Jesteśmy winni

Andrzej Macura

publikacja 01.04.2016 06:00

Skąd w chrześcijańskim świecie tylu religijnie obojętnych, niewierzących a nawet wojujących z wiarą?

Jesteśmy winni Roman Koszowski /Foto Gość Dla nas dziś to zabawa. Dawniej... Tak, siła bywała używana do obrony przed złem. Ale ile razy była też jego narzędziem?

Opowieść pierwsza, część II.

W opowieści o Jezusowym „Kazaniu na górze” odpowiedź na pytanie o przyczyny odrzucania wiary wydają się być nieistotna. Zgadzam się, to dygresja. Wydaje mi się jednak, że dość ważna. Z jednej strony stanowiąca element diagnozy naszej rzeczywistości, z drugiej, będąca ważną wskazówką, czego w przyszłości trzeba by unikać. Bo....

Portal Wiara.pl kazanie na górze 2


Wymagania, jakie stawia Jezus swoim uczniom w Ewangelii, także w Kazaniu na górze, wydają się dość często niedościgłym ideałem. I to poniekąd prawda. Tyle że konstatacja ta nie powinna być usprawiedliwieniem dla braku wysiłku, by zasady Ewangelii wprowadzać w życie. A niestety tak bywa: ideał jest odległy, więc może później, gdy będą lepsze warunki. Niestety, dość często tak w bywa – i w historii i dziś – że chrześcijanie chadzają na skróty. Koncentrują się na osiągnięciu różnych zamierzonych celów, a zapominają, że owe cele czasem nijak się mają do celu ostatecznego – zbawienia człowieka. Przede wszystkim jednak nie zwracają uwagi, że próbują te swoje cele osiągać niewłaściwymi środkami. Że skuteczność postawili ponad wierność zasadom Ewangelii. I zamiast Bożej chwały pomnażają Bożą obrazę.

Drastycznych przykładów w historii nie brakuje. Wojny, do których pretekstem były teologiczne spory o sposób połączenia w Chrystusie bóstwa i człowieczeństwa albo o to, czy do zbawienia potrzeba samej łaski czy też trzeba jeszcze dobrych uczynków. Albo mieniący się Bożymi pomazańcami władcy, dopuszczający się grabieży, gwałtów i mordów, na najmniejsze przejawy buntu zasłaniający się boskim wybraniem... Nie bez powodu w chrześcijańskiej Europie pojawił się wojujący z wiarą ateizm. Tak, diabeł pewnie też w tym maczał palce, ale pomogli mu ci wszyscy, którzy zapomnieli, że najlepiej część Bogu oddaje ten, kto jak Jego Syn, zawsze jest Mu posłuszny. I każdą swoją ważniejszą decyzję konfrontuje z Bożym prawem....

Być może ktoś powie, ze to utopia, ale wydaje mi się, że receptą na opustoszałe kościoły nie jest zwiększenie nacisku na proreligijną propagandę czy reklamę, ale świadectwo; wierne wypełnianie zasad Ewangelii w codziennym życiu. Ot, właśnie też tych zasad przedstawionych przez Jezusa w Kazaniu na górze. By niewierzący, religijnie oziębli czy obojętni mogli zobaczyć Chrystusa w prawdziwie kochających swoich bliźnich chrześcijanach. I nie chodzi nawet o to, by uczniowie Chrystusa byli zawsze nieskazitelnie bezgrzeszni. To raczej niemożliwe. Chodzi o to, by wiedząc, co dobre a co złe, przynajmniej starali się dobro wprowadzać w życie. A nie, ulegając złu, udawali, że nic się nie stało, chętnie przy tym piętnując grzechy innych....

 

Wszystkie teksty z cyklu można znaleźć TUTAJ