Władca królów ziemi

Andrzej Macura

publikacja 18.11.2015 12:09

Garść uwag do czytań na Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.

Oto król wasz! Henryk Przondziono Oto król wasz!

Denerwujące, że świat nie tylko nie zmierza ku lepszemu, ale potrafi porzucać wypracowane już dobro na rzecz zła. To pogląd, którym w ocenie rzeczywistości kieruje się chyba wielu chrześcijan. Ale to założenie niekoniecznie jest prawdziwe. Może trochę meandrując świat staje się tak naprawdę coraz lepszy? Trudno powiedzieć. Czytania tej niedzieli pomagają, nie rozstrzygając tego dylematu, właściwie ustawić się wobec spraw tego świata. Koncentrują się wokół prawdy o królowaniu Jezusa. Pokazują, że On kiedyś powróci i zaprowadzi na ziemi nowe porządki. Na nowej, przemienionej ziemi. Jednocześnie Ewangelia tej niedzieli jest ważnym wskazaniem jak powinien żyć chrześcijanin w świecie, który jeszcze nie jest w pełni Bożym królestwem...

1. Kontekst pierwszego czytania Dn 7,13-14

Daniel to prorok czasów niewoli. Mimo iż nie zaparł się swojej wiary doszedł na dworze babilońskiego króla do wielkiego znaczenia. Znany był przede wszystkim z tego, że umiał tłumaczyć sny i wizje. Ale też sam je miewał. Właśnie z jednej z takich wizji pochodzi fragment wybrany na pierwsze czytanie uroczystości tej niedzieli.

Kontekst? Niewola. I oczekiwanie. Kiedy wreszcie Bóg nas wyzwoli? Kiedy spełnią się Jego obietnice? Bóg daje Danielowi we śnie dziwną wizję. Pokazuje co musi się stać zanim... No właśnie. Może nie tylko zanim nastąpi wyzwolenie Izraela. Danielowi dane było zobaczyć więcej. Jego spojrzenie zdaje się sięgać znacznie dalej. Aż do końca czasów. Tak to już w apokaliptyce bywa, że w wizjach jedna scena dotyczy nie tylko jednego, ale różnych wydarzeń z przyszłości...

We śnie Daniel najpierw zobaczył cztery bestie. Ostatnia z nich była szczególnie przerażająca. Wszystkie symbolizują wrogie Bogu królestwa. A potem... Oddajmy głos Danielowi. Tekst czytania – pogrubioną czcionką. 

Patrzałem,
aż postawiono trony,
a Przedwieczny zajął miejsce.
Szata Jego była biała jak śnieg,
a włosy Jego głowy jakby z czystej wełny.
Tron Jego był z ognistych płomieni,
jego koła - płonący ogień.
Strumień ognia się rozlewał
i wypływał od Niego.
Tysiąc tysięcy służyło Mu,
a dziesięć tysięcy po dziesięć tysięcy
stało przed Nim.
Sąd zasiadł
i otwarto księgi.

Z powodu gwaru wielkich słów, jakie wypowiadał róg, patrzałem, aż zabito bestię; ciało jej uległo zniszczeniu i wydano je na spalenie. Także innym bestiom odebrano władzę, ale ustalono okres trwania ich życia co do czasu i godziny.

Patrzałem w nocnych widzeniach:
a oto na obłokach nieba przybywa
jakby Syn Człowieczy.
Podchodzi do Przedwiecznego
i wprowadzają Go przed Niego.
Powierzono Mu panowanie,
chwałę i władzę królewską,
a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki.
Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem,
które nie przeminie,
a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie.

Interpretacja? Nie wikłając się w szczegóły trzeba powiedzieć, że bestie, jak już wspomniałem,  to wrogie Bogu królestwa. Zostaną one prze Boga osądzone i unieszkodliwione. A władzę nad światem uzyska Syn Człowieczy czyli – uwaga – Izrael. Tak to mniej więcej widzą Żydzi. Chyba zgodnie z tym, jak rozumiał ten tekst sam autor księgi. Parę wierszy dalej (w. 27) czytamy bowiem:

A panowanie i władzę,
i wielkość królestw
pod całym niebem
otrzyma lud święty Najwyższego.
Królestwo Jego będzie wiecznym królestwem;
będą Mu służyły wszystkie moce
i będą Mu uległe".

