Jezus a państwo

Michał Wojciechowski

publikacja 02.04.2009 11:40

Jest to fragment książki Biblia o państwie :. Wydawnictwa WAM

Jezus a państwo

Księgi Starego Testamentu zawierały prawie kompletny system za­sad prawnych regulujących życie Izraela oraz sporo materiału na temat funkcjonowania państwa. W Nowym Testamencie czegoś podobnego nie spotkamy. Wynikło to stąd, że Izrael był narodem, który w toku dziejów albo tworzył własne państwa, albo przynajmniej cieszył się pewnym samorządem. Wspólnota wierzących w Chrystusa była wpraw­dzie pomyślana jako kontynuacja Izraela, ale jako ludu Bożego, spo­łeczności religijnej. Nie może być państwa o nazwie „Kościół".
Chrześcijaństwo I wieku nie dążyło do bezpośredniego wpływu na prawo i porządek społeczny. I nauczanie Jezusa, i życie pierwszych chrześcijan zorientowane były głównie na Królestwo Boże, które nie jest z tego świata, na światło czasów ostatecznych. Zasady życia nie miały charakteru norm prawnych, lecz apelu o danie wszystkiego Bogu i bliźnim. Nie należy więc widzieć etyki chrześcijańskiej na podobień­stwo zbioru przepisów, gdyż jest ona raczej drogowskazem na szczyt góry.
Przy takim nastawieniu życie publiczne było widziane w praktyce z pewnego dystansu. Jego zasady nie są komentowane w sposób syste­matyczny, lecz doraźnie, na marginesie spraw ważniejszych, wprost Boga się tyczących. Wypowiedzi Nowego Testamentu o państwie są więc okazjonalne i niezbyt liczne. Nie inspiruje ich pytanie o wartość czy o sposoby urządzenia państwa, lecz problem, jak powinien zachować się uczeń Chrystusa w zetknięciu z istniejącą wówczas władzą.

Ewangelie nie zawieraj ą zatem zbyt wielu wiadomości o spojrzeniu Jezusa na władzę państwową. Z setek Jego wypowiedzi przekazanych przez Ewangelie tylko kilka dotyczy wyraźniej kwestii władzy. Ponad­to z innych nauk Jezusa oraz z przebiegu Jego życia mogą pośrednio wynikać wnioski na ten temat. Powyższe proporcje od razu sugerują, że nie była to dla Niego sprawa pierwszorzędna i że zachowywał wobec państwa dystans.
Pewnego razu Jezus został publicznie zapytany, czy należy płacić podatki. Sprawy uprawnień władzy i obowiązków poddanych nie pod­jął zatem z własnej inicjatywy. Jest to kwestia, która wydaje się ważna ogółowi, ale w ramach Dobrej Nowiny o Królestwie Bożym nie jest bynajmniej najważniejsza, choćby była godna odnotowania. Oto tekst w wiernym przekładzie (Mk 12, 13-17; bardzo podobnie w Mt 22, 15-22; Łk 20, 20-26):

I wysyłają do niego jakichś faryzeuszów i herodian, żeby Go pochwyci­li słowem. A przyszedłszy mówią Mu: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i nie przejmujesz się nikim; nie patrzysz bowiem na pogląd ludzki, ale w prawdzie drogi Bożej nauczasz. Czy jest dozwolone dać pogłówne Cezarowi, czy nie? Mamy dać czy nie dać?". On zaś znając ich obłudę, rzekł im: „Dlaczego mnie wypróbowujecie? Przynieście mi dena­ra, niech zobaczę". Oni zaś przynieśli. I mówi im: „Czyj ten wizerunek i napis?". Oni zaś rzekli Mu: „Cezara”. Jezus zaś rzekł im: Co Cezara oddajcie Cezarowi, a co Bożego - Bogu!". I byli Nim zadziwieni. (Mk 12,13-17)

