Antybiotyk przebaczenia

Ks. Robert Skrzypczak

publikacja 23.10.2017 06:00

- Mam dość – powiedział pewien człowiek swemu ojcu duchowemu.

Po sześciu dniach Pan Bóg ukończył dzieło stwarzania świata HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość Po sześciu dniach Pan Bóg ukończył dzieło stwarzania świata
Ilustracja: witraż ukazujący stworzenie świata z tyskiego kościoła bł. Karoliny Kózkówny

 – Moi sąsiedzi na tyle już zatruli mi życie, że postanowiłem walczyć w sądzie. Starzec usiłował go przekonać, iż powinien okazać jeszcze trochę cierpliwości, iż nie godzi się, by chrześcijanin oskarżał publicznie drugiego chrześcijanina, że wiara nakazuje przebaczać. Niczego nie wskórał. 

Gdy dostrzegł, że siła argumentu nie jest w stanie przekonać rozmówcy, rzekł do niego: „Dobrze, czyń zatem to, co wydaje ci się słuszne. Ale – dodał – pozwolisz, że pomodlimy się wspólnie przed twoim odejściem?”. „Z radością, ojcze – odparł odwiedzający – z tobą chętnie się pomodlę”. Starzec zaczął zatem w ten sposób: „Panie, chcemy Cię dziś prosić, abyś już nie zajmował się naszymi sprawami, abyś przestał troszczyć się o nasze dusze i ich zbawienie. Nie liczymy już więcej na Twoje miłosierdzie, bowiem sami postanowiliśmy wziąć sprawy we własne ręce i rozwiązać je tak, jak nam wydaje się słuszne”. Gdy tamten to posłyszał, zadrżał i ze łzami w oczach powiedział: „Złość i gniew jest obrzydliwością, której pełen jest grzesznik”. Powiada pewien żydowski midrasz, iż gdy Pan Bóg po sześciu dniach ukończył dzieło stwarzania świata, przyjrzał się dniom i nocom, światłu i ciemności, pięknym górom i morzom, polom i ogrodom, a także człowiekowi umieszczonemu pośród tego urzekającego świata, i rzekł: „Brakuje jednej rzeczy, bez której żaden świat, choćby najpiękniejszy, nie przetrwa”. I tego dnia postanowił stworzyć przebaczenie.

Przebaczenie to antybiotyk Boga. Dobrze zaaplikowany, ma moc uzdrowić wszystko. Inaczej „człowiek będzie żywił złość przeciw drugiemu”. Nienawiść – jak powiada Biblia – weszła na świat przez zawiść diabła, wnikając do ludzkich serc i zatruwając je. Zło wpuszczone w obieg spraw ludzkich i relacji nie umiera ani nie wyczerpuje się samo. Będzie powracać ze swą niszczycielską mocą, zatruwając wspomnienia i wyobrażenia o ludziach. Jest też dziedziczone w postaci trwałych uprzedzeń i bezprzyczynowych niechęci. Zło zostało pokonane przez Chrystusa, który przyjmując je na siebie, umarł na krzyżu z modlitwą na ustach: „Przebacz im, Ojcze, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). Tylko bezwarunkowa miłość może pokonać bezdenną nienawiść. Ona już niejednego uratowała przed wiekuistą katastrofą.