Program początkowy

ks. Tomasz Jaklewicz


publikacja 01.10.2015 06:00

Aby widzieć te sprawy po Bożemu, trzeba wrócić do początku. Tak mówi Jezus i tym tropem idzie Jan Paweł II. Mężczyzna i kobieta nie są z Marsa i Wenus, ale z raju, czyli z Boga.
Temat płci pojawia się już na pierwszych stronach Biblii.


Program początkowy Auguste Rodin, „Pocałunek”, marmur, Muzeum Rodina

Kiedy do Jezusa przyszli faryzeusze z pytaniem o możliwość rozwodu, Pan odwołał się do „początku”. „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną i będą dwoje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19,4-6).
 Dla papieża ta odpowiedź Jezusa jest punktem wyjścia refleksji o początku, czyli o stworzeniu człowieka jako mężczyzny i kobiety. 


My też często zwracamy się do Boga i do Kościoła z pytaniami o to, czy czegoś wolno, czy nie. „Czy całowanie jest grzechem?” – pytają nastolatki na religii. Dzisiejsi gimnazjaliści pytają już nie tylko o to. Małżonkowie dopytują się o rozwód, o antykoncepcję, o in vitro. Błąd takiego podejścia polega na tym, że pytamy o prawo, o to, co jest zakazane, a co dozwolone. Pomijamy pytanie o prawdę, o istotę rzeczy. 

Papież stawia sprawę inaczej. Wychodzi od innych kwestii: „Jaka jest prawda o seksie i o miłości? Dlaczego jako ludzie jesteśmy mężczyzną lub kobietą? Czemu się nawzajem pociągamy?”. Odpowiedź biologa, psychologa, seksuologa nie wystarczy. Konieczna jest teologia, czyli prawda o człowieku jako o Bożym stworzeniu, najdoskonalszym i najukochańszym. Wiara daje światło. W świetle wiary mogę podejmować dobre wybory w kwestiach seksualności i miłości. Wszelkie zasady, w których słyszymy „nie wolno”, wynikają z wielkiego chrześcijańskiego TAK dla miłości, cielesności, seksualności. Jeśli się nie słyszy tego TAK, wtedy zakazy odbierane są jako zamach na wolność czy szczęście. 


Adam i Ewa,
wersja oryginalna


Prawda o stworzeniu zapisana jest w Biblii w formie prostych, archaicznych, mitycznych opowieści. Księga Rodzaju nie jest wykładem. Jest zbiorem opowiadań. Dziś naukowcy roszczą sobie nieraz (niesłusznie!) prawo do jedynej prawdziwej wiedzy o świecie i człowieku. Biblia w prostych słowach wyraża mądrość głębszą niż prawdy naukowe. Pokazuje człowieka w relacji do swojego Źródła i Celu, czyli Boga. Dodajmy, że mądrość wiary nie stoi w sprzeczności z wiedzą naukową. Te dwa rodzaje wiedzy (naukowa i religijna) uzupełniają się. 


Musimy przenieść się na chwilę do raju, aby przyjrzeć się pierwszej parze ludzi – Adamowi i Ewie. Zostawmy na boku rozważania, jak opis stworzenia ma się do teorii ewolucji. Ważne jest to, że Adam i Ewa to ludzie tacy jak my. W każdym z nas jest albo „Adam”, albo „Ewa”. Ta pierwsza ludzka para jest symbolem naszego „początku”. Mówiąc językiem informatyki, Adam i Ewa są obrazem pierwotnego „programu obsługującego”, który Bóg wprowadził w męskość i kobiecość, czyli seksualność człowieka. Papież zauważa, że pierwotne doświadczenia Adama i Ewy „tkwią stale u korzenia wszystkich ludzkich doświadczeń”.

Biblijna opowieść jest oszczędna w słowach, ale pomaga odczytać ten pierwotny Boży program. Ponieważ jednym z jego istotnych elementów jest wolność, dlatego doszło (i wciąż dochodzi) do jego uszkodzenia. Można powiedzieć, że w oryginalnym, bezbłędnym programie pojawił się „wirus”, czyli grzech, który zburzył Boży plan, zatruł relacje płci diabelskim oszustwem i rozregulował delikatny mechanizm seksualnego przyciągania służącego miłości i życiu. Upadek Adama i Ewy zawirusował Boży program, ale go całkowicie nie zniszczył. Konieczna była naprawa, której dokonał Jezus Chrystus, wcielony Bóg. Dzięki Niemu, dzięki Jego łasce, możliwy stał się powrót do „początku”, czyli odczytanie pierwotnego „programu obsługującego” seksualność.

Oczywiście nadal istotnym jego elementem jest wolność, a diabeł nie śpi. To powoduje stałe narażenie delikatnej, intymnej sfery człowieka na nowe mutacje odwiecznego wirusa pychy, egoizmu, pożądania. Więź z Chrystusem jest najskuteczniejszym „antywirusem”. Dlatego małżeństwo jest pobłogosławione jako sakrament. Ludzka miłość mężczyzny i kobiety jest wszczepiona w winny krzew Jezusowej obecności, mocy, miłości. 

