Tamar

Anna Gładkowska

publikacja 22.04.2016 05:00

Kobieta, która doszła swoich praw.

Tamar Doctor Lidia Kozenitzky Tamar
Biblijna bohaterka na obrazie współczesnej artystki

Masz przed oczami drugą część tekstu (pierwszą znajdziesz tutaj) o pierwszym ogniwie w łańcuchu ziemskich przodków Jezusa Chrystusa, czyli kobiecie o imieniu Tamar, która po śmierci dwóch mężów zgodnie z decyzją teścia Judy, wróciła do domu swego ojca.

Mijały dni, miesiące i lata, a Juda nie «posyłał» po Tamar, aby poślubiła ostatniego z jego synów. Położenie kobiety nie uległo więc zmianie. Powoli zaczęła domyślać się, że Szela nigdy nie weźmie jej za żonę, bo Juda to właśnie ją obciążył winą za śmierć swoich synów. Nie wiem czy którakolwiek z kobiet będąc na miejscu Tamar nadal ufałaby Judzie? Wiecie jak to jest z zaufaniem, jak łatwo je stracić i jak trudno odzyskać. Hebrajczyk nie zareagował na zachowanie swego syna Onana, którego niemoralny czyn był grzechem przeciwko całemu domowi. Dlaczego ojciec nie dostrzegł szkody wyrządzonej jego rodzinie? Tego nie wiem. A jego zachowanie wobec Tamar? Hebrajczyk postąpił z nią niesprawiedliwie: nie tylko odmówił jej prawa do najmłodszego syna oraz opieki w swoim domu, gdy ten będzie dorastał, ale też zamknął przed nią drogę poszukiwania nowego męża poza jego rodziną tym samym skazując kobietę na życie w bezdzietności, bez szansy na poprawę losu. Mówiąc krótko: pozbawił Tamar nadziei na przyszłość. Kananejki nikt nie zapytał o jej uczucia, nikt nie liczył się z jej zdaniem. Była kobietą pozbawioną praw, z którą mężczyźni robili co chcieli. Być może Tamar na własnej skórze odczuła, że od czasu Ewy to mężczyźni mieli panować nad kobietami (por. Rdz 3,16).

Jednak Tamar nie pozostaje bierną ofiarą, co widzimy w drugiej części tekstu (por. Rdz 38,13-26), w której kobieta «bierze sprawy w swoje ręce», a jej zachowanie nie zostaje potępione w Piśmie Świętym. Bóg stwarzając pierwszych ludzi polecił, aby mężczyzna i kobieta mieli dzieci, rozmnażali się i w ten sposób zaludniali ziemię (por. Rdz 1,28). Dlatego, jeśli mężczyzna uparcie wzbraniał się przed wypełnieniem tego obowiązku, to nie znaczy, że kobieta miała postąpić tak samo (ten fragment nie jest motywacją dla kobiet, aby oświadczały się mężczyznom!). Dla Tamar nie istniał żaden kompromis; podjęła ryzyko pełnej odpowiedzialności za swoje zachowanie przed Bogiem. Jej imię było związane z płodnością, jednak ona sama nie miała dzieci i dlatego postawiła przejąć inicjatywę.

Podczas pobytu w domu swego ojca, do kobiety dociera informacja, o podróży owdowiałego już teścia do Timny. Tak, jak jego przodkowie Juda był bogatym właścicielem stad, więc w Timnie miał doglądać strzyżenia owiec. Być może było to dla niego miłe wydarzenie, zwłaszcza po tym, co przeszedł w ostatnich latach: śmierć synów i żony, ale teraz czas żałoby dobiegł końca i Juda mógł znowu spróbować zacząć cieszyć się życiem. I w tym momencie w jego życie ponownie «wkracza» Tamar. Hebrajczyk będąc w drodze zobaczył siedzącą w pobliżu miasta Enaim kobietę, a sądząc z jej ubioru była to nierządnica sakralna (por. Rdz 38,15). Jako zapłatę za swoje usługi kobieta miała otrzymać koźlątko, które mogła ofiarować w świątyni bogini płodności, której nierządnice często składały ofiary. Jednak kobieta zażądała zastawu, do czasu, aż Juda przyślę jej obiecaną zapłatę. Tym zastawem miały być: sygnet z pieczęcią, sznur i laska, czyli insygnia głowy rodu, które otrzymała bez chwili wahania. Owo «spotkanie» okazało się brzemienne w skutki: przebrana za nierządnicę Tamar zaszła w ciążę, a kiedy Juda chciał przesłać kobiecie obiecane koźlątko i otrzymać zwrot zastawu, jego przyjaciel nie mógł jej nigdzie znaleźć, nie znali jej również mieszkańcy Enaim. Dopiero wtedy Judzie zrobiło się nieprzyjemnie i zaczął zastanawiać się co powiedzą ludzie, kiedy cała sprawa ujrzy światło dzienne? Na pewno go wyśmieją – myślał, więc najlepiej będzie jeśli szybko o wszystkim zapomni. Tak też zrobił i ze spokojem wrócił do swoich codziennych zajęć.

Trzy miesiące później jak grom z jasnego nieba, spada na Judę wiadomość, że jego synowa spodziewa się dziecka, które najprawdopodobniej zostało poczęte wskutek nierządu. Oburzenie Hebrajczyka nie miało granic. Taki wstyd! Synowa zbrukała godność jego rodu. Wdowa po jego synach stała się nierządnicą. To nie może ujść jej bezkarnie: „Wyprowadźcie ją i spalcie” (Rdz 38,24) zapadła decyzja głowy rodu. Śmierci była najcięższą karą za tego rodzaju przewinienie i Juda nie chcąc poznać okoliczności poczęcia dziecka, nakazał wykonać wyrok, który sam wydał. Zastanawiam się, czy ów wyrok nie został podyktowany przez zemstę, aby pomścić w ten sposób śmierć Era i Onana? Czy Hebrajczyk wraz z Tamar chciał spalić wyrzuty sumienia z powodu niedotrzymania obietnicy jaką dał synowej, ze wyda ją za mąż za najmłodszego syna, Szelę?

Wina domyślnie spoczywa na Tamar, bo z kontekstu Księgi Rodzaju wynika, że gdyby Juda ją rozpoznał, nie doszłoby do stosunku seksualnego między nimi. Jednak jej winę pomniejsza dramat bezdzietnej wdowy odesłanej do rodziny. Kananejka nie ucieka się więc do podstępu ani dla pieniędzy, ani dla przeżycia cielesnej rozkoszy, nie myśli o sobie, o samorealizacji, lecz o potomstwie (por. Rdz 38,27-30). Do tego momentu swojego życia Tamar nieustannie była wykorzystywana, porzucana i zapominana. Czy kiedykolwiek, jako kobieta zostałaś potraktowana niesprawiedliwie? Czy ktoś nie dotrzymał danego Ci słowa? W jaki sposób poradziłaś sobie ze złamaną obietnicą?

Jednak zanim Tamar poniesie śmierć posyła Judzie przedmioty, które otrzymała jako zastaw podczas «spotkania» przy drodze i każe powiedzieć: „Jestem brzemienna za sprawą tego męża, do którego należą te przedmioty” (Rdz 38,25). Hebrajczyk musiał poczuć wstyd, kiedy rozpoznał swoją własność i zorientował się, że to jego synowa była ową nierządnicą spotkaną przy drodze. „Ona jest sprawiedliwsza ode mnie, bo przecież nie chciałem jej dać Szeli (...)” (Rdz 38,26) powiedział Juda. Sędzia okazał się winnym. Tamar otrzymała możliwość upokorzenia swego teścia za wszystko, co otrzymała z jego rąk, a raczej za to, czego nie otrzymała. Mogła opowiedzieć w jaki sposób doszło do poczęcia dziecka i skompromitować Judę w oczach jego ojca, braci i każdej osoby, która usłyszałaby tą historię. Jednak Tamar miała w sobie honor i lojalność, była również odważna i silna. Zaryzykowała własne życie, aby urodzić dziecko, które mogło uchronić dom jej teścia od tragedii, jaką spowodowałby brak potomstwa. Czy kiedykolwiek ubiegliście Boga i próbowaliście naprawić zaistniałą sytuację własnym rękami? Jeśli tak, jaki był tego rezultat?

Gdy nadszedł dla Tamar czas porodu, okazało się, że urodzi bliźnięta, które niejako zastąpią zmarłych synów Judy. Chłopcom dano na imię: Zerach, czyli «gwiazda», która dopiero wzeszła. Mimo, iż na jego wyciągniętej z matczynego łona rączce położna zawiązała czerwoną tasiemkę, co miało oznaczać, że jest on pierworodnym synem, chłopcu nie udało się wydostać jako pierwszemu, ponieważ jego brat Peres, którego imię oznacza: «przerwanie», pokonał go i utorował sobie drogę na świat. Nie było już mowy o małżeństwie z Szelą, bowiem za sprawą Judy stało się ono zbędne. W rabinackich komentarzach można przeczytać następujące słowa: „Święta Tamar uczciła Boże imię. Ta, która pragnęła świętego nasienia, oszukała i dokonała rzeczy świętej. I tak Bóg sprawił, że jej święty plan się powiódł. Wobec Boga zachowała swój stan wdowieństwa, lecz Bóg nie odrzucił jej pragnienia utrzymania zalążka w ludzie Bożym, bo był to ród, któremu Bóg błogosławił”. W ten sposób Tamar doszła swoich praw jako kobieta i jako matka.

Wiele, wiele lat później człowiek o imieniu Mateusz spisał rodowód Jezusa Chrystusa. Wśród wielu imion męskich, jest kilka kobiecych, a pierwszym, które wymienia Ewangelista jest imię: Tamar. Nie myśl, że Bóg popiera grzech, On potrafi pisać prosto, po krzywych linijkach ludzkiego życia, jak mawiał mój katecheta, a robi to, po to by wypełnić w ten sposób swoje plany względem człowieka mimo, iż ten często go zawodzi. Biblia nie jest galerią bohaterów. Ukazuje nam historię życia grzesznych ludzi, którzy ku swemu wielkiemu zdziwieniu dowiadują się, że mają swoje miejsce w Bożym planie zbawienia. Tak, tak Ty też je masz, nawet jeśli teraz tego nie dostrzegasz. Realizacją tego planu jest Jezus Chrystus, który nie wstydzi się, że wśród Jego przodków byli grzesznicy, bo umarł za każdego i za każdą z nas. Wyobrażam sobie komentarze jakie pojawią się pod tym tekstem. Jednak bardziej niż one interesuje mnie (!) i zawsze będzie interesował (!) tylko Ten, który zawsze «osiąga» to, co «zamierza» i ani zło, ani czyny moralnie złe nie stanowią dla Niego przeszkody. Bo „Bóg «gra złu na nosie»; jest silniejszy i sprytniejszy od niego” (M. Łusiak).

Na koniec poproszę Was, abyście się zatrzymali w swojej drodze i zastanowili nad ciężarem, który nosicie w sercu. Czy zamierzacie postąpić jak Tamar i próbować rozwiązać sprawę samodzielnie posługując się w tym celu oszustwem i zuchwale ufając, że Bóg sobie z tym «poradzi»? Czy może po prostu pozwolicie Chrystusowi wziąć swój smutek, rozczarowanie, problemy i doświadczenie niesprawiedliwości na ramiona, a w zamian otrzymać nadzieję na przyszłość? Bo Syn Boży nie obiecuje, że w Waszym życiu nie będzie łez, bólu, cierpienia, niezrozumienia i problemów, ale obiecuje, że jeśli Mu pozwolicie On będzie w tym wszystkim razem z Wami. Decyzja należy do Was.