Abp Gądecki o wystąpieniu głównego rabina Hajfy

Radio Watykańskie/J

publikacja 07.10.2008 23:38

O ocenę wystąpienia na Synodzie Biskupów głównego rabina Hajfy i perspektywy dialogu z judaizmem radio Watykańskie zapytało uczestnika synodu, abp. Stanisława Gądeckiego.

- W polskim episkopacie był Ksiądz Arcybiskup odpowiedzialny za relacje z judaizmem. Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia wczorajsze wystąpienie na forum Zgromadzenia Synodalnego, głównego rabina Hajfy?

Abp S. Gądecki: Znam Rabina Kohena ze spotkań międzynarodowej komisji watykańsko-żydowskiej. Występował on tam jako rabin ortodoksyjny, co jest rzadkością, a nawet dużą trudnością związaną z samą formułą dialogu. Zazwyczaj ortodoksja wchodzi jako ostatnia do takich gremiów, ale rabin, ceniony i znany w Izraelu, jest człowiekiem otwartym. Już od dłuższego czasu włączył się w to gremium jako współprzewodniczący komisji. To, co powiedział było właściwie rodzajem elementarza, tzn. nie było to nic rewelacyjnego, a jedynie określenie tego, co dla judaizmu specyficzne, mianowicie, jak judaizm traktuje Torę w nabożeństwie synagogalnym, z jakim szacunkiem się do niej odnosi i jak bardzo modlitwa żydowska musi być oparta i wynikać z samej inspiracji Tory. Rabin mówił o ukierunkowaniu i skoncentrowaniu na Słowie Bożym w postaci Prawa Bożego, które dociera do człowieka. O tym opowiedział bardzo prosto.

Myślę, że każdy z ojców synodalnych z życzliwością przyjął jego obecność dlatego, że to jest pierwsza obecność rabinacka na Synodzie. Ona pokazuje łączność, jaka istnieje między Starym i Nowym Testamentem, pewną kontynuację. Jest potrzeba, żeby pojawiali się ludzie, którzy umieją wydobyć ducha przyjaźni i braterstwa, a nie tylko koncentrować się na minionych boleściach, które z pewnością jednych pogłębiają, a innych pogrążają w rozgoryczeniu.

- W poniedziałek media pełne były sensacyjnych wiadomości o tym, że rabin Hajfy sprzeciwił się beatyfikacji Piusa XII, że potępił Iran. Czy Ksiądz Arcybiskup może to potwierdzić? Czy rzeczywiście ton wystąpienia był raczej negatywny?

Abp S. Gądecki: Nie, ja tego nie zauważyłem. To znaczy zauważyłem wyraźnie dwie części. Pierwsza część miała, najogólniej rzecz biorąc, charakter teologiczny: dotyczyła tego, o czym mówiłem, czyli centralnej roli Tory w judaizmie, co nie jest niczym odkrywczym. Druga część była dopowiedzeniem natury politycznej, które należy oceniać nie w kategoriach teologicznych, tylko politycznych. Nam jest dosyć trudno pojąć teokratyczne połączenie polityki i religii. On też zauważył pewną trudność, jaka tu istnieje i na nią zwrócił uwagę w wywiadzie dla „La Repubblica”. Myślę, że zdaje sobie sprawę z roli, jaką w tej chwili w Izraelu pełni rabinat i Żydzi ortodoksyjni, ale autonomia obu materii, to znaczy sfery religijnej i sfery politycznej jest rzeczą bardzo cenną.

- A czy samo zaproszenie rabina na Zgromadzenie Synodalne, to kolejny ważny krok w zbliżeniu Kościoła z judaizmem, po wizycie Papieża w synagodze, po modlitwie przed Ścianą Płaczu, po nazwaniu Żydów naszymi „starszymi braćmi”?

Abp S. Gądecki: Z pewnością w zewnętrznym odbiorze jest to kolejny krok, który został dokonany na tak poważnym gremium jak synodalne. Dla mnie nie jest niczym nowym dlatego, że, w sensie duchowym, więź Kościoła z judaizmem istnieje i istniała od samego początku. To tylko my, poprzez naszą ograniczoność i ograniczone widzenie, powoli odkrywamy to, co od dawna w samej historii i teologii Kościoła było obecne.

- Co jest, w takim razie, ostatecznym celem, ostateczną perspektywą zbliżenia, ku któremu zdążamy?

Abp S. Gądecki: Z pewnością zrozumienie tego, że jedna i druga część ludzkości, zarówno Żydzi, jak i ci, którzy pochodzą z innych narodów, powinni ostatecznie odnaleźć się nawróceni w Bogu. To jest nasz cel ostateczny, do którego zmierzamy. Na tyle, na ile judaizm czy Kościół pomagają dojść do tego właśnie celu, na tyle jesteśmy bliżej ostatecznego końca.

- Rabin, który uczy biskupów, to naprawdę rzadki widok. Czy my, chrześcijanie też powinniśmy się uczyć czegoś od Żydów? Jeśli tak, to czego?

Abp S. Gądecki: Każdy rozumny człowiek wie, że lepiej dowiedzieć się czegoś więcej, aniżeli mniej i uczy się od każdego człowieka, z którym się spotyka. Tylko ignoranci uważają, że wiedzą wszystko i niczego więcej nie potrzebują się dowiedzieć. Dlatego myślę, że zarówno Kościół może się uczyć czegoś pożytecznego od Synagogi, jak i Synagoga od Kościoła. W jedną i w drugą stronę jest ten przepływ i osmoza. Kościół może się uczyć od Synagogi z pewnością tego ogromnego szacunku, jaki judaizm żywi dla świętych pism, dla centrum, jakie stanowi Pięcioksiąg – Tora. Tego szacunku, który w wielu wypadkach właściwie został zaprzepaszczony w historii chrześcijaństwa. Dochodzi do tego, że wielu ludzi nie tylko nie posiada Pisma Świętego, ale w ogóle go nie czyta, a nie mówię już, czy je zna i stosuje w praktyce, a przecież w nim są słowa zbawienia. Jeżeli słyszymy od rabina, że dzieci żydowskie znają na pamięć Torę – naturalnie nie wszystkie, ale część uczy się na pamięć całego Pięcioksięgu – a nam trudne wydaje się przeczytanie kilku wersetów, to jest to jakieś ostrzeżenie, że nie idziemy w dobrym kierunku.

- Jest też druga strona tego pytania, co zrobić, żeby Żydzi chcieli się uczyć od chrześcijan, aby w końcu przyjęli Słowo Boże, które jest w Nowym Testamencie? Czy Kościół ma dzisiaj jakiś pomysł na ewangelizację, aby Żydzi poszli w ślady wielkich konwertytów, takich jak Jean-Marie Lustiger, Roman Brandstaetter czy choćby rabin Rzymu, Eugenio Zolli?

Abp S. Gądecki: My mówimy, że Żydzi i chrześcijanie tworzą jeden lud Boży i że to, co dotyczy drogi zbawienia, u nich realizuje się przez Mojżesza, a u nas przez Chrystusa. Domagać się od wszystkich nawrócenia, czy wzywać do nawrócenia jest rzeczą dobrą, ponieważ każdy, kto uważa, że posiada ogromne dobra, powinien się nimi podzielić z innymi. Ale to zależy też od otwartości drugiej strony, bo Żydzi mogliby powiedzieć odwrotnie: wszyscy wróćcie do Mojżesza. Chociaż oni takiego wołania nie wypowiadają, bo uważają, że Mojżesz to jest sprawa bardziej narodowa niż wyznaniowa, religijna. Dlatego to są zupełnie inne perspektywy.