Bp Tadeusz Pikus o ewangelizacji przez katechezę biblijną

KAI/a.

publikacja 16.05.2008 20:22

O potrzebie wzbogacenia szkolnej katechizacji poprzez naukę słuchania Słowa Bożego zawartego w Biblii - mówi w rozmowie z KAI bp Tadeusz Pikus. Proponuje specjalną "ścieżkę duchowości biblijnej", która towarzyszyłaby katechizacji w szkole.

"Na katechezie uczeń słucha o Bogu, a powinien także słuchać Boga. Trzeba go do tego przygotować" - wyjaśnia biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej.

Chodzić mocno po ziemi, patrząc w niebo

Rozmowa z bp. Tadeuszem Pikusem, autorem programu katechetycznego „Ścieżka duchowości biblijnej”

KAI: Skąd wziął się pomysł katechez ewangelizacyjnych „Ścieżka duchowości biblijnej”?

- Nie ukrywam, że zrodził się u mnie na bazie sugestii zawartych w „Podstawie programowej katechezy Kościoła katolickiego w Polsce”. Przyglądając się duchowości i praktyce życia religijnego protestantów zauważyłem, że Biblia jest w ręku każdego duchownego, a i zaangażowani świeccy się nią na co dzień posługują. Czytają i rozważają słowo Boże, przyjmując je za podstawę życia religijnego. W prawosławiu może mniej się je czyta, ale za to bardzo się czci w czasie liturgii. Tam czytają, tu czczą, a u nas Pismo Święte w dalszym ciągu pozostaje jakby trochę w tle.

Mój pomysł wynikał też z dzisiejszych realiów Polski. Uogólniając nieco, można by rzec, że rodzice są obecnie bardziej aktywni zawodowo i wychowanie dzieci chętnie przekazują innym środowiskom, szczególnie szkole. Kiedy więc katecheza weszła do szkoły, rodzice odetchnęli z ulgą, że teraz ktoś fachowo zajmie się wiarą ich dzieci i przekazali swoje obowiązki katechetom. Osobiście uważam, że wychowaniem religijnym nikt nie zajmie się lepiej niż rodzice. W szkole można przekazać wiedzę, kulturę biblijną, natomiast trudno jest przekazać duchowość, wiarę. Kiedy dziecko nie otrzyma jej ani w domu, ani w szkole, może się zdarzyć, że przyjmuje sakramenty bez wiary. Nie mówię, że jest to powszechne, ale dostrzegam znamiona tej sytuacji.

Zauważyłem też, że Kościół katolicki przygotowuje swoich wiernych do wydarzeń wprowadzających w życie wspólnoty kościelnej, np. do przyjęcia prawie każdego sakramentu. Skoro przygotowujemy do spotkania z Chrystusem w Eucharystii czy sakramencie pojednania, dlaczego by nie przygotować do spotkania z Nim w słowie Bożym?

Zrodził się więc pomysł, by wprowadzić do katechezy szkolnej ścieżkę duchowości biblijnej – program zawierający pewne minimum, niezbędne do spotkania z Chrystusem w Piśmie Świętym. Wiara rodzi się ze słuchania. Ale słuchania kogo? Chrystusa! Na katechezie uczeń słucha o Bogu, a powinien także umieć słuchać Boga. Trzeba go do tego przygotować. Wychodzimy tu od obrazu uczniów idących do Emaus, którzy opuścili Jerozolimę zawiedzeni i szli bez wiary i nadziei. Po drodze spotkali Chrystusa, którego słuchali z pałającym sercem i rozpoznali Go, gdy łamał i dawał im chleb.

KAI: Jak ten biblijno-ewangelizacyjny wątek pracy katechetycznej i duszpasterskiej włączyć w katechezę szkolną, która ma charakter lekcji religii?