Objaśnijmy najpierw szczegóły. Faryzeusze to spierający się często z Jezusem członkowie ówczesnego elitarnego ruchu religijnego, gorli­wie trzymającego się przepisów prawa żydowskiego. Herodianie to poplecznicy dynastii wywodzącej się od Heroda; książęta z tej dynastii rządzili z mandatu Rzymian częściami kraju Żydów. Zamiast „pogląd" można tłumaczyć „wygląd" (pozór zewnętrzny, por. J 7, 24). Denar to podstawowa srebrna moneta rzymska, odpowiadająca greckiej drach­mie. Wizerunek panującego, wówczas był to Tyberiusz, figurował z zasady na monetach. Nie jest prawdą, że Żydzi mieli wtedy zastrzeżenia do monet z zakazanym przez prawo wizerunkiem twarzy ludzkiej. Po­datek na świątynię przyjmowano bowiem w monecie tyryjskiej, z wi­zerunkiem cesarskim i symbolem pogańskiego boga, Melkarta. Tłuma­czę „Cezar", a nie „cesarz", gdyż w owej epoce ten tytuł nadal był na­zwiskiem rodowym, które panujący mieli po Juliuszu Cezarze. Dopiero później z Cezara zrobił się cesarz.
Podstęp ukryty w pytaniu polegał na tym, że gdyby Jezus powie­dział, że nie, można by Go oskarżyć przed Rzymianami (Judea z Jero­zolimą podlegały wprost władzy obcej, prefektowi rzymskiemu rezy­dującemu w Cezarei Nadmorskiej). Wzywanie do niepłacenia podat­ków byłoby równoznaczne z buntem, z odrzuceniem zwierzchności cesarza. Gdyby natomiast powiedział, że należy je płacić, zwykli lu­dzie, którzy dotkliwie odczuwali przymus podatkowy, byliby rozczaro­wani. Co więcej, Jezus wzbudziłby gniew gorliwych Żydów, którzy odrzucali władzę obcą, sądząc, że ze względów religijnych nie należy płacić jej podatków (aczkolwiek nie wiemy, czy wielu tak myślało). Jezus wybrał odpowiedź typu „tak, ale", ale uczynił to zręcznie, prze­nosząc uwagę na inną płaszczyznę.
Co Jezus właściwie nakazał? Przekłady wersetu 14 z reguły zastępu­ją słowo „pogłówne", jako mało znane, ogólnym terminem „podatek". Jest to jednak interpretacja rozszerzająca. Podatek określany po grecku słowem kensos, wziętym z łacińskiego census, oznaczał podatek osobi­sty, płacony cesarzowi i ściągany przez urzędników państwowych. Był więc symbolem zależności i uznania władzy rzymskiej. Jednakowoż był niewielki. Ścisłych danych brakuje, ale zwykły człowiek mógł płacić kilka denarów rocznie, co odpowiadało kilku dniówkom robotnika. Ist­niały oczywiście i inne podatki, tu pominięte - głównie pośrednie.
Zdanie: Co Cezara oddajcie Cezarowi, a co Bożego - Bogu! (w. 17) zestawia władcę i Boga. Dla każdego wierzącego musi i musiało być oczywiste, kto jest ważniejszy. W Starym Testamencie stwierdzenia. o prymacie władzy Boga są liczne. Dlatego nie ulega wątpliwości, że Jezus nie chciał podkreślać zasady „cesarzowi - co ce­sarskie", lecz właśnie „co Bożego - Bogu".

Jest rzeczą doprawdy zastanawiającą, że maksyma „co cesarskie -cesarzowi" usamodzielniła się później tak dalece, że służyła za uniwer­salne uzasadnienie autonomii władzy i wszelkich roszczeń władców wobec poddanych. Bogu zostawiano to, co jeszcze zostało po wypeł­nieniu żądań władzy... Tymczasem jest to z Biblią jaskrawo sprzeczne, jako że właśnie sprawy Boże mają pierwszeństwo. Co cesarskie cesa­rzowi, ale nie więcej.
Jednakże Jezus nakazał płacić podatki. Pierwszeństwo Boga nie znosi pewnych uprawnień władcy. Płacenie podatków było uważane w staro­żytności nie tylko za jeden z obowiązków wobec państwa, ale wręcz za symbol podporządkowania się autorytetowi władzy. Z tej samej racji bicie pieniądza było przywilejem monarchów. Słowami „co cesarskie -cesarzowi" Jezus niewątpliwie uznał zasadność żądań państwa w tej sferze i pośrednio zasadność instytucji państwa w ogóle.
Rozróżnienie i zestawienie obok siebie spraw Bożych i królewskich przypomina bardzo formuły z Ksiąg Kronik, gdzie czytamy: Chaszabiasz i bracia jego, tysiąc siedmiuset ludzi dzielnych, sprawowali nad­zór nad Izraelem po drugiej stronie Jordanu na zachód we wszystkich sprawach Pańskich i w posłudze królewskiej (1 Krn 26, 30). Zaraz po­tem: Dwa tysiące siedmiuset ludzi dzielnych, przedniej szych rodów, któ­rych król Dawid ustanowił nad Rubenitami, Gadytami i połową poko­lenia Manassesa dla wszystkich spraw Bożych i spraw królewskich (1 Krn 26,32). Kapłan Amariasz będzie naczelnikiem nad wami w każ­dej sprawie Pańskiej, książę pokolenia Judy, Zebadiasz, syn Izmaela, w każdej sprawie królewskiej (2 Krn 19, 11). Por. też Tb 12, 7.
Jak tamte formuły, również zdanie Jezusa uznaje pewną autonomię spraw królewskich, choć wyraźniej stawia na pierwszym miejscu spra­wy Boże. Natomiast Jezus nie podjął szerzej obecnej w Księgach Kro­nik idei dwóch sfer władzy, świeckiej i duchowej.
Jak zastosować te wskazania Jezusa dzisiaj? Sama zasada podlega­nia władzy i płacenia podatków została niewątpliwie potwierdzona. Jed­nakże okoliczność, że podatek, o którym dyskutowano, był dość niski, nie pozwala na tej podstawie głosić obowiązku płacenia wszelkich po­datków. Podatki tak, rabunek nie! Podatek pogłówny, przeznaczany między innymi na państwową administrację i wojsko, służył pośrednio bezpieczeństwu mieszkańców cesarstwa. Podatki na ten cel są więc uzasadnione.

Nie jest to jedyna wypowiedź Jezusa o podatkach. Oto perykopa o po­datku świątynnym, zapisana tylko w Ewangelii św. Mateusza:

Gdy zaś przyszli do Kafarnaum, podeszli do Piotra pobierający didrachmy i rzekli: „Czyż wasz nauczyciel nie płaci didrachm?". Mówi: „Ow­szem". A gdy wszedł do domu, ubiegł go Jezus, mówiąc: „Jak ci się wyda­je, Szymonie? Od kogo królowie ziemi biorą podatek bądź pogłówne? Od swoich synów, czy od obcych?". Gdy zaś rzekł: „Od obcych", rzecze mu Jezus: „Zatem synowie są wolni. Aby jednak ich nie urazić, po­szedłszy nad morze rzuć haczyk i weź pierwszą rybę, którą złowisz, a otwarłszy jej pysk znajdziesz stater. Ten wziąwszy daj im za Mnie i za siebie". (Mt 17, 24-27):

Historia ta budzi pewne zakłopotanie, gdyż nie wiemy, czy ostatnie słowa traktować jako zapowiedź cudu, czy też jako ironię. W każdym jednak razie oświetla ona stosunek Jezusa do podatku świątynnego. Zgodnie z Prawem każdy dorosły Żyd zobowiązany był płacić na świą­tynię pół szekla rocznie, co odpowiada dwóm greckim drachmom (mo­neta tej wartości to didrachma, moneta czterodrachmowa to stater).
Jezus sugeruje, że jak królowie nie biorą podatków od swoich sy­nów, tak Bóg nie ściąga go ze swoich dzieci. Zatem świątynia nie po­winna naśladować państwa i pobierać podatku. Oprócz wymienionej wprost didrachmy, krytyka Jezusowa może pośrednio dotyczyć dzie­sięcin, które według prawa Starego Testamentu należały się świątyni (może dlatego ich nie wymienił, że służyły także ubogim). Interesy ka­płanów jerozolimskich Jezus potępił przez symboliczną czynność oczyszczenia placu świątyni z przekupniów (Mk 11, 15-19 i paralelne).
Zauważmy, że Kościół starożytny wystrzegał się sposobów finanso­wania, przypominających podatki; zawsze podkreślano dobrowolność wszelkich ofiar. Dopiero w średniowieczu powrócono do praktyki po­bierania dziesięciny. Dziś w niektórych krajach istnieje podatek kościelny w pieniądzu, co w świetle słów Jezusa wydaje się niewłaściwe. Nie spo­tkamy tu jednak słów potępienia, lecz jedynie przyganę dla błędnej kon­cepcji, uznawanej w dobrej wierze. Krytykując samą zasadę, Jezus od­niósł się też uprzejmie do pobierających ten podatek i nie chciał ich gorszyć.
Po roku 70 po Chrystusie, gdy powstała Ewangelia św. Mateusza, dawny podatek na świątynię jerozolimską został przez Rzymian złośli­wie zastąpiony podatkiem w tejże wysokości, roczną didrachmą, na rzecz świątyni Jowisza w Rzymie (fiscus iudaicus, ściągany przez specjalny urząd). W tym kontekście perykopa sugeruje, by ten podatek opłacać, mimo jego bezzasadności.
Skądinąd, mimo fatalnej opinii, jaką nie bez powodu mieli w staro­żytności rzymscy poborcy podatkowi, tak zwani „celnicy" (publikanie), Jezus okazywał im wielokrotnie przychylność (por. np. Mk 2, 15-16 i paralelne; Mt 10,3; 11,19; 21,31-32; Łk 15,1; 18,10-13; 19,1-10; por. wobec oficera Mt 8, 5-13 i paralelne). Nie byłoby to możliwe, gdy­by potępiał państwo i podatki.
Jezus dotknął też tematu pochodzenia władzy (J 19,10-11). Nie za­cząłem od tego tekstu, gdyż jego sens jest dość wąski, a ponadto nie wiemy, jaki udział w sformułowaniu tych słów miał autor czwartej Ewangelii, który na ogół przekazywał nauki Jezusa swoim stylem. Przy przesłuchaniu Jezusa Piłat powołał się na swoje uprawnienia: Nie wiesz, że mam władzę cię uwolnić i mam władzę cię ukrzyżować? Jezus mu odpowiedział: Nie miałbyś nade Mną żadnej władzy, gdyby ci nie była dana z góry. Dlatego ten, który wydał ci Mnie, ma większy grzech.
Władza państwa wyraża się konkretnie w „prawie miecza", możno­ści karania śmiercią. Jezus odnosi się jednak w związku z tym do zasa­dy ogólnej: władza pochodzi „z góry", czyli od Boga (nie od cesarza - por. J 3,3.27). Będzie to jaśniejsze, gdy podkreślimy, że po grecku „wła­dza" (exousia) oznacza nie jakąkolwiek faktyczną władzę, jak po polsku, lecz władzę prawowitą, która ma odpowiednie uprawnienia i autorytet.
Inaczej niż u św. Pawła (Rz 13,1) nie chodzi tu jednak o legalne uprawienia państwa. Jezus wypowiada się w kontekście swo­jej zbawczej Męki. Opatrzność sprawiła, że Piłat, rzymski urzędnik, stał się narzędziem trudnych do pojęcia planów Bożych. W teologii św. Jana Jezus sam ma władzę złożenia swego życia, zaś władza krzyżowa­nia i uwalniania, na którą powołuje się Piłat, nie jest jego własną. Jezus poddaje się przemocy państwa, ale nie z szacunku dla niego, lecz ze względu na Boży plan zbawienia.
Zdanie końcowe: Dlatego ten, który wydał ci Mnie, ma większy grzech, nie jest w pełni jasne. Sprawcy są hardzi ej winni niż wykonaw­cy, ale co to w tym przypadku oznacza? Być może tyle, że władza pań­stwowa, działająca błędnie w ramach mechanizmów władzy i prawa, jest mniej winna niż moralni i intelektualni sprawcy zła.
Można być jednakże uczciwym funkcjonariuszem państwowym - pod warunkiem praworządnego postępowania. Osąd taki wyraża Ewan­gelia, cytując słowa Jana Chrzciciela:

Przyszli zaś i po­borcy, by zanurzonymi zostać, i rzekli do niego: „Nauczycielu, co mamy czynić?". On zaś rzekł do nich: „Niczego więcej nie róbcie ponad to, co rozporządzono". Pytali zaś Go i służący w wojsku mówiąc: „A co mamy czynić my?". I rzekł im: „Nikogo nie plądrujcie ani nie denuncjujcie i zadowalajcie się swoim żołdem". (Łk 3,12-14)

Głosząc Królestwo Boże, Jezus zachowywał dystans wobec królestw ziemskich, chociaż pośrednio idea Królestwa Bożego jest dla nich wyzwaniem. Na pewno wyklucza ona państwo totalne. Jednakże za­równo duża część tradycji żydowskiej, jak i nauczanie Jezusa sprzyja duchowemu i eschatologicznemu, a nie politycznemu rozumieniu tego królestwa.
Gdy więc Jego uczniowie spierali się o pierwszeństwo, Jezus tak porównał panujące w tych królestwach stosunki:

A przywoławszy ich do siebie, Jezus mówi im: „Wiecie, że ci, którzy zdają się przewodzić narodom, panują nad nimi przemocą, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak jednak jest wśród was; lecz kto wśród was chciałby zostać wielkim, będzie waszym służącym, a kto chciałby wśród was być pierwszym, będzie niewolnikiem wszystkich". (Mk 10,42-44; por. Mt 20, 25-27; Łk 22, 24-26)


