Jak spisano Ewangelie?

Richard A. Burridge

publikacja 15.12.2014 06:45

Kiedy pracowałem jako nauczyciel, długie wieczory upływały mi na sprawdzaniu prac uczniowskich.

Czterej Ewangeliści Ad Meskens / CC 3.0 Czterej Ewangeliści
XVII-wieczny obraz Jacoba Jordaensa

Od czasu do czasu znienacka uświadamiałem sobie, że taką samą lub bardzo podobną odpowiedź widziałem wcześniej. Wtedy następowało gorączkowe wertowanie stosu zeszytów, które już sprawdziłem. Kładąc obok siebie dwa podejrzane, mogłem zobaczyć, że jeden uczeń przepisywał od drugiego. Teraz zaczynała się prawdziwa zabawa polegająca na tym, żeby na podstawie stylu lub lapsusów rozgryźć, kto od kogo ściągał.

Z radością stwierdzam, że odkąd zacząłem uczyć na uniwersytecie, podobne przypadki zdarzają mi się rzadko. Czasami jednak, czytając prace studentów, w którejś z kolei natrafiam na fragment widziany we wcześniejszej, do tego momentu całkiem odmiennej. Od następnego akapitu obie prace mogą się znów różnić, i tak przez jedną, dwie strony, aż niespostrzeżenie treść ponownie się pokrywa. Bez wątpienia studenci od siebie nie przepisywali – jak zatem wytłumaczyć identyczne fragmenty?

Z podanych list lektur wynika, że korzystali z tej samej książki: zapewne w trakcie pisania prac mieli ją przed oczami lub – co zdarza się częściej – wykorzystali sporządzone wcześniej notatki. Bez względu na to, czy zrobili to świadomie, czy nie (wierzę im na słowo), według naszych kryteriów prawdy i rzetelności nadal będą krytykowani. W dzisiejszym świecie praw autorskich plagiat, czyli ściąganie przez jednego ucznia od drugiego lub przepisywanie przez studenta z podręcznika, jest niedopuszczalny. Nalegamy, żeby precyzyjnie podawać wszystkie źródła, a cytaty – opatrzone wyczerpującymi przypisami – ujmować w cudzysłów. Jednak w świecie starożytnym sprawy wyglądały inaczej, trudno bowiem sprawdzić przypis na dziesięciometrowym zwoju bez akapitów i interpunkcji!

W Listach (Księga III, 5) Pliniusz Młodszy przybliża metody, jakie stosował jego wuj Pliniusz Starszy, pisząc swoją wspaniałą Historię naturalną, powstałą mniej więcej w tym samym okresie co Ewangelie. Wuj miał kilku „asystentów badawczych”, wykształconych niewolników, którzy czytali mu na głos rozmaite zwoje, a on tymczasem, na woskowych tabliczkach, sporządzał notatki w celu ich późniejszego umieszczenia w swoim tekście. Zwoje były tak nieporęczne, że na stole roboczym starożytny pisarz mógł rozwinąć tylko jeden – zazwyczaj główne źródło, z którego korzystał. Kopiowanie fragmentów cudzego tekstu wcale nie uchodziło za „przepisywanie” czy oszustwo, ale było dla jego autora komplementem – widać kopiujący wysoko ocenił pracę poprzednika, skoro włączył ją do swojej.

