Kobiety w Biblii

Elżbieta Adamiak

publikacja 02.04.2009 13:05

Są to fragmenty książki Kobiety w Biblii. Stary Testament :. Wydawnictwa ZNAK

Kobiety w Biblii

Pramatki :.

Żona Lota :.

Niezrozumiała moralność :.

Dramat niewolnicy :.

Bóg Sary :.

Uśmiech Sary :.

Fortel Rebeki :. Pramatki

Historia Boga z ludźmi spisana w Biblii przyjęła kształt ludzkiej historii, zdominowanej przez mężczyzn. Hi­storie Starego Przymierza znamy dzięki takim posta­ciom jak Noe, Abraham, Izaak, Jakub, Mojżesz, Izajasz, Jeremiasz, Ezechiel... Również w Nowym Testa­mencie na pierwszym planie pojawiają się mężczyźni - Jezus, Jego apostołowie i uczniowie. A jednak moż­na w Piśmie Świętym odnaleźć wiele postaci kobie­cych. Bywa, że wzmianki o nich zajmują niewiele miej­sca, bywa, że kobiety te me wypowiadają żadnych słów. Pochylenie się nad tymi skąpymi śladami pamięci o nich może okazać się trudną, ale odkrywczą przygo­dą, zaskakująco aktualną w przeżywanym obecnie kairosie kobiet.
Kościelny obraz kobiety określony został naj­wyraźniej przez dwie biblijne postacie - Ewę i Maryję. Okazuje się jednak, że imię Ewy pojawia się w księgach świętych tylko pięć razy! Skąpość nowotestamentowych wzmianek o Matce Pana, nieraz spędzająca sen z powiek Jej czcicieli, w porównaniu z pramatką Ewą okazuje się i tak obszerną relacją (imię Maryi wymienione zostało 19 razy). Nie ilość, lecz ranga wypowiedzi okazała się zatem ważniejsza w historii ich oddziaływania. Poprzez skromność mówiących o nich źródeł dzielą los wielu ko­biet... Na uczęszczanej od wieków drodze łączenia i za­razem przeciwstawiania sobie Ewy i Maryi zapomina się o jednej zasadniczej różnicy: o ile Maryja jest postacią historyczną, o tyle o Ewie z całą pewnością możemy po­wiedzieć, że postacią historyczną nie była. Pojawia się w natchnionych opowiadaniach o stworzeniu człowie­ka, snutych z perspektywy historii Boga z narodem wy­branym.
Ewą zostaje nazwana pierwsza kobieta, pramatka, bez której ród ludzki nie pojawiłby się na ziemi. Jedni wyprowadzają jej imię od hebrajskiego rdzenia haya, tzn. żyć. Ewa to zatem „matka żyjących" (por. Rdz 3, 20). Drudzy od arabskiego hayya - wąż. Wąż jest symbolem mądrości i poznania - dopiero w późniejszej wykładni mądrości wrogiej Bogu. W jednym i drugim wypadku przyznaje się zatem Ewie tajemniczą władzę nad życiem. W podejściu do osoby Maryi również wą­tek macierzyństwa wysunięty został na pierwszy plan. Jest matką wszystkich wierzących w Jej Syna. Akcent na pojmowanie Ewy i Maryi jako matek wypływał ze skoncentrowanego na macierzyństwie spojrzenia na kobiety, a zarazem je wzmacniał. Ich macierzyństwo obciążone zostaje cierpieniem, największym cierpie­niem, jakie w ogóle może spotkać człowieka: obie utra­cą własne dziecko, syna, który zostanie zabity. Droga cierpienia jest drogą wielu kobiet. Ewa i Maryja dążą -każda na swój sposób - do poznania. Ewa dlatego prze­kracza zakaz spożywania owocu, Maryja nie pozosta­je milcząca wobec zwiastowanej nowiny - wierzy wiarą pytającą. Oby i na tej drodze znalazły swe naśladowczynie...
Choć nic nie wiemy o córkach Ewy, choć wierzy­my, iż jedynym Synem Maryi był Jezus - być może żad­na z kobiet nie została ani nie zostanie „obdarzona" większym gronem córek niż Ewa i Maryja.

Żona Lota

„Przypomnijcie sobie żonę Lota" (Łk 17, 32).