Pierwotna samotność


Jak to działało przed upadkiem? Nad tym zastanawia się Jan Paweł II, przekonany, że w odkryciu tego pierwotnego zamysłu Boga znajdziemy konkretne wskazówki dla naszego życia. Jaki więc był ów pierwotny, Boski „program” seksualności? Papież wylicza trzy podstawowe elementy: pierwotną samotność, pierwotną jedność i pierwotną nagość.


Zacznijmy od pierwotnej samotności. W drugim opisie stworzenia czytamy: „Potem Bóg rzekł: »Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc«” (Rdz 2,18). Papież zwraca uwagę, że chodzi tutaj nie tyle o samotność mężczyzny bez kobiety, ale o samotność człowieka jako takiego (Adam to po hebrajsku „człowiek”). Taki „bezpłciowy” człowiek nigdy nie istniał. Autor biblijny, a ostatecznie Bóg, chce nam powiedzieć, że człowiek, żyjąc w pięknym, dobrym świecie, czuje się kimś wyjątkowym wśród innych stworzeń i w tym sensie jest samotny. Człowiek nie jest jednak stworzony do samotności, ale do relacji, wspólnoty, miłości. Dlatego potrzebuje „odpowiedniej pomocy”, której nie ma w świecie stworzeń. Potrzebuje kogoś, kto dorównuje mu jako osoba, a jednocześnie jest jakoś inna.

Stworzenie kobiety jest więc w istocie także stworzeniem mężczyzny. To zróżnicowanie płci wiąże się ściśle z pierwotną samotnością, z powołaniem człowieka do życia w relacji z kimś innym i dla niego. „Odpowiednią pomocą”, którą daje Bóg ludziom, to: mężczyzna dla kobiety i kobieta dla mężczyzny. Mężczyzna i kobieta są dani sobie jako wzajemna pomoc. Są wzajemnie obdarowani sobą. W sensie ogólnym, ale i w sensie konkretnej relacji.

Słowo „dar” jest kluczowe. W prymitywnej interpretacji cytowane zdanie można rozumieć tak, że mężczyzna potrzebuje kobiety. Papież pokazuje, że to nie tak. „Pomoc” oznacza tutaj coś bardzo głębokiego. W Psalmie 33. sam Bóg jest nazwany „pomocą”. Chodzi o wzajemne dopełnianie się, o pomoc w stawaniu się człowiekiem, chodzi o miłość. Ona jest jedynym „lekarstwem” na pierwotną samotność.


Gdzie w tym wszystkim jest ciało? Kilka linijek wcześniej napisane było: „Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia” (Rdz 2,7). Zauważmy: ciało powstaje w „dłoniach” Boga i nosi w sobie Jego Tchnienie (Jego Ducha). Czyli ciało pochodzi od samego Boga. Jest widzialnym znakiem niewidzialnego ducha. Papież powie wręcz, że ciało ma znaczenie sakramentalne. „Ono bowiem, i tylko ono – pisze Jana Paweł II – zdolne jest uczynić widzialnym to, co niewidzialne: duchowe i Boże”. Ciało ma być znakiem powołania człowieka do miłości. Jest także elementem „Bożego obrazu” w człowieku. 


Pierwotna jedność 


To kolejny element Bożego programu. Adam, czyli samotny „bezpłciowy człowiek” zapada w sen. Marzy o innej osobie, o innym, równym sobie „ja”. Bóg spełnia to pragnienie. Stwarza Ewę z żebra Adama. Dopiero wtedy w języku hebrajskim pojawiają się określenia „is” i „issa” (mężczyzna i niewiasta). Niektóre języki zachowują tę dwoistość przy wspólnym rdzeniu (np. man i woman), ks. Wujek próbował podobnie, tłumacząc „mąż” i „mężyna”.

Papież pisze wprost, że mamy tu do czynienia z językiem mitu, ale taki właśnie język przekazuje najważniejsze (najpierwotniejsze) prawdy. 
Adam na widok Ewy woła: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mojego ciała” (Rdz 2,23). Słowa te wyrażają zachwyt, fascynację, ale także przeżycie własnej wartości: mężczyzna odkrywa swoją wartość w spotkaniu z kobietą, kobieta w spotkaniu z mężczyzną. Ciało kobiety i ciało mężczyzny są innymi ciałami niż ciała zwierząt. Są znakiem osoby! W samą cielesność kobiety i mężczyzny jest wpisane wzajemne przyciąganie, pragnienie zjednoczenia, wzajemnego obdarowania.
 Spotkanie Adama i Ewy umożliwia im przezwyciężenie pierwotnej samotności. Powołaniem człowieka jest bowiem tworzenie komunii osób. „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2,24).