Faktycznie istniejące państwa opierają się na przemocy i przywile­jach grupy rządzącej. W słowach Jezusa kryje się ironia, jeszcze wyraź-niejsza w wersji z Łk 22, 25, gdzie mowa o rządzących nazywanych szumnie dobroczyńcami (gr. euergetes to popularny tytuł władców). Podobna sugestia zawiera się w omówionym wyżej zestawieniu trakto­wania własnych dzieci i obcych.
Jezus i Ewangelia przy pewnych okazjach wypowiadają też sądy krytyczne wobec polityków i przejawów obecności państwa. Relacja o narodzinach Jezusa przedstawia króla Judei Heroda jako zazdrosnego o władzę okrutnika (Mt 2). Jezus zestawił pławiących się w luksusie dworzan z surowym Bożym prorokiem, Janem Chrzcicielem (Mt 11, 7-9; Łk 7,24,26). Łk 13,1 zawiera wzmiankę o rzezi Samarytan doko­nanej przez prefekta rzymskiego Piłata. Mk 5,9.15 (por. Łk 8, 30) wy­mienia legion, nazwę jednostki rzymskiej, w skojarzeniu ze złymi du­chami i świniami. Rządzącego z łaski Rzymu tetrarchę Galilei i Perei Heroda Antypasa Jezus nazwał lisem (Łk 13, 32), co jak dzisiaj ozna­czało chytrusa; może też kojarzyć się z szakalem, a w odniesieniu do władcy wskazuje, że bynajmniej nie jest on lwem.

Krytyczna wobec przedstawicieli władzy jest wymowa niektórych przypowieści. Przypowieść o bezpłodnym figowcu (Łk 13,6-9) przed­stawia elity kraju Izraela, które całkowicie zawiodły Boga, toteż czeka je zniszczenie. W przypowieści o zbrodniczych dzierżawcach (Mk 12,1-12 i paralelne) elity te przywłaszczają sobie należne Bogu plony i mor­dują Jego wysłanników, a w końcu Jezusa, Jego syna. Znaczenie pozy­tywne zachowuje w tych opowiadaniach winnica, symbol narodu izra­elskiego. Podobny wydźwięk ma wspomniane już usunięcie ze świąty­ni handlu, prowadzonego przez kapłanów (Mk 11, 15-19 i paralelne). Skądinąd Jezus pozostawał w konflikcie z elitami swego kraju, o czym świadczą relacje wszystkich Ewangelii o publicznych sprzeciwach w to­ku Jego działalności.
W opisie kuszenia Jezusa władza jawi się jako jedna z pokus:

Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: „ Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon ". Na to odrzekł mu Jezus: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz ". (Mt 4, 8-10 i paralelne)