Chrześcijanie jednak w Synu Człowieczym dostrzegają już Jezusa i niejasną jeszcze zapowiedź Jego roli w dziele zbawienia. Całą scena nabiera wtedy znaczenia dużo bardziej wychodzącego w przyszłość.  Błędem jednak byłoby przy takiej interpretacji upatrywać w owych bestiach jakichś konkretnych królestw. To symbol wszystkich wrogich Bogu sił. Z jakiegoś powodu Bóg pozwala, by się panoszyły i czyniły ludziom wiele zła. Ale kiedyś zostaną osądzone i unieszkodliwione. I wtedy pełną władzę nad światem zyska Syn Człowieczy, Jezus Chrystus. Ten, który nie przyszedł ludzi potępić, ale zbawić. W tym dniu wszyscy zaczną Mu służyć. A to Jego panowanie nigdy się nie skończy.

Piękna teoria? Piękna na pewno, ale czy tylko teoria... Chrześcijanie powinni wierzyć, że tak się kiedyś stanie. Bóg dopuszcza, że istnieje teraz w świecie wiele zła i nieprawości. Czasami tak wiele, że wydaje się, że Bóg o tym świecie zapomniał albo że wcale Go nie ma. Ale On jest i nie zapomniał. Kiedyś w końcu przywróci właściwy porządek, a zło już nic nie będzie miało do powiedzenia. Warto o tym pamiętać, gdy czytamy doniesienia o prześladowaniu chrześcijan, gdy czujemy się dyskryminowani, spychani na margines społeczeństwa. Bóg te niesprawiedliwości dopuszcza, ale kiedyś osądzi. I nasze będzie na wierzchu. Nie ma co się pieklić, jeśli jeszcze nie teraz, nie w tej chwili...

2. Kontekst drugiego czytania Ap 1,5-8

Drugie czytanie to fragment nowotestamentalnej Apokalipsy św. Jana. Właściwie sam jej początek. Dopiero za chwilę Jan przedstawi listy do Kościołów w Azji, a dopiero później przejdzie do widzeń. Na razie, najzwyczajniej w świecie, wyjaśnia, kim jest Jezus. A wyjaśnienie to jest niezwykle pouczające.

Przytoczy test czytania w ciut szerszym kontekście. Zwraca uwagę, że został on poddany pewnej redakcyjnej obróbce. W czytaniu mamy wyjaśnienie kim jest Jezus. W oryginale – od kogo pochodzi dane później pouczenie. Sens oczywiście jest ten sam, ale....


Jan do siedmiu Kościołów, które są w Azji:
Łaska wam i pokój
od Tego, Który jest, i Który był i Który przychodzi,
i od Siedmiu Duchów, które są przed Jego tronem,

i od Jezusa Chrystusa, Świadka Wiernego,
Pierworodnego umarłych
i Władcy królów ziemi.
Temu, który nas miłuje
i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów,
i uczynił nas królestwem - kapłanami dla Boga i Ojca swojego,
Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen.

Oto nadchodzi z obłokami,
i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili.
I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi.
Tak: Amen.

Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg,
Który jest, Który był i Który przychodzi,
Wszechmogący.

Piękne, prawda? Lapidarne, a kryje się za tym tyle treści. Można by się skupić wyłącznie na tym co chyba w tym tekście najważniejsze – Chrystus  powróci. Ale czy wobec reszty można przejść obojętnie? To w miarę po kolei, tylko to co wydaje się najistotniejsze oczywiście.

  • „Do siedmiu Kościołów, które są w Azji”. Nie do Kościoła w Azji. Piękne prawda? Kościoły lokalne, choć są częścią jednego, wielkiego, są jednocześnie prawdziwymi Kościołami. Zresztą, to nie żadna rewolucja. W prawie kanonicznym podobnie rzecz ujęto. W kanonie 369 czytamy:

    „Diecezję stanowi część Ludu Bożego, powierzona pasterskiej pieczy biskupa z współpracującym z nim prezbiterium, tak by trwając przy swym pasterzu i zgromadzona przez niego w Duchu Świętym przez Ewangelię i Eucharystię, tworzyła Kościół partykularny, w którym prawdziwie obecny jest i działa jeden, święty, katolicki i apostolski Kościół Chrystusa”.
     
