Kanapa i otulina cierpienia

ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 12.03.2017 06:00

Przemienienie przychodzi na końcu. Wcześniej jest cierpienie.

Po zejściu z Góry Przemienienia Jezus rozmawiał o męczeńskiej śmierci św. Jana Chrzciciela National Museum Warsaw Po zejściu z Góry Przemienienia Jezus rozmawiał o męczeńskiej śmierci św. Jana Chrzciciela
Ilustracja: Jan Chrzciciel pędzla Jacka Malczewskiego (obraz z 1911 roku)

Bardzo często w zrozumieniu sensu biblijnych perykop pomaga kontekst, zarówno ten poprzedzający, jak i ten następujący. Przemienienie Pana Jezusa jest obrazem Jego chwały, i to chwały Boskiej. Ale ani to, o czym ewangelista Mateusz pisze wcześniej, ani to, co relacjonuje potem, z chwałą zdają się nie mieć wiele wspólnego. Oba konteksty mówią bowiem nie o wywyższeniu, ale o cierpieniu. Zanim Pan Jezus przemienił się wobec uczniów, mówił pierwszy raz o odrzuceniu, swojej męce i śmierci. A po zejściu z Góry Przemienienia rozmawiał ze świadkami tego wydarzenia o męczeńskiej śmierci św. Jana Chrzciciela.

„Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana”. Szkoda, że lekcjonarz pomija bardzo ważne wprowadzenie: „po sześciu dniach”. Te dane chronologiczne swój pełny sens odnajdują bowiem w narracji Księgi Wyjścia, gdzie na górze Mojżesz otrzymał tablice Bożego Prawa. Starotestamentalny przywódca ludu czekał tam bowiem sześć dni, a „w siódmym dniu Pan przywołał Mojżesza”. Ów siódmy dzień to najpierw doba Bożego odpoczynku po sześciu dniach stworzenia, a w narracji o dziele odkupienia to czas, gdy można oglądać pełnię Bożego władania, które obejmuje zarówno dzieło stworzenia, jak i odkupienia. Pan Jezus przemieniony pokazuje uczniom, że jest Tym, który przychodzi odnowić i zbawić stworzenie. Gdy przyjdzie czas męki i krzyżowej śmierci, powinni wiedzieć, że po tych „sześciu dniach” przyjdzie poranek dnia następnego – zmartwychwstanie.

Ale to dzieło zbawienia nie dokona się poprzez wywyższenie i uwielbienie czy poprzez demonstrację mocy. Ono będzie wiązało się z tym, co człowiek w sposób naturalny chciałby odrzucić, a co przecież także stanowi o naszej codzienności, a więc z cierpieniem. W chwili przemienienia uczniowie, jego świadkowie, nie byli w stanie zrozumieć pełni sensu powiązania zbawienia i chwały z cierpieniem. Stąd Pan Jezus na tamtym etapie nakazał im, dbając o ich osobisty stan zrozumienia i formacji: „Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie”. Oni, zaraz po doświadczeniu na Górze Przemienienia, nie byli w stanie przekazać pełni sensu tego, co zobaczyli i usłyszeli, dopóki nie dokonało się dzieło zbawienia.

Bycie świadkiem przemienienia jest zaproszeniem i wezwaniem, jakie otrzymał patriarcha Abram, zanim od Pana Boga otrzymał nowe imię Abraham, a w nim zadanie, by pójść za swoim Bogiem i stać się ojcem narodu, przede wszystkim tego wybranego. Tamta odpowiedź była także powiązana z cierpieniem. „Wyjdź z ziemi rodzinnej, z domu ojca” to pełen naturalnego bólu apel o zerwanie nie tylko z korzeniami, ale także z tym, co do tej pory było łatwe i może przyjemne, nawet wtedy, gdy harmonizowało z dotychczasowym życiem. I to wszystko ma swą aktualność. Powołanie jest owym wstaniem z kanapy i zamianą wygodnego domowego obuwia na to, które wkłada się na trud wędrówki, o którym mówił papież Franciszek. Przemienienie przychodzi na końcu. Wcześniej jest cierpienie, którego sens uczeń Pana Jezusa zrozumie dopiero po zmartwychwstaniu.