Polifonia Słowa Bożego

Radio Watykańskie/a

publikacja 13.10.2008 08:51

Rozmowa z kard. Zenonem Grocholewskim po pierwszym tygodniu obrad synodalnych.

- Jesteśmy po pierwszych dniach obrad zgromadzenia zwyczajnego Synodu Biskupów. Jakie tematy są wiodące, najważniejsze, biorąc oczywiście pod uwagę posługę Księdza Kardynała jako prefekta Kongregacji Edukacji Katolickiej?

Kard. Z. Grocholewski: Dwie rzeczy są bardzo ważne. Synod bardzo mocno zwrócił uwagę, że Słowo Boże to nie tylko Biblia. Słowo Boże to jest taki śpiew złożony z bardzo wielu głosów. Znajduje się ono w centrum tajemnicy Trójcy Świętej. Bóg przemawia, a Jego słowo ukazuje się także w dziele stworzenia, zwłaszcza w człowieku. I tu pojawia się bardzo ważny problem prawa naturalnego, które odczytujemy we własnej naturze, w sumieniu. Dzisiaj to jest bardzo ważne, także w świecie politycznym, bo jest bardzo łatwo manipulować opinią publiczną i prawem, jeśli nie ma jakiejś normy, która pochodzi spoza człowieka i której człowiek nie stanowi. Słowo Boże to także przepowiadanie Kościoła. W prawdach wiary opartych na Piśmie Świętym przejawia się Słowo Boże. Czyli w całej katechezie, w nauczaniu Kościoła, w Magisterium – we wszystkim tym jest Słowo Boże. A jest ono czymś żywym, dlatego bardzo często podczas tej sesji podkreślano, że katolicyzm nie jest „religią księgi”. Księga jest jednym z elementów, ale Słowo Boże jest czymś szerszym i bardziej twórczym: jest życiem Kościoła.

Druga sprawa poruszona przez Synod to problem homilii. Homilia powinna być komentarzem do Słowa Bożego, a przepowiadanie Słowa Bożego znajduje najwłaściwsze miejsce podczas Eucharystii, gdzie obecny jest Chrystus, autor tego Słowa. Stąd bardzo wielu ojców synodalnych dawało wyraz zatroskaniu o jakość homilii, kazań. Chodzi o to, żeby homilia była solidnie przygotowana i żeby głównie opierała się na Piśmie Świętym, na czytaniach mszalnych. Poza tym podkreślano doniosłość właściwego artykułowania homilii. Kapłan powinien być tu przygotowany także pod względem technicznym, gdy chodzi o głos i dykcję, jeśli chce trafić do słuchacza. Poza tym częstą przeszkodą w tym jest wyrażanie się w terminach teologicznych, niedostępnych dla naszych odbiorców.

- Wielu ojców synodalnych podkreślało, że kapłani bywają nieprzygotowani do głoszenia dobrych homilii. Ktoś wspominał nawet o potrzebie opracowania dyrektorium homiletycznego. Są seminaria, w których w ogóle nie wykłada się homiletyki. Czy Kongregacja Edukacji Katolickiej próbuje się z tym problemem uporać?

Kard. Z. Grocholewski: W jakiś sposób podkreśliłem to podczas mojego wystąpienia. Mówiłem, że obecnie w programach seminariów, wydziałów teologicznych i w instytutów wiedzy religijnej jest wiele materii akcydentalnych, wykładów monograficznych itd. Dzieje się to ze szkodą dla rzeczy podstawowych, do których, jak się wydaje, należy właśnie przygotowanie przyszłych kapłanów do przepowiadania Słowa Bożego. I nie chodzi tylko o czytanie oraz rozważanie Pisma Świętego, bowiem Słowo Boże powinno się znaleźć we wszystkich wykładach, kiedy mówi się o chrystologii, eklezjologii itd. Jakiekolwiek problemy teologiczne powinny być wykładane i przedstawiane w odniesieniu do Słowa Bożego. To ono jest bazą, na której powstały prawdy wiary będące przedmiotem dogmatów, Magisterium Kościoła. Dlatego Słowo Boże powinno być fundamentem wszystkich wykładów teologicznych.

- Czy oznacza to szykowanie zmian w programach nauczania seminaryjnego?

Kard. Z. Grocholewski: Nie chodzi tu o szykowanie zmian nauczania. Sądzę, że kiedy ukaże się adhortacja apostolska po obecnej sesji Synodu, to Kongregacja Edukacji Katolickiej na pewno opublikuje odpowiedni dokument dla podkreślenia pewnych rzeczy w formacji przyszłych kapłanów.

- Inną kwestią często pojawiającą się w wypowiedziach ojców synodalnych są pewne zgrzyty na linii Magisterium – nauki biblijne. To wszystko daje się odczuć na kościelnych uczelniach. Jak Kongregacja Edukacji Katolickiej zamierza się z tym uporać?

Kard. Z. Grocholewski: Jest to problem, którym się zajmujemy od dosyć dawna, współpracując przy tym z Kongregacją Nauki Wiary. Myślę, że w tej chwili panuje raczej tendencja do lepszego rozumienia egzegezy jako źródła teologii, a nie jako gałęzi nauki oderwanej od teologii, gdzie każda z dziedzin idzie swoją drogą. W tym też duchu mocno wypowiadało się wielu ojców synodalnych, ale jestem przekonany, że i w tym kierunku idzie dzisiaj nauczanie na wydziałach teologicznych.

Rozm. K.Bronk/ rv