  • Bóg  (Ojciec) jest tym, który jest, który był i który... przychodzi. Prawda, że chciałoby się raczej powiedzieć, że „będzie”? A tu jest „przychodzi”. I to w tym tekście dwa razy. To niezwykle ważna myśl. Bóg jest. Bóg był – działał w całej historii zbawienia. Ale nie jest tylko tym, który przyjdzie w jakimś odległym „kiedyś”. Jest tym, który ciągle „przychodzi”. W swoim słowie, w sakramentach... Ale też odpowiadając na nasze prośby, interweniując nieraz w naszych sprawach. Czy bez tego „przychodzącego” Boga możliwe byłoby np. zakończenie w Polsce komunizmu bez jednego wystrzału? Bóg ciągle wkracza w nasza historię, choć nie zawsze to dostrzegamy. I kiedyś na końcu czasów, oczywiście też przyjdzie. Ale nie znaczy, że do tej chwili zostawił nas samymi, że przestał się nami interesować...

    Kolejne imię Boga to Alfa i Omega. To pierwsza i ostatnia litera greckiego alfabetu. Czyli Bóg jest początkiem i końcem wszystkiego. On stwarza i On sprawia że istnieć przestaje, daje życie i je odbiera. Wszystkie inne  działania, także nasze ludzkie,  to jakby inne litery tego alfabetu. Ale bez pierwszej tych kolejnych by nie było. A ostatnie słowo, jakby się Boże stworzenia nie wysilały, i tak należy do Omegi, do Boga. I stąd, jakby dla uzupełnienia, na końcu pojawia się jeszcze jedno imię Boga: Wszechmogący.
     
  • Siedem duchów będących przed Bożym tronem... Część egzegetów widzi tu Bożych aniołów (czy archaniołów), część Ducha Świętego przychodzącego z siedmiorakimi darami. W sumie nie wiadomo...
  • Jezus.... Jego tytułów jest tu więcej. Nad każdym z nich można się pewnie długo rozwodzić, ale pozostawiam to już Czytelnikom. Tu tylko skrótowo.
     
    • Chrystus. Czyli Mesjasz. Boży wybraniec, który zgodnie z zapowiedziami proroków dokonał dzieła zbawienia.
       
    • Świadek wierny. To znaczy ten, na którym można polegać, którego świadectwo jest wiarygodne. Świadectwo o Bogu,  o zbawieniu człowieka. Jego świadectwo o Ojcu, o jego miłości do człowieka jest wiarygodne. Zbawienie człowieka, którego dokonał, to zbawienie prawdziwe, nie jakaś przenośnia.  I jeśli ten Wierny Świadek mówi, że przygotował swoim uczniom miejsce w niebie, to naprawdę przygotował...
       
    • Pierworodny umarłych. To znaczy pierwszy ze zmarłych, który się odrodził. Nie wskrzeszony do ziemskiego życia, ale pierwszy Nowy Człowiek, pierwszy człowiek nieba. Można też chyba ten tytuł rozumieć trochę inaczej: Jezus jest tym, przez którego ludzie powstają z grzechu (czyli śmierci). Ale wydaje mi się, że to pierwsze tłumaczenie jest lepsze...
       
    • Władca królów ziemi... Dziś powiedzielibyśmy raczej: zwierzchnik wszystkich prezydentów, premierów, kanclerzy i wszelkiej maści dyktatorów. Jeśli któryś z nich tej zwierzchności nie uznaje, swojego ludu nie prowadzi wedle Bożego prawa,  to znaczy, że jest uzurpatorem albo buntownikiem...
       
    • Ten, który miłuje.. Który miłuje swoich wybranych oczywiście. Choć z nakazu głoszenia Ewangelii wiadomo iż chce, by wszyscy dostąpili tej łaski, by wszyscy byli Jego wybranymi. Ta miłość Jezusa do ludzi nie była pustym słowem, wyraziła się w uniżeniu aż do hańbiącej śmierci. Ale dzięki niej zostaliśmy wyzwoleni z grzechów...
       
    • Ten, który uczynił nas królestwem - kapłanami dla Ojca...Czyli ten, który nas wybrał do zaszczytne funkcji, ten, któremu zawdzięczamy nasze wywyższenie...

      Ale co to znaczy, że jesteśmy królestwem - kapłanami? Ha... To znów bardzo szeroki temat. W skrócie: Królestwem znaczy chyba po prostu, ze Kościół jest zaczątkiem Bożego królestwa na ziemi. Kapłanami zaś jesteśmy w tym sensie, że jesteśmy pośrednikami między Bogiem a światem z jednej, a światem i Bogiem z drugiej strony. Światu, często żyjącemu w beznadziei, pokazujemy Boga. Bogu zaś przedstawiamy potrzeby tego świata...
       
