Wiejadło, czyli sumienie

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 50/2015 |

publikacja 12.12.2015 17:00

„Cóż mamy czynić?”. O co właściwie pytali ci ludzie? Czy nie wiedzieli, co mają robić jako celnicy czy jako żołnierze?

Wiejadło, czyli sumienie

Chodzi o powinność. Człowiek czuje, że jest coś takiego, co po prostu powinien zrobić, by zachować się jak człowiek. Poczucie powinności rodzi się w spotkaniu z drugim człowiekiem i z Bogiem, rodzi się często z powodu zaniedbania, pustki, jałowości życia. Jest to głos prawidłowo działającego sumienia. Doświadczenie moralnego obowiązku jest podstawowym ludzkim przeżyciem. Człowiek odpowiedzialny za siebie i za innych słyszy to pytanie: co mam robić, aby było dobrze. Czy to, co robię, jest tym, co powinienem robić? Adwent to czas budzenia sumienia. Stawiania tych pytań. Na ostrzu noża.

Dlaczego przyszli z tym pytaniem do proroka? Bo takie jest zadanie proroka –pomagać sumieniu, by pokazało prawdę, obudzić je do życia. Wpadamy nieraz w jakiś rodzaj moralnego odrętwienia, uśpienia. Ktoś musi nam otworzyć oczy. Jan mówi prosto: podziel się z tym, który nie ma. Suknią, żywnością, kasą, ale i wiarą, mądrością, nadzieją, pogodą ducha. Wypełniaj solidnie swoje obowiązki. Rób dobrze to, co do ciebie należy. Powie ktoś: „Też mi coś, wielki prorok, a daje tak banalne rady”. Często nie widzimy jednak rzeczy oczywistych. Dlatego proste rady bywają najskuteczniejsze. Wszyscy chcemy być nadzwyczajni, a tymczasem zwyczajne, proste dobro, wierność swojemu powołaniu – to najlepsza droga do nieba.

„Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest on Mesjaszem”. Sama moralność nie wystarczy. Potrzebujemy Mesjasza, czyli zbawiciela. Nie da się dobrymi uczynkami zapracować na niebo. Ktoś musi nam pomóc, poprowadzić, unieść w górę. To musi być ktoś mocniejszy od nas, a nawet silniejszy od proroka. Jan na to wskazuje: „Idzie mocniejszy ode mnie”. Jesteśmy w lepszej sytuacji, bo nie musimy snuć domysłów, żyć w napięciu. Wystarczy uwierzyć w Chrystusa, czyli wyciągnąć ręce w Jego stronę. Powiedzieć: „Jezu, ratuj. Tobie ufam, bądź moim Zbawicielem”.

„Ma On wiejadło w ręku”. Inne tłumaczenia mają „szuflę” lub „przetak”. Chodzi o narzędzie służące do oddzielania plew od pszenicy. Jan oczekuje, że Mesjasz dokona sądu. Oddzieli dobro od zła, prawdę od fałszu. Owszem, tak działa Bóg. Ale pierwsze przyjście Mesjasza położy akcent na miłosierdzie. Jezus walczył ze złem, ale nie w tak gwałtowny czy triumfalny sposób, jak tego oczekiwał Jan. Wyrzucał złe duchy, uzdrawiał, głosił Dobrą Nowinę grzesznikom, napominał obłudników. Ogień Ducha Świętego działał, ale od wewnątrz przemieniał ludzi, pokazując im, co mają czynić. Idea oddzielenia plew od pszenicy pozostaje aktualna. Ogień Ducha Świętego musi nas oczyszczać. Sumienie jest instrumentem Jego działania. Sumienie jest zapowiedzią sądu ostatecznego. Dlatego tak ważne jest to, by jakiś prorok od czasu do czasu je podregulował, dolał oliwy do ognia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.