O ukochaniu naszej Maryi

Piotr Rostworowski OSB

publikacja 22.09.2016 10:00

W Ewangelii czytamy o powołaniu Maryi. O wielu powołaniach mówi Pismo Święte w bardzo pięknych opisach: Abrahama, Mojżesza, Samuela, Apostołów.

Matka Boża z Dzieciątkiem Andrzej Kerner /Foto Gość Matka Boża z Dzieciątkiem
Akwarela chińska. Reprodukcja obrazu podarowanego przez chińskie zakonnice

Kult świętych w Kościele pozwala nam na wybór osobowości, które nam najbardziej odpowiadają, dlatego jedni mają nabożeństwo do takich świętych, drudzy do innych. Wszystkich szanujemy i czcimy, ale możemy mieć wśród świętych Pańskich szczególnych przyjaciół.

Maryja jest dla nas wszystkich. Każdy syn Kościoła ma swoją historię maryjną, mówiącą o spotkaniu z Nią i o tym, jak weszła w jego życie. To bardzo ważne. Dobrze jest przypomnieć sobie o tym w czasie rekolekcji, pomyśleć, podumać, gdyż niesie to światło i pocieszenie. W tym darze Matki dostrzegamy jakąś szczególną dobroć Chrystusa. Nawet Nią chciał się Syn Boży podzielić z nami, chciał by Jego Matka była i naszą. Tym samym drogę do siebie uczynił bezpieczną i pełną słodyczy. Chciał by Ona towarzyszyła nam przez całe życie, aż do śmierci. Jest w tym jakaś szczególna dobroć i delikatność Boża w stosunku do nas (...).

My, biedni grzesznicy, na niepokalaność jesteśmy szczególnie wrażliwi. Opowiadają, że w Indiach, w Daji Ling, kiedy patrzy się na Himalaje o świcie, gdy pierwsze promienie słońca przenikają atmosferę, nagle wyłania się jako jedyny najwyższy szczyt, Mount Everest. Kiedy wszystkie inne góry są jeszcze pogrążone w ciemności, doliny pełne są nocy, ten jeden szczyt błyszczy jakimś nowym światłem. Tak właśnie było z Niepokalanym Poczęciem. Świat był jeszcze pogrążony w ciemnościach grzechu, a ten jeden punkt Bożego światła bez skazy zajaśniał nad nim. To wielka radość i duma ludzkości. Radość, że ciemności zostały przezwyciężone, że nie wszystko zapadło się w mroki i że jest jednak jakieś zwycięstwo nad tym, co zatapia świat w grzechu. Duma, że jako ludzkość potrafiliśmy w tak wspaniały sposób wyjść na spotkanie Boga. Maryja nas reprezentuje. Nie byle jak wyszliśmy więc na spotkanie Boga, ale wyszliśmy w osobie Niepokalanej. Ta łaska, którą nam uczyniła Niepokalana, walczy w nas o nowego człowieka i pomaga nam zwyciężyć grzech.

Kiedy w 1854 ogłoszono dogmat o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej, nowa nadzieja wstąpiła w dzieci Kościoła. Nadzieja, że możliwa jest świętość. Czytamy w lekcji na ten dzień z Listu do Efezjan, że Bóg przeznaczył nas ut essemus sancti et immaculati in conspectu eius abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem (Ef 1,4), byśmy stali się świętymi, ale nie wobec ludzkich sądów, lecz wobec Niego. A więc bycie świętymi i nieskalanymi jest możliwe. Potęga łaski przemieniającej i ratującej człowieka, ukazuje się przede wszystkim w Niepokalanej Matce Jezusa.

W Ewangelii czytamy o powołaniu Maryi. O wielu powołaniach mówi Pismo Święte w bardzo pięknych opisach: Abrahama, Mojżesza, Samuela, Apostołów. To dla nas rzecz niesamowicie wzruszająca, że Bóg osobiście zwraca się do człowieka, woła go i wybiera. Najpiękniejszą jednak sceną jest Zwiastowanie, przedstawione w Ewangelii według św. Łukasza. Odznacza się ona szczególnym pięknem, które przez wieki inspirowało artystów. Wielu próbowało oddać coś z niezwykłości tej sceny, pełnej tajemnicy, dziewiczości, głębi. Jest to scena zasadnicza, od której zaczyna się Zbawienie. Widzimy w niej Boga, który pierwszy pozdrawia Maryję przez swego archanioła. W tym pozdrowieniu ma udział cała ludzkość, bo scena ta ma charakter uniwersalny. Bóg pierwszy pozdrawia Maryję, a w Niej całą ludzkość. Jest to Jego wyłączna inicjatywa. Ludzkość skłócona z Bogiem, zamknięta w sobie i uwikłana w grzechy nie mogła zdobyć się na to, by wyjść ku Bogu i pozdrowić Go. I Bóg pozdrowił jako pierwszy, a Maryja to pozdrowienie przyjęła i zaniosła dalej. Poszła w góry i pozdrowiła Elżbietę. Tu wszystko się zaczęło, od tego Bożego pozdrowienia. Bóg jakby się oświadczył, ujawnił swój plan.

Kiedy człowiek czuje lęk w obecności Boga, wtedy On przez swego archanioła mówi: non timeasnie lękaj się (Łk 1,30). To jest słowo Nowego Testamentu, słowo nowego stosunku Boga do człowieka. Tym słowem nieraz posługiwał się Chrystus i my dalej mamy je nieść. Tyle dzisiaj lęku na świecie, w domach, a to słowo leczy i uzdrawia. Non timeas invenisti gratiam — „Nie lękaj się, bo znalazłaś łaskę”, mówi Pan.

*

Piotr Rostworowski OSB, "Wytrwale kochaj Boga", Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC