Ponad chmurami

GN 21/2017 |

publikacja 28.05.2017 06:00

Gustave Doré był sławnym grafikiem i ilustratorem Biblii. Mniej znane są jego kompozycje malarskie.

Gustave Doré "Wniebowstąpienie", olej na płótnie, 1879 r. Muzeum Petit Palais, Paryż Gustave Doré "Wniebowstąpienie", olej na płótnie, 1879 r. Muzeum Petit Palais, Paryż

Jezus wstępuje do nieba. Rozkłada szeroko ręce i kieruje wzrok w górę, skąd promieniuje złociste światło. Ze wszystkich stron otaczają Go anioły. W górze widać ich nieprzeliczone tłumy. Jeden z aniołów, namalowany na pierwszym planie pod sylwetką Zbawiciela, wskazuje palcem w górę, jakby podkreślając dynamiczność kompozycji.

Przyzwyczajeni jesteśmy do obrazów przedstawiających wniebowstąpienie, ukazujących chwilę pożegnania Jezusa z uczniami. Zwykle na tych obrazach Chrystus unosi się nad ziemią, udzielając jeszcze apostołom ostatnich wskazówek. Doré postanowił przedstawić to, co działo się później. Widzimy więc Jezusa już ponad pułapem chmur. Jego rozłożone ręce mają nam przypominać o ukrzyżowaniu, które wraz ze zmartwychwstaniem było wypełnieniem Jego misji na ziemi. Na dłoniach widać jeszcze ślady po gwoździach. Za chwilę Syn wpadnie w objęcia Ojca.

Ziemię widzimy w dolnej części obrazu. Jest już na tyle odległa, że nie dostrzegamy na niej ludzi. Artysta namalował krajobraz, który zaobserwował podczas podróży do Szkocji w roku 1873. Zafascynował go wówczas urozmaicony licznymi jeziorami region Highlands, położony na północno-zachodnim wybrzeżu, należący do najrzadziej zaludnionych miejsc w Europie.

Gustave Doré był sławnym grafikiem i ilustratorem Biblii. Mniej znane są jego kompozycje malarskie. Powstawały one w Paryżu, w pracowni artysty przy Rue Bayard nr 3, w wynajętym przez malarza budynku dawnego gimnazjum. Nie przyniosły wówczas artyście sławy w Paryżu, bo francuscy krytycy uznawali je za zbyt udziwnione i teatralne. Doré nieco wyprzedził swoją epokę, tworząc w stylu, który stał się modny dopiero kilkanaście lat po śmierci artysty. Wówczas dopiero jego dzieła zostały docenione przez krytyków, przede wszystkim amerykańskich i brytyjskich.

Leszek Śliwa

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.