- W ramach lekcji religii powinna być katecheza. Przecież każda religia, czy konfesja przekazuje własne treści, podając je dla wiedzy, umiejętności i do wierzenia. Niestety w praktyce nie zawsze to się udaje. Nazywamy te zajęcia katechezą, tymczasem najczęściej są one niczym innym, jak tylko przekazywaniem wiedzy, a nawet religioznawstwem, co jest niewłaściwe. Na lekcji religii – analogicznie np. do wychowania fizycznego – powinno dokonywać się wychowanie duchowe. Gdyby wychowanie fizyczne ograniczało się do opowiadania o oszczepie czy o skokach, to byłoby ono nieadekwatne i nieskuteczne. A niestety tak się dzieje, gdy chodzi o lekcje religii. Powinny one obejmować wszystkie zagadnienia związane z religią: a więc i wiedzę, i tradycję, i kult. Nie zapominajmy, że jest to przedmiot konfesyjny, a czasem się od tego odchodzi. Jesteśmy tu niekonsekwentni.

Dlatego „Ścieżka duchowości biblijnej” przewidziana jest wprawdzie na lekcje religii, ale odbywana byłaby niekoniecznie w sali szkolnej. Tak jak na lekcji wychowania fizycznego czasami ćwiczy się na sali gimnastycznej, na boisku, jedzie się na stadion, tak samo w ramach lekcji religii przynajmniej niektóre zajęcia powinno się prowadzić w świątyni.

Niektóre katechezy z programu przybierają charakter "dramy" i nabożeństwa, dlatego najwłaściwszym dla nich miejscem byłby kościół. Tym bardziej, że zaproszeni są na nie również rodzice. Chodzi o to, by stały się one wspólnym przeżyciem dziecka i rodziców. Na tym też polega ich wymiar wychowania duchowego.

Program jest tu elastyczny, proponuje wariant najlepszy z możliwych, ale o ostatecznym kształcie zajęć decyduje katecheta, korzystając z pomocy innych nauczycieli. Nauczyciel muzyki może uczyć śpiewu odpowiednich pieśni, nauczyciel historii – przybliżyć postacie historyczne Starego i Nowego Testamentu, stroje, zwyczaje, cały kontekst kulturowy, w jakim Bóg mówił do ludzi. Czasami jest tak, że abstrakcyjna postać np. Abrahama nie kojarzy się w ogóle z życiem ziemskim. A tymczasem jego życie na ziemi było takie jak nasze, tylko inne były zwyczaje, język, kultura... Ujawnia się w tym diachroniczne objawienie Boga, przeznaczone dla wszystkich ludzi i wszystkich czasów.

KAI: A jak w takim programie ewangelizacyjnym oceniać ucznia? Tylko za wiedzę czy także za sposób przeżywania wiary?

- Za wiedzę, umiejętności i za zaangażowanie na zajęciach. Wiary nie jesteśmy w stanie ocenić. Możemy tylko ocenić, czy uczeń zna Credo, prawdy wiary tej czy innej religii. Natomiast gdy chodzi o jego akt wiary, czy postawę wiary, ocenę pozostawiamy Bogu.

KAI: Czy jednak ludziom młodym nie brakuje dziś raczej wiedzy o Bogu? Osoby pracujące z ministrantami odnoszą niekiedy wrażenie, iż do Mszy św. służą mali poganie... Czy lekcje religii rzeczywiście dają uczniom rzetelną wiedzę religijną? A jeśli nie, to czy nie za wcześnie na program pogłębiający wiarę?

- Nie za wcześnie, lecz za późno! Katecheza jest dalszym krokiem, następującym po ewangelizacji. Pozwala zrozumieć i pogłębić wiarę. Powinno się więc zaczynać od ewangelizacji, od doświadczenia Boga: wierzę i próbuję zrozumieć komu, w co i dlaczego wierzę. Nie wiemy, ile dokładnie trzeba dzisiaj ewangelizacji, a ile katechizacji. One się w naszym życiu przeplatają. Bywa, że ktoś ma dużą wiedzę, a zaczyna tracić wiarę i potrzebuje ewangelizacji, żeby to, co wie, w nim ożyło. Mało tego, wiara religijna, która jest darem Boga, jest też źródłem wiedzy o tym, czego nie widzę. Jan Paweł II pisał, że ku prawdzie niosą człowieka, niczym skrzydła, wiara i rozum – religia i nauka.

Zgodzę się, że lekcje religii bywają różnie prowadzone. Zależy to od kwalifikacji i osobistych zdolności katechety. Zdarzają się więc przypadki, że wiedza uczniów jest nieduża, ale bym tego nie generalizował. Spotykam uczniów ze szkół podstawowych, gimnazjalnych i średnich, którzy mają wiedzę wystarczającą na dany poziom edukacji. Ale są też tacy, którzy po prostu się nie uczą i trudno nawet wyegzekwować od nich jakąś wiedzę, czy obycie religijne.

Nie umiem jeszcze dzisiaj powiedzieć czy wliczanie oceny z religii do średniej wpływa na pilność uczniów i na to, że poziom wiedzy wzrasta. Wiedza religijna jest ważna, ale pamiętajmy, że przede wszystkim nie może zabraknąć wiary religijnej. Katecheta jest zobowiązany jako nauczyciel i świadek przekazywać i wiedzę, i wiarę, choć zweryfikować i ocenić może tylko wiedzę.

KAI: Program „Ścieżka duchowości biblijnej” przewiduje 12 spotkań: po cztery szczególne wydarzenia dla klasy IV, V i VI szkoły podstawowej. Czy powinien je przygotowywać katecheta, czy też ktoś szczególny, kto ma serce ewangelizatora?

- Ten program nie jest typową katechezą dawaną uczniom, lecz jest katechezą prowadzoną przez samych uczniów. Nie chodzi o to, by katecheta zabłysnął przed nimi. Nie, on powinien być ukrytym animatorem i koordynatorem działań zgromadzonych uczniów i ich rodziców, bądź opiekunów. To sami uczniowie prowadzą te wydarzenia, dramy. Powinni być w to zaangażowani, na ile się uda, również rodzice. Gdy w dramie przeżywają wspólnie np. doświadczenie uzależnienia, zniewolenia, wiążą sznurami siebie, by bez słów móc poczuć i zrozumieć niewolę lub wolność…

Ze strony katechety bardziej chodziłoby tu o umiejętność zaaranżowania sytuacji, umiejętność współpracy, a jednocześnie o nieprzeszkadzanie uczniom i rodzicom. Niech płaczą, niech się śmieją, niech się modlą razem, niech się błogosławią. W spotkaniach tych powinien uczestniczyć też i duchowny.

Cały program opiera się na przekonaniu, że chrześcijanin mocno chodzi po ziemi, ale patrzy w niebo. Przeżywa swoje problemy w odniesieniu do Boga.

KAI: Program wychodzi z założenia, że uczniowie klas IV-V-VI mają skłonność do naśladowania bohaterów. Skąd pewność, że Abraham, Mojżesz czy Salomon ich zafascynuje?

- Abraham czy Mojżesz nie są tu bohaterami. Założenie jest takie, że podanie komuś jakiejś idei, której nie ilustruje konkret albo przykład osoby, nie rozbudza wyobraźni, nie pobudza do wcielania jej w życie. Dlatego w programie opieramy się na konkretnym i realnym człowieku, nie anonimowym, nie fikcyjnym, pod kątem jego spotkania z Bogiem. Jak on Go słuchał, jak reagował? Chodzi o pokazanie, że Bóg go postawił na ziemi i on będąc na ziemi, tak jak my, słyszy Boga i nawiązuje z Nim żywą relację, że dokonuje się zmiana w jego życiu. To Bóg ma zafascynować, pociągnąć ucznia.

KAI: Program został pilotażowo wprowadzony w niektórych szkołach na terenie archidiecezji warszawskiej. Jakie to były szkoły i czy znane są już wyniki tego doświadczenia?

- Wybraliśmy ponad 20 szkół wielkomiejskich, małomiasteczkowych i wiejskich, katolickich i niekatolickich. Relacje, które napływają do Kurii Warszawskiej świadczą, że wprowadzanie programu jest na ogół udane. W jednej z parafii wiejskich powiodło się wręcz fenomenalnie. Było to prawdziwe wydarzenie, które miało wpływ na całe środowisko. Ksiądz katecheta, który tam program prowadził, powiedział wręcz, że Biblia trafiła pod strzechy. Warto dodać, że program przewiduje, iż katecheta przekaże uczniom, a ci z kolei swoim rodzinom, jaki fragment Ewangelii będzie czytany na najbliższej niedzielnej Mszy św., oraz zachęci by cała rodzina przeczytała razem ten tekst, a nawet chwilę porozmawiała na jego temat. Ksiądz ten zauważył, że w domach stawia się świecę na stole, rodzina siada dokoła, jedna osoba czyta Ewangelię, pozostali słuchają, a potem nawet trochę o tym rozmawiają.

W szkole tej zanotowano 100 proc. frekwencji uczestnictwa w programie. W innych miejscach aż tak dobrze nie było: w pewnej szkole katolickiej – 80 proc., a w innych jeszcze mniej. Ale gdyby nawet był 1 proc. uczestnictwa, to jest to więcej niż zero, więc warto podjąć wysiłek. Jestem bardzo głęboko przekonany, że spotkanie z Chrystusem w Biblii, że słuchanie Boga, które rodzi w nas wiarę, jest konieczne. A co do sposobów, to zachęcam katechetów, żeby szukali jak najlepszego. Program ten jest tylko propozycją, której nie trzeba się trzymać niewolniczo. Jeżeli ktoś znajdzie odrobinę lepszą formę pracy ewangelizacyjno-katechetycznej, niech stosuje lepszą!

Rozmawiali:

Paweł Bieliński i Marcin Trepczyński

„Ścieżka duchowości biblijnej. Program Emaus”, opracowany przez bp. Tadeusza Pikusa, wzbogacić ma katechezę prowadzoną w ramach zajęć szkolnych dla uczniów klas IV-VI-VII szkoły podstawowej. Jego celem jest rozwijanie u dzieci kultury duchowej opartej na wsłuchiwanie się w słowa Boga. Składa się z 12 spotkań, po 4 w roku, przygotowywanych wspólnym wysiłkiem szkoły, rodziców i parafii. Każde z nich poprzedzają specjalne zajęcia, w czasie których – opierając się na proponowanych w programie fragmentach Pisma Świętego – dzieci uczą się, w jaki sposób Bóg może przemawiać do człowieka i jak się wsłuchać w Jego głos. Przygotowują także inscenizacje, które przedstawić mogą potem w ramach spotkania, mającego charakter paraliturgicznej ceremonii odbywającej się w kościele. Jej uczestnicy zagłębiają się w przedstawioną w biblijnym fragmencie sytuację, biorąc udział w rozważaniach, dramach oraz elementach liturgii. Ewangeliczną inspiracją i wzorem „ścieżki” jest wędrówka zasmuconych uczniów z Jezusem do Emaus, dzięki której zrozumieli oni Pismo Święte, rozpoznali Go i uwierzyli w Jego zmartwychwstanie. Jest ona „propozycją apostolstwa i formacji biblijnej”, by nauczyć dzieci realnego spotykania się z Bogiem w Jego słowie i obudzić ich „tęsknotę za Pismem Świętym”. Program wprowadzono pilotażowo w 20 szkołach archidiecezji warszawskiej. Do Kurii wpływają pierwsze raporty od testujących go nauczycieli religii.