Tamar

Anna Gładkowska

publikacja 21.04.2016 08:56

Kobieta odrzucona, zraniona i samotna.

Juda i Tamar Wikimedia (PD) Juda i Tamar
Obraz Horacego Vernet z pierwszej połowy XIX wieku

„Dobrze jest dla nas, mężczyzn, kiedy kobiety występują zdecydowanie. Lepiej by nam było, gdyby więcej kobiet, obdarzonych Bożą łaską, wykorzystywało odważnie swoje dary i tam pociągało nas do odpowiedzialności, gdzie niesprawiedliwie lub egoistycznie postąpiliśmy z nimi albo z innymi kobietami” pisał John Scanzoni. Dzisiaj przeczytacie o Tamar. Nie jest to jednak historia tak piękna, jak ta o Rut, kobiecie miłości. Przeciwko Tamar można powiedzieć wiele, można ją oskarżać, można czuć do niej niechęć a nawet wstręt, można też wziąć ją w obronę, szukać usprawiedliwienia dla jej zachowania i próbować okazać zrozumienie. Jednak bez względu na to, jaką postawę przyjmiesz wobec niej, po przeczytaniu tego tekstu z Księgi Rodzaju, historia Kananejki nabiera głębi dopiero w świetle Jezusa Chrystusa, bo to właśnie Tamar jest pierwszą z kobiet w łańcuchu ziemskich przodków Syna Bożego.

Imię Tamar z języka hebrajskiego oznacza: «palma». Nadawano je dziewczynie, która miała wyrosnąć na kobietę piękną i pełną wdzięku taką, która będzie potrafiła rozwijać się, a nie więdnąć w wymagającym pustynnym klimacie. Drzewo to, rośnie na pustyni, a mimo to jego owoce są słodkie i pożywne. Nosząca to imię dziewczyna miała okazać się płodną partnerką mężczyzny, który został jej mężem. Palma kołysze się pod wpływem pustynnych wiatrów, ale nie łamie i bardzo trudno wyrwać ją z korzeniami (nie próbowałam, tylko czytałam o tym). Podobnie i kobieta o imieniu Tamar musiała umieć zmierzyć się z niekorzystnymi warunkami, w jakich przyszło jej żyć. Ojcowie Kościoła widzieli w obrazie palmy Maryję, a w jej owocach Chrystusa. Nie bez powodu więc Tamar zostaje włączona w szereg postaci tworzących genealogię Syna Bożego. Czy Tamar będzie potrafiła spełnić obietnice jakie kryją się w jej imieniu? Przekonaj się. Zapraszam Cię do lektury.

W pierwszej części historii (por. Rdz 38,1-11), Tamar wydaje się być jedynie «przedmiotem» decyzji Judy, syna Jakuba, który z Mezopotamii przybył do Kanaanu. Jakub był znany nie tylko dzięki bogactwu i licznemu potomstwu, ale także ze względu na swoją wiarę. On sam i jego rodzina nie czcili bogów z kamienia lub gliny, czyli tych wykonanych ludzką ręką, ale modlili się do Boga, który stworzył niebo i ziemie, i dał życie każdej ludzkiej istocie. Hebrajczycy nie cieszyli się sympatią wśród Kananejczyków. Ich obecność wywoływała strach i nieufność. Wystarczy wspomnieć, jak Juda wraz z braćmi zrównali z ziemią miasto Sychem mszcząc się w ten sposób za gwałt dokonany na ich siostrze. Hebrajczyk opuścił dom swego ojca Jakuba, być może z powodu ciążącego mu na sumieniu grzechu, którego dopuścił się wobec młodszego brata, Józefa (por. Rdz 31, 1-36). Czy kiedykolwiek odczuwałeś wstyd z powodu swojego zachowania? Czy czyn, którego się dopuściłeś miał wpływ na życie innych ludzi? Czy ogarniał Cię strach na samą myśl, że ludzie odkryją to, co zrobiłeś?

Juda, zamiast wyznać ojcu prawdę o tym, czego dopuścił się wobec Józefa, wchodzi na ścieżkę, która coraz bardziej oddala go od prawdy. Poślubia kananajską kobietę, z którą ma trzech synów i podejmuje decyzje, aby kolejna Kananejka stała się częścią jego rodziny wychodząc za mąż za jego pierworodnego syna, Era. Wybrał więc ucieczkę, zamiast konfrontację z prawdą o sobie i swoim czynie. Postanowił radzić sobie sam, zamiast stanąć w prawdzie przed Bogiem i pozwolić Mu znowu pokierować swoich życiem. Czy Ty, drogi Czytelniku możesz identyfikować się z Judą? Do kogo zwracasz się, kiedy na Twojej drodze do celu piętrzy się góra problemów? Do rodziny, przyjaciół, znajomych z facebooka? A może do Boga?

Małżeństwo, zawarte pomiędzy Erem, a Tamar być może zrodziło w kobiecie wielkie oczekiwania. Ta, która do tej pory oddawała cześć figurkom, została żoną człowieka, który czcił zupełnie innego Boga i być może Tamar zapragnęła Go poznać. Bogowie jej rodziców mieli usta, ale nie potrafili mówić; mieli oczy, ale niczego nie widzieli; mieli nogi, ale pozostawały one bezwładne, w przeciwieństwie do Boga, którego czcili Hebrajczycy. Jednak rzeczywistość okazała się daleka od oczekiwań kobiety. Er umiera, a jego przedwczesna śmierć była wówczas tłumaczona jego niemoralnym postępowaniem.

Dalsza część Księgi Rodzaju (por. Rdz 38,8) koncentruje się wokół warunku, jaki musi spełnić mężczyzna jeśli umiera jego krewny, nie pozostawiwszy po sobie dzieci, w szczególności syna. W takim przypadku brat zmarłego lub inny bliski krewny płci męskiej ma obowiązek poczęcia dziecka z wdową. Dziecko, po urodzeniu będzie nosiło imię zmarłego i stanie się jego dziedzicem. Z «małżeństwem lewirackim» mieliśmy już do czynienia w tekście o Rut Moabitce (por. Rt 2, 20; 3, 12). Mogła jednak zdarzyć się i inna sytuacja: „Jeśli nie będzie chciał ten mężczyzna wziąć swej bratowej za żonę, pójdzie bratowa do bram miasta, do starszych i powie: «Nie mam szwagra, który by podtrzymał imię brata swego w Izraelu. Szwagier nie chce na moją korzyść dopełnić obowiązku jaki ciąży na nim». Starsi tego miasta zawezwą go i przemówią do niego. Jeśli będzie obstawał przy swoim i powie: «Nie chce jej poślubić», pójdzie do niego bratowa na oczach starszych, zdejmie mu sandał z nogi, plunie mu w twarz i powie: «Tak się postępuje z człowiekiem, który nie chce odbudować domu swego brata». I będzie nazwane imię jego w Izraelu: «Dom tego, któremu zrzuto sandał»” (Pwt 25,5-10). Było to prawo na korzyść wysoko cenionej w Starym Testamencie płodności i traktowania potomstwa jako najwyższej wartości w rodzinie i narodzie.

A zatem, gdy umiera Er, bezdzietna wdowa musi ponownie wyjść za mąż za brata zmarłego, czyli Onana, gdyż prawo było prawem. Jednak Onan wiedząc, że dziecko, które zostanie poczęte będzie przypisane zmarłemu bratu nie chce spełnić obowiązku „lewiratu” względem wdowy. Onan w sposób grzeszny uchyla się więc od naturalnego współżycia z bratową, łamie prawo naturalne ustanowione przez Boga, za co spotyka go kara, którą jest przedwczesna śmierć (por. Rdz 38,9). Od tej postaci biblijnej wywodzi się pojęcie onanizmu małżeńskiego. Natomiast w Judzie rodzą się podejrzenia, że za śmierć synów odpowiedzialna jest Tamar, na której najprawdopodobniej ciąży klątwa.

Tymczasem po śmierci obu braci obowiązek „lewiratu” spoczywa na ostatnim synu Judy o imieniu Szela. Nad Judą zawisły ciemne chmury smutku, których źródłem była zarówno jego grzeszna przeszłość, jak i teraźniejszość, w której umierali kolejni synowie. Dlatego Juda z obawy o życie najmłodszego dziecka nie pozwala, aby Szela poślubił Kananejkę i postanawia, że synowa zamieszka jako wdowa w domu swego ojca do czasu, aż Szela dorośnie i będzie gotowy do zawarcia małżeństwa. Myśli jednak: „Niech nie umrze on również jak jego bracia” (Rdz 38,11). W jaki sposób Ty radzisz sobie ze strachem? Jeśli odpowiesz, że «nie odczuwasz strachu, bo jesteś odważny», to powiem Ci, że odwaga nie jest brakiem strachu, ale umiejętnością panowania nad nim. Wiem, bo sprawdziłam te słowa na własnej skórze.

Co w takim razie stanie się teraz z Tamar, która w świecie zdominowanym przez mężczyzn jest bezsilna. Nie ma prawa głosu i zostaje odsunięta na bok. Ostatecznie stając się ofiarą (por. T.J. Wray)? Przecież kobieta musiała wyjść za mąż, bo bez męża i synów, którzy otoczą ją opieką, kiedy się zestarzeje nie mała ona przed sobą żadnej przyszłości. To nie był czas, kiedy czymś «normalnym» były kobiety żyjące samotnie, które decyzję o małżeństwie odkładały na kolejny rok. Udziałem Tamar staje się odtrącenie, niezrozumienie i wyobcowanie. Nie ma domu; nie jest «u siebie» ani w domu teścia, ani ojca. Tamar reprezentuje więc wszystkie kobiety odrzucone, niezrozumiane, pozbawione praw, zranione i cierpiące. Do dnia dzisiejszego na Wschodzie nie traktuje się kobiet na równi z mężczyznami, czyli jako osoby tyle, że odmiennej płci, ale czymś naturalnym jest ich uprzedmiotowienie, dyskryminacja i marginalizacja. Także w świecie Zachodu można znaleźć miejsca, w których kobiety są traktowane jak osoby «drugiej kategorii». Wielu mężczyzn uważa, że kobiety zostały stworzone po to, by zaspokajać ich potrzeby cielesne, rodzić dzieci oraz zajmować się domem. Jednak tego rodzaju męskie oczekiwanie nie zawsze są zgodne z oczekiwaniami kobiet.

Na koniec tej części proszę, abyś odpowiedział sobie szczerze na pytania: Czy nie stawiam moich ambicji i planów życiowych ponad dobro drugiego człowieka (kobieta też jest człowiekiem!)? Czy dostrzegam sytuacje świadczące o dyskryminacji kobiet w środowisku, w którym żyję i co robię, aby im przeciwdziałać? A może sam jestem przykładem mężczyzny, który uważa kobiety za osoby «drugiej kategorii»? A potem zapraszam Cię do lektury drugiej części tekstu, który w serwisie biblia.wiara.pl pojawi się już jutro.