historycznego wystarczy, by zrozumieć o co chodzi w czytaniu. Prorok w zwycięstwach Cyrusa i w nastaniu jego panowania widzi działanie Boga. Nazywa nawet Cyrusa Bożym pomazańcem (czyli wybrańcem, mesjaszem, ale oczywiście w innym sensie niż to rozumiemy mówiąc o Jezusie Chrystusie). Cyrus jest narzędziem, którym posługuje się Bóg, by spełnić swoje obietnice i wybawić Izraela.
Trochę zaskakujące, prawda? Bóg wybiera nie jakiegoś Żyda, który by wszczął powstanie i przywrócił dawne królestwo. Wybiera poganina. Wielkiego wodza, który jak każdy wielki wódz, rozpycha się łokciami pokonując przy tym wrogów Izraela. I już żadne powstanie nie jest potrzebne. Bo ten Boży pomazaniec nie ma nic przeciwko przywróceniu Żydom pewnej autonomii. Ale uwaga: o prawdziwej niepodległości nie będzie mowy. Ot, szeroka autonomia, ale pod warunkiem pełnej lojalności wobec perskiego władcy.
Sytuacja ta dla DeuteroIzajasza jest jednak dowodem na to, że Bóg jest Panem nie tylko Izraela, ale całego świata. Może kierować losami narodów jak chce. I może posługiwać się nie tylko ludźmi, którzy Go znają, ale też tymi, którzy nigdy o Nim nie słyszeli. Chyba z tego właśnie powodu fragment ten został wybrany jako czytanie przygotowujące do Ewangelii o oddaniu co cesarskie Cezarowi, a co boskie, Bogu. Tyle że chyba tym razem dobierający czytania niezbyt dobrze zrozumieli sens Ewangelii....
Dla nas, chrześcijan XXI wieku, znających już też historię Mesjasza z Nazaretu, płynie z tego czytania jeszcze jedna nauka: Bóg nieraz realizuje swoje obietnice inaczej, niż tego ludzie się spodziewają. To ważne. Bo może się zdarzyć, że i my przywiązani jesteśmy do jakiejś naszej wizji tego, jak spełniać się powinny Boże obietnice. I miewamy pretensje, że tak się nie dzieje. Tymczasem Bóg może doprowadzić do ich spełniania zupełnie innymi drogami, niż tego oczekujemy...
2. Kontekst drugiego czytania 1 Tes 1,1–5b
Pierwszy list do Tesaloniczan to podobno najstarsze pismo Nowego Testamentu. Tak przynajmniej twierdza bibliści. Święty Paweł przybył do tego miasta podczas swojej drugiej podróży misyjnej (50-52), zapewne jeszcze w roku 50. Opuściwszy miasto udał się dalej, do Aten, ale dowiedziawszy się od Tymoteusza o problemach młodej wspólnoty, dotyczących głównie kwestii eschatologicznych, wysłał do niej list. Drugie czytanie tej niedzieli to jego początek...
Paweł, Sylwan i Tymoteusz do Kościoła Tesaloniczan w Bogu Ojcu i Panu Jezusie Chrystusie. Łaska wam i pokój.
Zawsze dziękujemy Bogu za was wszystkich, wspominając o was nieustannie w naszych modlitwach, pomni przed Bogiem i Ojcem naszym na Wasze dzieło wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym, Jezusie Chrystusie. Wiemy, bracia przez Boga umiłowani, o wybraniu Waszym, bo nasze głoszenie Ewangelii wśród Was nie dokonało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego, z wielką siłą przekonania.
Co w tym tekście ciekawego?
Co to czytanie ma wspólnego z pozostałymi? W pierwszej chwili wydaje się, że nic. Dopiero jak się zatrzymać nad ich sensem widać wspólny mianownik. Działanie Boga. Zaskakujące, bo nieraz mocno wykraczające poza to, czego byśmy się spodziewali...
3. Kontekst Ewangelii Mt 22,15–21
„Faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Jezusa w mowie”. Tymi słowami rozpoczyna się Ewangelia tej niedzieli. Kiedy rzecz ma miejsce? Ano zaraz po wygłoszeniu przypowieści o uczcie. Tej czytanej tydzień wcześniej, gdy zaproszeni przez króla zlekceważyli zaproszenie, a ten postanowił zamiast nich zaprosić pierwszych lepszych ludzi z ulicy. Ciągle jesteśmy w tej części Mateuszowego dzieła, w której Jezus ostro przeciwstawia się przywódcom Izraela mówiąc, że z powodu zatwardziałości ich serc ich czas się kończy. Jezus zdążył już uroczyście wjechać do Jerozolimy, wypędzić przekupniów ze świątyni, doprowadzić jednym słowem do uschnięcia figowego drzewa, na którym nie znalazł owoców; zdążył zamknąć usta przeciwnikom, którzy pytali Go jakim prawem czyni co czyni oraz opowiedzieć jeszcze dwie inne przypowieści: o dwóch synach (posłusznym i nieposłusznym) oraz o zbrodniczych rolnikach. Spór twa. Niebawem skończy się tragicznie. Póki co trwają jednak słowne przepychanki.