Wyrażenia „stawać się jednym ciałem” nie można zawężać do aktu seksualnego. Oznacza ono jedność osób, która wyraża się także w ciele. Papież zwraca uwagę, że w pierwszym opisie stworzenia czytamy o podobieństwie człowieka do Boga jako mężczyzny i kobiety. Jego interpretacja idzie tutaj dalej niż dotychczasowa tradycja. „Obrazem i podobieństwem Boga stał się człowiek nie tylko przez samo człowieczeństwo, ale także poprzez komunię osób, którą stanowią od początku mężczyzna i niewiasta. Człowiek staje się odzwierciedleniem Boga nie tyle w akcie samotności, ile w akcie komunii”, pisze Jan Paweł II. Skoro sam Bóg jest komunią Osób w Trójcy, to człowiek stworzony na Jego obraz jest powołany do relacji. Płciowość jest tego właśnie wyrazem, znakiem. Jedność małżeńska ma być w pewnym sensie ikoną wewnętrznego życia Trójcy. Jak pisze Christopher West: „Gdybyśmy mogli przyjąć to jako prawdę i zastanowić się nad nią, już nigdy więcej nie patrzylibyśmy na seks tak jak dotychczas”.

Jan Paweł II często powtarza, że ciało ma sens oblubieńczy, czyli w płciowość człowieka wpisane jest powołanie do miłości dające siebie w darze. „Oblubieńczy sens ciała” to jedno z kluczowych sformułowań jego teologii ciała. Ten temat jeszcze zostanie rozwinięty. 


Pierwotna nagość


„Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu” (Rdz 2,25). Tak autor biblijny kończy opis sytuacji człowieka przed upadkiem. Papież poświęca tej jednej linijce sporo uwagi. Co więcej, uważa, że to zdanie jest kluczem do zrozumienia całego pierwotnego planu Boga. 
Pierwotna ludzka nagość jest wolna od wstydu. Wstyd pojawi się po grzechu Adama i Ewy: „Poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski” (Rdz 3,7). Jan Paweł II zwraca uwagę, że musimy starać się zrozumieć owo przejście od „braku wstydu” do zawstydzenia nagością, które jest efektem grzechu. Co się stało? Dlaczego przed grzechem nie potrzebowali liści figowych? Co grzech zmienił w przeżywaniu cielesności? 
Ów pierwotny brak wstydu oznacza całkowitą harmonię, wewnętrzny ład w spoglądaniu na siebie. Adam i Ewa czują się całkowicie bezpieczni wobec siebie. Ich cielesność, męskość i kobiecość, są wolne od egoistycznego pożądania. Przyjmują siebie wzajemnie jako dar. Widzą siebie tak, jak widzi Bóg („widział Bóg, że były dobre”). To jest spojrzenie zachwytu, bezinteresownej radości, przyjęcia daru. To wzrok wolny od chęci zagarniania.

Jan Paweł II pisze: „nagość oznacza to pierwotne dobro Bożego widzenia. Nagość oznacza całą prostotę i pełnię tego widzenia, poprzez które ujawnia się »czysta« wartość człowieka jako mężczyzny i kobiety, »czysta« wartość ciała i płci”. Zdanie o pierwotnej nagości bez wstydu pokazuje, że w zamyśle Bożym seksualność jest czymś dobrym, czystym. Nie ma tutaj jeszcze owego pęknięcia, które pojawi się po grzechu. Nie ma tu przeciwstawiania tego, co duchowe, temu, co cielesne. Nie ma tu żadnego egoistycznego napięcia wynikającego z pożądania, żadnego przymusu typu „muszę cię mieć”. Owszem, jest popęd seksualny, ale służy on miłości i życiu. Jest włączony harmonijnie we wzajemną relację, w komunię osób. Jest zintegrowany, podporządkowany miłości.

Adam i Ewa byli „wolni wolnością daru”, pisze papież. Dopiero grzech radykalnie uszkodzi ten delikatny mechanizm. Wstyd pojawi się jako konieczny mechanizm obrony przed potraktowaniem jako obiekt seksualny, jako konieczny środek ochrony nagości przed egoistycznym pożądaniem. 
Czy to nie są zbyt idealistyczne rozważania? Absolutnie nie! Jan Paweł II w refleksji o nagości wolnej od wstydu akcentuje zasadniczą, pierwotną dobroć seksualności, jej piękno, godność. W tej sferze nie ma nic zdrożnego, brudnego, ciemnego. Owszem, cielesność jest bardzo podatna na egoizm właśnie dlatego, że z definicji służy miłości.

W seksualności zniekształconej, nie tylko przez upadek Adama i Ewy, ale i przez nasze osobiste upadki, wciąż obecny jest Boży program. Nasze ciała, nawet zbrukane nieczystością, wołają o miłość, która jest wolna od chęci posiadania, która kieruje się logiką daru. Miłość piękna, Boża po prostu. Ona jest możliwa. Ale tylko z Bogiem!

TAGI: