Chrześcijanin nie propagandysta

Andrzej Macura

publikacja 01.06.2016 13:22

Świat kłamie, świat oszukuje, świat prawdy używa jako narzędzia dla osiągnięcia swych nie zawsze szlachetnych celów. Tak, świat jest zły. A chrześcijanie?

Chrześcijanin nie propagandysta Jakub Szymczuk /Foto Gość Tak - tak, nie - nie. Co ponadto, od Złego pochodzi....

Konstytucja królestwa, opowieść druga, część czwarta

Gęba, trampek i tak dalej. Właściwie to już norma. Ot, taki rodzaj gry. W polityce, w pracy, w rodzinie... Kiedy chodzi o niewygodne fakty, to się je przemilcza. Albo przedstawia tylko tą ich część, która pozwoli wyjść z twarzą. Jeśli chodzi o fakty wygodne, to się je ubarwia i upiększa. Niezbyt wyraźnie odróżniając same fakty od złośliwych przypuszczeń. Obietnice? Nie, no, bez przesady. Wystarczy wzruszyć ramionami i orzec, że przecież nie są możliwe do spełnienia i głupi, kto w nie w ogóle uwierzył. No, ewentualnie można ich realizację, co na jedno wyjdzie, odłożyć do greckich kalend. Co, to nieuczciwe? No jak w ogóle można tak mówić! -  powie dotknięty  do żywego ten i ów propagandysta. O co ten krzyk? O co w ogóle chodzi? Przecież wiadomo, że... I tu padną nowe słowa. Tyle samo warte co poprzednie.... A Jezus co mówił?

Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: „Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi”.  A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.

Portal Wiara.pl Kazanie na górze s2 c4

Można by skoncentrować się na tym „nie przysięgajcie”. I powiedzieć, że oprócz zawierania małżeństwa, rozpoczęcia służby w wojsku czy zeznań w sądzie, to my nie przysięgamy. Ale nie tylko przecież o przysięgę tu chodzi. Raczej przede wszystkim o prawdomówność. Powinna ona chrześcijanina cechować zawsze. Nie tylko wtedy gdy swoje świadectwo czy obietnice obwaruje dodatkowymi formułami, które użycie będzie dopiero niezbicie świadczyć, że mówi prawdę. Prościej? Chrześcijanin nie może mówiąc ukradkiem za plecami krzyżować palców. I nie może liczyć, że ktoś naiwny nie do końca zrozumie o co  naprawdę mu chodzi. Słowo nie może być narzędziem do rozmywania prawdy. Uczeń Chrystusa nie może też sugerować nieistniejącej wady bliźniego ani też, przesadzając w pochwałach, schlebiać temu czy owemu licząc, że to się jakoś opłaci. „Niech wasza mowa będzie: tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”.

Jasne, czasem można, a nawet trzeba milczeć. Po co bez ważnej potrzeby ujawniać grzechy bliźniego?  Po co ujawniać prawdę komuś, kto chce ją źle wykorzystać? W takich wypadkach wręcz obowiązkiem może być, by prawdy nie powiedzieć. Ot, gdy bandyta szuka swojej ofiary. Prawda zawsze musi służyć miłości. Ale chrześcijanin nie może być propagandystą. Nie wolno mu posługiwać się półprawdą, insynuacją czy pochlebstwem... Tak – tak, nie – nie. Wszystko inne pochodzi od diabła. Na takim fundamencie nigdy nie zbuduje się niczego sprawiedliwego i prawego.

Zobacz też:

  •