Osią sporu, o którym słyszymy tej niedzieli jest problem, czy Żyd może płacić podatek okupantowi. Po tej próbie zdyskredytowania Jezusa, przyjdą następne pytania: o zmartwychwstanie, o największe przykazanie. Słowem – polemika z Żydami w całej pełni. I w kontekście tej polemiki musimy też patrzyć na czytany tej niedzieli fragment.
Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Go w mowie. Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?”
Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: „Czemu Mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!” Przynieśli Mu denara. On ich zapytał: „Czyj jest ten obraz i napis?” Odpowiedzieli: „Cezara”. Wówczas rzekł do nich: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. Gdy to usłyszeli, zmieszali się i zostawiwszy Go, odeszli.
4. Warto zauważyć
By zrozumieć treść Ewangelii tej niedzieli trzeba koniecznie uświadomić sobie dwie sprawy.
Co z tego wynika?
W opowieści uderza przebiegłość pytających Jezusa. Nawet nie o samo pytanie chodzi. Przede wszystkim o to nieszczere komplementowanie Jezusa: jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz; na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Fałsz, fałsz i jeszcze raz fałsz...
Jezus rozumie, że to gra obliczona na skompromitowanie Go w oczach ludu albo skazanie na szykany ze strony okupanta. Musi swoją odpowiedzią unieszkodliwić zastawiona na niego pułapkę. Czyli wyjść poza zabójczą dla Niego alternatywę „albo, albo”. Co więc mówi?
„Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. W tym zdaniu wielu widzi legitymizację władzy jako pochodzącej od Boga. Ale to nie tak. Piłatowi Jezus też powie (bodaj u Jana) , że nie miałby nad Nim żadnej władzy, gdyby Mu nie była dana z góry. A przecież nikt nie widzi w Piłacie Bożego pomazańca, który wprowadza w życie Boże zamiary. Najwyżej urzędniczynę, któremu Bóg zrządzeniami losu łaskawie pozwolił piastować takie stanowisko, a który swoją podłością sprawił, że stało się, jak Bóg przewidział: Jego Syn został skazany. Dlaczego na Cezara, a po nim wielu innych władców, także wybieranych demokratycznie, patrzyć jak na Bożych wybrańców wcielających w życie niezbadane Boże plany? Przecież często nie szanują Bożych praw. No, chyba że uznać, iż ich one nie obowiązują.
Wydaje mi się, że w odpowiedzi Jezusa akcent trzeba położyć na stwierdzeniu „oddajcie Bogu to, co należy do Boga”. Wy, faryzeusze wraz ze zwolennikami Heroda zauważcie w końcu, że jest nad wami Bóg – mówi Jezus. I jedni i drudzy mają w końcu zacząć Go szanować. Mają uznać na serio, że jest ich Bogiem. A nie kombinować tak, żeby ich było na wierzchu, a Boga jakby nie było albo jakby się zupełnie nie liczył.
A co z oddaniem Cezarowi co cesarskie? To tylko taki wybieg Jezusa? Owszem. No bo jak się zastanowić, to co tak naprawdę Cezarowi się należy? Podatek? W porządku. Jakiś szacunek dla ustanowionych przezeń praw? W jakiejś mierze na pewno. Ale wiadomo przecież, że Cezarowi nie należy się na przykład oddawanie mu boskiej czci, nieprawdaż? Nie należy mu się stawianie go przed Bogiem prawdziwym. Nie należy mu się prawo do ustanawiania porządku moralnego według własnego widzimisię. Nie ma prawa zabijać swoich poddanych, bo taki ma kaprys, nie ma prawa ich rabować, bo ma potrzeby, nie ma prawa ich okłamywać, bo są ciemnym ludem, który wszystko kupi.
Stwierdzenie Jezusa, że Cezarowi należy oddać co cesarskie z całą pewnością nie jest więc żądaniem, by Jego uczniowie zawsze byli poddani każdej władzy. Bo zwyczajnie władzy czasem się to nie należy. Wtedy, gdy wchodzi w prerogatywy Boga na pewno nie.
Związek Ewangelii z pierwszym czytaniem jest więc bardziej skomplikowany, niż by się to z początku wydawało. Bóg, owszem, może posługiwać się władcami jak narzędziem do realizacji swoich celów. Nie znaczy to jednak, że każda władza jest przedłużeniem władzy samego Boga.
5. W praktyce