Płacz i radość

ks. Tomasz Horak

publikacja 05.12.2015 17:00

W dzisiejszej liturgii psalm jest rozwinięciem fragmentu Księgi Barucha.

Radość, śmiech, radosny pląs modlitewnego tańca... Agata Combik /Foto Gość Radość, śmiech, radosny pląs modlitewnego tańca...
Zdjęcie z koncertu z tańcem uwielbienia we wrocławskim Duszpasterstwie Akademickim Wawrzyny

Trudno o historyczne umiejscowienie obu pieśni. Wydają się echem powrotu z niewoli babilońskiej. Ale zamysł, jaki towarzyszył ich autorom, jest szerszy niż perspektywa jednego wydarzenia.

Psalm 126 (125) opatrzony uwagą „pieśń stopni” był pieśnią pielgrzymów wstępujących do Jerozolimy, śpiewaną także przez chór lewitów na stopniach świątynnego wzgórza. Mamy wrażenie, że na naszych oczach rozgrywa się wydarzenie zwane nowym wyjściem, opiewane w Księdze Izajasza.

Chodzi o powrót z niewoli babilońskiej po edykcie wydanym przez króla Cyrusa. Ale jest w tej pieśni także radość, jaka towarzyszyła pierwszemu wyjściu z niewoli egipskiej.

Psalm ten jest jedną z pieśni śpiewanych współcześnie przez religijnych Żydów w szabat na początku miesiąca, po posiłku. W pieśni tej jest mowa o łzach, trudzie, znojnej pracy i drodze. A przecież dominuje inny wątek – radość, śmiech, radosny pląs modlitewnego tańca.

Jednak to nie przypadek sprawił tę odmianę. To Pan odmienił los ludzi zmierzających teraz na Syjon. Wspomnienie dawnych wydarzeń budzi nową nadzieję. Budzi także zdumienie wśród pogan – ludów innej religii i wiary.