Twierdzenie Szatana, że królestwa świata należą do niego, jest oczywi­ście przejawem pychy. Szatan próbuje zaprzeczyć prymatowi Boga nad światem i wszelką władzą. Niemniej jednak chciwe dążenie do władzy ma inspirację szatańską.
Oczywistym oskarżeniem władzy politycznej są okoliczności śmierci Jana Chrzciciela. Demaskował on nieprawość małżeństwa tegoż Hero­da Antypasa, syna Heroda, i zginął na skutek intrygi królowej Herodia­dy. Tetrarcha kazał go ściąć (Mk 6, 17-29 i paralelne).
Nie kto inny jak rządzący zabili też Jezusa! Według Ewangelii przy procesie Jezusa zbrodnię sądową popełnili i oskarżyciele, i sędzia. Oskar­życiele to żydowscy przywódcy religijni, fałszywie zarzucający Mu, że jest pretendentem do tronu i buntownikiem przeciwko Rzymowi; w oskarżeniu posłużyli się kłamstwem, naciskiem tłumu i szantażem. Z kolei rzymski sędzia, prefekt Poncjusz Piłat, wydał świadomie wyrok śmierci na niewinnego, czyniąc Jego wrogom polityczne ustępstwo. Pokazuje to wymownie, do czego zdolne są władze państwowe wobec tych, którzy głoszą zasady moralne i religijne. Ewangelie nie uogólnia­ją jednak tych wydarzeń jako argumentu przeciw państwu, patrząc na nie z innego punktu widzenia.
Spotyka się twierdzenie, że Jezus faktycznie był żydowskim rewo­lucjonistą. Jest ono jednak pozbawione podstaw. Głoszenie Królestwa Bożego, jak już wskazałem, tylko pośrednio dotyczy królestw ziem­skich. Okoliczności takie jak ta, że jeden z apostołów nosił przydomek „gorliwego", a później istniała wroga Rzymowi partia „gorliwych" (z greckiego „zelotów"), są trzeciorzędne. Nie mamy zresztą dowodów, że zeloci istnieli za czasów Jezusa. Jeśli tak, na pewno nie spodobałaby się im Jego wypowiedź o podatkach! Jezus nie był nacjonalistą ani re­wolucjonistą politycznym i do oporu nie wzywał. Raz wspomniał nato­miast krytycznie fałszywych mesjaszy (J 10, 8). Gdy więc Żydzi po­wstali przeciwko Rzymianom (lata 66 - 70), co doprowadziło do znisz­czenia kraju i świątyni, chrześcijanie jerozolimscy opuścili Judeę, uciekając do Pelli za Jordanem, a mieszkający w innych krajach starali się wieść pokojowe życie pod władzą cesarzy.
A może Jezus był, przeciwnie, pacyfistą? Powiedział na przykład: Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie (Mt 26, 52). Zauważył też: Wszelkie królestwo wewnętrznie skłócone będzie spustoszone (Mt 12, 25). Obraz wojny jest w Ewangelii bardzo negatywny (Mk 13, 7-23 i paralelne, na temat zniszczenia Jerozolimy przez Rzymian). Na pew­no oznacza to niezgodę na wojny i kłótnie domowe, ale nie da się stąd wyprowadzić potępienia państwa, armii czy sporów politycznych.
W tej sprawie cytuje się słowa Jezusa z Mt 5, 39, które przeważnie są nietrafnie tłumaczone. Biblia Tysiąclecia tłumaczy: A Ja wam po­wiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Jednakże zamiast „nie stawiajcie oporu" powinno się greckie antistenai przełożyć „nie rewanżujcie się" lub po­dobnie. Jezus zakazuje tam odpłaty na zasadzie „oko za oko". Lepiej przyjąć zniewagę, niż wdać się w bijatykę. Nie wyklucza to jednak bro­nienia bliźnich - pasterz, w Starym Testamencie symbol króla, powi­nien bronić owiec przed wilkiem (J 10, 12).
Szerszego typu pośrednią wskazówką co do sprawiedliwego porząd­ku w państwie jest Jezusowa wizja Królestwa Bożego i chrześcijańskie spojrzenie na Jezusa jako króla. Prymat Boga oznacza, że Jego króle­two ma pierwszeństwo przed ziemskim. Królestwo Boże może być pojęte jako rzeczywistość wewnętrzna, która w pełni odsłoni się dopie­ro w czasach ostatecznych, kiedy rządy Boga staną się zewnętrznie wi­doczne. Oznacza to z jednej strony, że na razie istnieją królestwa ziem­skie, ale z drugiej, że powinny dążyć do ideału nakreślonego przez Je­zusa. Państwo i rządzący powinni służyć rządzonym. Jezus król to zarazem troskliwy pasterz dający swe życie za owce (J 10), ten kto słu­ży (Łk 22, 24-27 i paralelne).
Maksymalistyczne wymogi moralne Ewangelii, zebrane zwłaszcza w Kazaniu na Górze (Mt 5-7) reprezentuj ą rzeczy wiście pewien trud­ny do osiągnięcia ideał. Ten ideał nie jest jednak stawiany tylko przed dążącymi do świętości jednostkami. Dotyczy także społeczności, w tym państw, które również potrzebują takiego drogowskazu na szczyt góry. Błogosławieństwa dla łagodnych, pokojowych i prześladowanych (Mt 5, 1-12) wskazują kierunek jednostkom i społeczeństwom.
Biorąc pod uwagę wszystkie te przesłanki, możemy stwierdzić, że Jezus i Ewangelie przejawiają wobec państwa znaczny dystans. Jest to dystans krytyczny, ale przede wszystkim dystans, a nie odrzucenie. Kwe­stia państwa nie leży w centrum uwagi. Państwo jest rzeczywistością ze­wnętrzną, która tylko czasami ma punkty styczne z Dobrą Nowiną.
Bóg i zasady moralne maj ą pierwszeństwo przed sprawami państwa. Dlatego Jezus patrzył krytycznie na elity swego kraju. Niemniej jednak Ewangelie nie sprzeciwiają się nigdzie samemu istnieniu państwa, a choć pokazują grzechy rządzących, nie odmawiają mu uznania, czego sym­bolem jest zalecenie płacenia podatków.