Jako że Ewangelie musimy porównywać nie ze współczesnymi biografiami, lecz z antycznymi żywotami, do ewangelistów powinniśmy stosować nie dzisiejsze normy badawcze, tylko metody z tamtych czasów. Łukasz jest wierny antycznej konwencji literackiej, gdy w Przedmowie do swojej Ewangelii wspomina „opowiadanie”, które „wielu już starało się ułożyć”. Pozostaje jej wierny również wtedy, gdy powołuje się na ustną tradycję o Jezusie przekazaną przez naocznych świadków i pierwszych głosicieli słowa Bożego (Łk 1,1-4). Jest to typowe starożytne pisarstwo; autor komunikuje, że będzie często korzystał z innych źródeł bez powoływania się na nie. I tak z ponad sześciuset sześćdziesięciu wersetów Ewangelii Marka około dziewięćdziesięciu procent pojawia się również u Mateusza, a mniej więcej połowa u Łukasza. Tekst wspólny dla wszystkich trzech Ewangelii jest znany pod nazwą „potrójnej tradycji”; nauczyciel od razu założyłby ściąganie i spróbował dojść, kto od kogo przepisywał. Chociaż taka terminologia nie jest właściwa w stosunku do starożytnych źródeł, możemy zapytać, która Ewangelia była pierwsza i który autor korzystał z pracy pozostałych. Skoro Nowy Testament zaczyna Ewangelia Mateusza, przypuszczano, że powstała pierwsza; Augustyn z Hippony określa Marka mianem tego, który „idąc w jego [Mateusza] ślady niczym sługa, zdaje się dokonywać skrótu jego Ewangelii”. Jednakże w dwudziestym wieku, stosując metody krytyki literackiej, stwierdzono, że jest to mało prawdopodobne z kilku powodów.

Po pierwsze, fakt, że Ewangelie Mateusza oraz Łukasza zawierają aż tyle materiału z Ewangelii Marka i podążają za jej układem treści, oznacza, że obaj autorzy korzystali niezależnie z relacji trzeciego. Po drugie, greka Marka jest raczej prymitywna, pełna arameizmów (po aramejsku mówiono w Palestynie w czasach Jezusa), tymczasem Mateusz i Łukasz, przepisując wersety poprzednika, „poprawiają” jego grekę. Po trzecie, Ewangelie Mateusza i Łukasza zawierają dużą ilość dodatkowego materiału; jeśli Marek z nich korzystał, trudno zrozumieć, dlaczego pominął te fragmenty. Podobnie jak nasz nauczyciel próbujący rozgryźć, kto od kogo odpisywał, z przytoczonych wyżej powodów większość współczesnych biblistów uznaje „pierwszeństwo Marka”, czyli że jego Ewangelia była pierwsza. Z kolei ponad dwieście pozostałych wersetów występuje zarówno u Mateusza, jak i u Łukasza – zatem czy to Mateusz przepisuje od Łukasza, czy jest na odwrót?

Ten wspólny tekst, zwany „podwójną tradycją”, zawiera głównie wypowiedzi i przypowieści Jezusa. Mateusz grupuje tę tradycję w odrębnych fragmentach, na przykład w Kazaniu na Górze (Mt 5,1–7,27), u Łukasza natomiast jest ona rozproszona w całej Ewangelii. Jeśli jeden podąża za drugim, trudno zrozumieć tę różnicę w układzie treści. Ponadto, dlaczego dodatkowy materiał występujący u jednego autora drugi miałby pominąć? Jest więc mało prawdopodobne, że chodzi o przepisywanie, jak było w wypadku moich uczniów. Bardziej przekonuje podobieństwo do studentów korzystających z tego samego podręcznika. Wielu uczonych przyjmuje, że Mateusz i Łukasz korzystają z jednego źródła, zbioru wypowiedzi Jezusa, krążącego po pierwszych gminach chrześcijańskich, znanego jako Q (od niemieckiego słowa Quelle – źródło). Skoro jednak źródło nie przetrwało, kwestionuje się zarówno jego istnienie, jak i objętość. Zważywszy na to, że mniej więcej połowa wspólnych wersetów brzmi podobnie, owo Q – jeśli w ogóle istniało – mogło zawierać jedynie te wersety. Reszta, mniej więcej sto, wyraża na ogół taką samą treść innymi słowami, niewykluczone więc, że są to opowieści, które weszły do Ewangelii Mateusza i Łukasza niezależnie za pośrednictwem przekazu ustnego.