    • Ten, którego jest chwała i moc... Ten, w którym i my i cały świat powinien uznać tego, który jest godzien wszelkiej chwały oraz tego, który naprawdę ma moc...
       
  • ­I chyba najważniejsze: Jezus już nadchodzi... Nie przyjdzie, tak jak za pierwszym razem, w cichości Betlejem. Teraz nadejdzie z nieba tak, że „ujrzy go wszelkie oko”, czyli wszyscy. Nikt nie będzie mógł tego zlekceważyć i udawać, że nic się nie stało. Zobaczą go nawet  Jego zabójcy. I wszyscy, bez wyjątku, użalą się nad Jego losem; uznają, że spotkała Go od nas, ludzi, wielka podłość.

    Czy to zapowiedź nawrócenia wszystkich? Niekoniecznie. Wtedy już może na nie być za późno. ale oczywistym się stanie, że uznanie w Nim swojego Pana i Zbawiciela to była właśnie ta droga, którą trzeba było w życiu pójść...

Piękna katecheza o Bogu. Ale też piękna katecheza o Kościele. Trochę to w tekście rozrzucone, ale pozbierajmy: Kościoły lokalne to prawdziwe Kościoły, Kościół jest zaczątkiem królestwa Boga, który wobec świata ma pełnić funkcję pośrednika, Kościół to zgromadzenie tych, którzy zostali uwolnieni z grzechów i którzy mają odrodzić się do nowego życia wzorem Pierworodnego umarłych... Dobrze by było, gdybyśmy na Kościół patrzyli wedle tej biblijnej wizji, nie tylko i wyłącznie przez pryzmat socjologii...

3. Kontekst Ewangelii J 18,33b-37

Ewangelię tej niedzieli poprzedza bardzo ciekawy werset śpiewany wraz z Alleluja: „Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli stanąć przed Synem Człowieczym”. Co w nim nadzwyczajnego? Ano to, że choć pasuje do obchodzonej uroczystości, zdaje się zupełnie nie pasować do Ewangelii. Bo ta Ewangelia zaskakuje. Przynajmniej powinna zaskoczyć tych, którzy akcentując ziemskie panowanie Chrystusa chcieliby zapomnieć, że w Chwale to On się objawi dopiero na końcu czasów.

Bo pochodząca z dzieła Jana Ewangelia tej niedzieli to fragment opowieści o sądzie Piłata nad Jezusem.  Pisałem już o tym przy okazji czytań Wielkiego Piątku . Kto będzie chciał, niech zajrzy. Tu tylko przypomnę, że najważniejszą sceną tego dramatu jest wydrwienie Jezusa przez żołnierzy: ubrali Go w purpurową szatę i założyli Mu koronę na głowę. Paradoksalnie, ta właśnie scena to najgłębsza odpowiedź na pytanie o królewską godność Jezusa. Jej dopełnieniem będzie scena w której Jezus wyjaśni Piłatowi, że jego władza nad nim jest możliwa tylko dlatego, że dał mu ją Ktoś z Góry. A wstępem do niej jest właśnie fragment czytany tej niedzieli, pierwsza rozmowa Jezusa z Piłatem.

Przytoczmy tekst Ewangelii. W nieco szerszym kontekście. Samo czytanie – jak zwykle – pogrubioną czcionką.

Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: «Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?» Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?» Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?» Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». Rzekł do Niego Piłat: «Cóż to jest prawda?» To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów (....)

4. Warte zauważenia

W całej scenie istotne wydaje się kilka spraw:

  • deklaracja Jezusa, że jest Królem
  • Jego wyjaśnienie, że Jego królestwo (teraz) nie jest z tego świata
  • Jego stwierdzenie, że Jego misją jest danie świadectwa prawdzie
  • uwaga, że Jego uczniami stali się ci, którzy są z prawdy.

Pierwsza dwa wydają się jasne. Jezus jest królem, ale nie jak królowie ziemscy. Jest królem nieba, jest królem całego wszechświata. Póki co wydawać się może, iż Jezus nie ma na ziemi żadnej władzy. Ale to nie tak. Ten świat jest (maleńką) prowincją, która się przeciwko swemu Władcy zbuntowała. A Król – dodajmy – nie chce przywrócić na niej swojej władzy przez utopienie wszystkiego we krwi, ale przez pociągnięcie ludzi do siebie.

