Biblia pauperum naszych czasów

GN 30/2017 |

publikacja 27.07.2017 00:00

Wielokrotnie próbowano już wydawać Biblię w formie komiksu, zwykle z myślą o młodszych odbiorcach. Efekty na ogół nie zachwycały. „Biblia” Serge’a Blocha i Frédérica Boyera okazuje się pomysłem zaskakująco świeżym. Coś na kształt współczesnej Biblii pauperum.

„Bazgrołowate” rysunki Blocha są zaskoczeniem przy pierwszym otwarciu książki. HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ „Bazgrołowate” rysunki Blocha są zaskoczeniem przy pierwszym otwarciu książki.

Tytuł „Biblia” jest nieco mylący, ponieważ autorzy dokonali wyboru zaledwie 35 „wielkich opowieści” Starego Testamentu (to ok. 2 proc. zawartości Pisma Świętego). Ich treść zostaje przekazana przez nowoczesne, „bazgrołowate” rysunki Blocha oraz krótkie zdania Boyera o długości SMS-a, które są właściwie parafrazą biblijnych słów. Tego typu eksperymenty ze świętym tekstem mogą budzić niepokój. Przyznam, że momentami nachodziły mnie wątpliwości co do pewnych sformułowań. Ale przyznam również, że niektóre zaskakują trafnością, w zwięzłej formie trafiają w sedno. Jeden przykład: Boyer, wprowadzając do wizji Izajasza, pisze: „Groźne słowa proroka, który widzi to, czego nikt nie chce zobaczyć, i oznajmia to, czego nikt nie chce usłyszeć”. Kapitalna synteza prorockiego losu. Nie wiem, czy autorzy mają w planie podobną edycję Nowego Testamentu. Brakuje jednak bardzo Chrystusa, choć ostatnia część poświęcona Księdze Daniela wyraźnie ku Niemu podprowadza.

„Biblia” Blocha i Boyera nie jest wydawnictwem adresowanym do dzieci. To raczej próba zainteresowania Pismem Świętym ludzi współczesnych, odciętych od chrześcijańskich korzeni. Ta próba jest, moim zdaniem, udana. To prawda, że autorzy wydobywają przede wszystkim humanistyczne aspekty biblijnych opowieści. Bóg pozostaje jakby na dalszym planie. Ale jest cały czas obecny. Jako autor Słowa, jako źródło stworzenia i jako Ten, ku któremu wszystkie nasze ziemskie historie zmierzają. To wydawnictwo przypomina, że Biblia mówi o Bogu nie tyle językiem abstrakcji, ile językiem historii konkretnych ludzi. W ich losach, jak w zwierciadle, odkrywamy wiele własnych zmagań, zachwytów, pasji, pytań, lęków i nadziei. Księga kończy się słowami, które rozwiewają wątpliwości co do intencji autorów: „Lepiej żyć bez fałszywych bogów, być nagim człowiekiem pośród prochu. I lepiej wierzyć w Boga żywego, niewidzialnego, który z prochu uczynił człowieka i z prochu wyzwolił człowieka żywego”.

ks. Tomasz Jaklewicz

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.