Po tradycji potrójnej, wspólnej dla trzech autorów, i podwójnej, dzielonej przez Mateusza i Łukasza, dochodzimy do „tradycji pojedynczej” – materiału pojawiającego się w jednej tylko Ewangelii. W wypadku Mateusza są to historie o Józefie, narodzeniu Mesjasza, przybyciu Mędrców, różne fragmenty nauczania Jezusa, a także pewne informacje o ostatnim tygodniu Jego życia i zmartwychwstaniu. Z kolei materiał występujący jedynie u Łukasza obejmuje opisy przyjścia na świat i dzieciństwa Jana Chrzciciela, zwiastowania Maryi narodzenia Jezusa, odwiedzin pasterzy oraz wiele popularnych przypowieści i autorską relację Łukasza o ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu. Źródła tych fragmentów pozostają nieznane: mogły nimi być opowieści szczególnie drogie lokalnym wspólnotom ewangelistów, ale można też założyć, że stanowiły owoc ich indywidualnych badań (Łk 1,1-4) lub przekazu ustnego, który do jednego dotarł, a drugiemu był nieznany.

I tak dochodzimy do czwartej Ewangelii. Tradycyjnie uważano, że jej autor znał pozostałe trzy. W swojej Historii kościelnej (VI, 14,7) Euzebiusz z Cezarei przywołuje twierdzenie Klemensa Aleksandryjskiego z końca drugiego wieku, że Jan napisał „Ewangelię duchową” jako uzupełnienie tekstów poprzedników ujmujących „rzecz całą ze strony materialnej”. Ewangelia Janowa pokrywa się z pozostałymi zaledwie w dziesięciu procentach. Zestawienie tego, czego w niej brakuje (np. Przemienienie Pańskie, wypędzanie złych duchów, przypowieści, ustanowienie Eucharystii na Ostatniej Wieczerzy), z fragmentami nowymi (np. Nikodem, Łazarz, długie mowy) skłania większość uczonych ku poglądowi, że czwarta Ewangelia powstała w całkowitej odrębności od pozostałych.

Wszelkie zgodności tekstu tłumaczy się ustnymi tradycjami o Jezusie docierającymi do ewangelisty drogą niezależną. Dlatego – w zawiłej kwestii zbieżności tekstów Ewangelii – wśród biblistów panuje obecnie zgodność, że pierwsza powstała Ewangelia Marka; Mateusz i Łukasz korzystali z Marka i innego źródła, Q, dodając własny materiał; natomiast Jan pisał swoją Ewangelię niezależnie od pozostałej trójki, zapewne jako ostatni.

Możliwe są też inne teorie. Augustyn sądził, że na początku była Ewangelia Mateusza, skrócona potem przez Marka, a Łukasz korzystał z jednej i drugiej. W 1776 roku Johann Jakob Griesbach opublikował Ewangelie w układzie równoległych kolumn, twierdząc, że pierwszą napisał Mateusz, drugą Łukasz, a ich skróconą wersję – Marek. Obie te teorie nie wyjaśniają, dlaczego Marek pominął tak wiele tekstu Mateusza i Łukasza – stąd zgoda w dawaniu pierwszeństwa Markowi. Niedawno poddano myśl, że pierwszy był Marek, potem Mateusz, a Łukasz korzystał z jednego i drugiego. To podejście ma zaletę o tyle, że obywa się bez hipotetycznego dokumentu Q, powtórzony materiał tłumacząc korzystaniem przez Łukasza z Mateusza. Problem w tym, jak wówczas wyjaśnić, dlaczego Łukasz pominął tyle tekstu Mateusza i w tak znacznym stopniu go zrewidował.

Richard A. Burridge, "Cztery Ewangelie, jeden Jezus? Interpretacja symboliczna", Wydawnictwo M, Kraków 2014 r.

***

Tekst pochodzi ze strony www.czasnabiblie.pl