Cóż to jest prawda? - chciałoby się zapytać słuchając dalej Jezusa, który mówi o tym że przyszedł dać świadectwo prawdzie. Dokładniej, jakiej prawdzie Jezus ma dać świadectwo? Podejrzewam, że temat ten można szerzej rozwinąć wracając w tej chwili do tego czy innego nauczania Jezusa. W kontekście tej sceny wydaje się jednak, że ową prawdą jest to, że Jezus jest królem. Jezus po to przyszedł na świat, aby pokazać że nim jest? Niezupełnie. Przyszedł, by pokazać, że On, Król, wraz Ojcem nie chce potępienia ludzkości. Raczej chce ją na powrót doprowadzić do siebie. To jest owa prawda, której Jezus daje świadectwo...

No i ostatnia, ważna myśl tej sceny. Każdy kto jest z prawdy, słucha Jego głosu... Czy chodzi o to, że tylko wybrani przez Jezusa – Prawdę (Drogę i Życie) mogą stać się jego uczniami? Że „nikt nie może przyjść do Jezusa, jeśli go nie pociągnie Ojciec?” Zapewne. Ale jeśli prawdą jest to, że Jezus jest Bogiem, który chce pociągnąć do siebie ludzkość miłością, to myśl nabiera szerszego sensu... Każdy kto odkrywa tę prawdę odpowiadając miłością na miłość słucha Jezusa...

5. W praktyce

Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał, Chrystus powróci. Chyba najkrótsze z wyznań wiary. O tym trzecim pamiętamy, ale chyba nie potrafimy z tego wyciągać konsekwencji. Chrześcijanin może żyć, jakby jedną nogą stał już w niebie. Czytania, a zwłaszcza Ewangelia tej niedzieli, pokazują nam, w czym powinno się to wyrażać...

  • W nawiązaniu do pierwszego czytania i Ewangelii... Chrześcijanie mają być „solą ziemi i światłem świata”. Nie tylko mają głosić Ewangelię, ale i przemieniać świat. Ale muszą też mieć świadomość, że ich królestwo, królestwo ich Pana, Jezusa, nie jest z tego świata. I że żadne. polityczne koncepcje, a tym bardziej konkretni ludzie na konkretnych stanowiskach  nie ucieleśniają Bożego królestwa. Zaprowadzi je dopiero powracający na ziemię Chrystus...
  • Także w nawiązaniu do Ewangelii...  Jezus był przez Żydów niesłusznie oskarżany. A Piłat się ugiął. Wystraszył się „politycznych” konsekwencji Jego uwolnienia. Bywa, że chrześcijanie też są wmanewrowywani z jakieś rozgrywki. Powinni wtedy brać przykład z Jezusa. On nie próbował Piłata rozgrywać przeciwko swoim wrogom. On wiernie trwał przy prawdzie. Chrześcijanie powinni zawsze postępować podobnie. Trwać przy prawdzie, a nie, by coś ugrać, rozgrywać jednych przeciwko drugim. Nie godzi się im używać złych środków dla osiągnięcia najszlachetniejszych nawet celów... Chrześcijanie powinni uczciwe trwać przy prawdzie (rozumianej też jako dobro, sprawiedliwość) nawet jeśli ceną za to będzie wyszydzenie, ubiczowanie, i bolesna śmierć na krzyżu....
  • W nawiązaniu do drugiego czytania, jeśli jesteśmy „królestwem – kapłanami” dla Boga... Kapłan to pośrednik. Między Bogiem a ludźmi. Bogu przedstawia sprawy ludzi, ludziom sprawy Boga. Chrześcijanie mają być znakiem Boga. Boga kochającego, który z miłości dla nas stał się człowiekiem i umarł za nas na krzyżu. Znakiem czytelnym, jasnym. By ludzie widząc jaki Bóg jest, chcieli się do Niego zbliżyć.

    Z drugiej strony jako pośrednicy chrześcijanie powinni Bogu zanosić sprawy tego świata, wstawiać się za nim. Oba te zadania to chyba coś zupełnie innego niż osądzania świata, mądrzenie się i łajanie. Nam, jako kapłanom, zwyczajnie powinno na tych ludziach zależeć. Oczekiwanie, a czasem wręcz żądanie, by ich Bóg ukarał nie licują z naszym królewsko-kapłańskim powołaniem...