Wiele kobiet Biblii pozostaje bezimiennych. Określa się je poprzez imię ojca, męża, syna, brata... Czy wiemy co­kolwiek o żonie Noego? Czy słyszeliśmy kiedyś o tym, co przeżywała żona Hioba? Czy z żoną Lota jest ina­czej? Wydaje się, że nie. Pojawia się ona niemal jako po­stać epizodyczna w historii swego męża, którego Bóg ocalił ze skazanych na zagładę miast Sodomy i Gomory. Żona Lota jest na tyle intrygującą postacią, że mimo nie­wielkiej wzmianki zajęła trwałe miejsce w pamięci wiary ludu Starego i Nowego Przymierza. Cóż zatem mówią o niej święte księgi? Nie znamy kraju jej pochodzenia, nie wiemy, kiedy na swej drodze spotkał ją Lot. O nim dowiadujemy się, że wyruszył razem z Abramem, swo­im wujem, w drogę ku Ziemi Obiecanej, że później roz­stał się z nim, bo stada ich były już zbyt wielkie, by po­mieścić się na jednych pastwiskach. Osiedlił się na ży­znych ziemiach w okolicach Sodomy i Gomory. Nie wiemy, kiedy zamieszkał w mieście. Spotykamy go, gdy odwiedzają go i jego dom dwaj aniołowie - w męskiej postaci - by ostrzec o zbliżającym się nieszczęściu.
Nic nie wskazuje na to, by Lot chętnie dał wiarę słowu przybyszów. Wzbrania się raczej przed zostawieniem wszystkiego. Znamienne, że aniołowie, namawia­jąc go do ucieczki, mówią o „zięciu, synach i córkach" (Rdz 19, 12), ostatecznie jednak wyprowadzają z miasta Lota, jego żonę i dwie córki. Wypowiadają też przestro­gę - kierując ją do Lota: „Uchodź, abyś ocalił swe życie. Nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj się nigdzie w tej okolicy, ale szukaj schronienia w górach, bo inaczej zgi­niesz!" (Rdz 19, 17 [BT]).
Gdy ocaleni zbliżają się do bezpiecznego miej­sca, na Sodomę i Gomorę spada „deszcz siarki i ognia". „Żona Lota, która szła za nim, obejrzała się i stała się słupem soli" (Rdz 19, 26 [BT]). To wydarzenie mia­ło uwiecznić jej postać dla historii. Ukazywano ją jed­nak zawsze w negatywnym świetle, jako tę, która nie była posłuszna słowu, jako „duszę, co nie dowierzała" (Mdr 10, 7 [BT]). Mimo iż przestroga aniołów nie by­ła kierowana do żony Lota, zakłada się, że dotyczy i je). Dzieje się tak i z innymi kobietami Biblii.
Dlaczego jednak żona Lota się obejrzała? W Piś­mie Świętym nie znajdziemy odpowiedzi na to pytanie. Może jest symbolem tych, którzy tak związani są z prze­szłością, że nie potrafią myśleć o przyszłości wtedy, gdy załamuje się ich świat? Może obejrzała się ze współczu­cia, może zostawiła w poddanych zagładzie miastach po­zostałych synów i córki, którzy założyli już własne ro­dziny? Przyjaciółki i sąsiadki? Może pochodziła z tych stron i nie chciała ich zostawić w chwili zagłady? Nie rozstrzygniemy tych pytań, żona Lota pozostanie na za­wsze postacią nieodgadnioną. Wiemy jedno: jest jedynym człowiekiem w tej historii, który nie stosuje przemocy. Choćby dlatego zasługuje na bardziej wyważoną ocenę.

Niezrozumiała moralność

Lot, bratanek Abrama, przeszedł do historii Boga z ludź­mi jako „sprawiedliwy (...), który uginał się pod cięża­rem rozpustnego postępowania ludzi nie liczących się z Bożym prawem" (2 P 2,7), jako ten, którego Bóg oca­lił spośród otaczającego go zła. Okazuje się jednak, że nie wszystko, co o nim przekazały święte księgi, stawia go w dobrym świetle. Uginanie się pod ciężarem otacza­jącej go rozpusty miało wpływ na jego własną rodzinę, zwłaszcza na relację jego i córek.
Pierwszą odsłonę ich skomplikowanych wię­zi przeżywamy, gdy dom Lota odwiedzają aniołowie-mężczyźni, by przestrzec go i jego rodzinę przed nad­chodzącą zagładą. Wtedy to żądni rozkoszy mieszkań­cy żądają od Lota, by wydał w ich ręce swych gości... Przeraża nas jeszcze bardziej reakcja Lota: wyżej ceniąc prawa gościnności od czci swych córek, proponuje je zebranym mężczyznom: „Mam dwie córki, które jesz­cze nie żyły z mężczyzną, pozwólcie, że je wyprowadzę do was; postąpcie z nimi, jak się wam podoba" (Rdz 19, 8). Czyżby zatem Lot był nie mniej zepsuty od swego otoczenia? - to pytanie ciśnie się nam na usta. Niestety, w tekście biblijnym nie uzyskamy na nie odpowiedzi. Najczęściej tę - dziś ocenianą jako niemoralną - posta­wę Lota próbuje się tłumaczyć tym, że takie było ów­czesne rozumienie prawa gościnności. Inni komenta­torzy mówią o - godnej pochwały - chęci uniknięcia stosunków homoseksualnych. Niezależnie od prób wy­jaśnienia możemy stwierdzić, że mroków postępowania Lota i jego współczesnych nie oświetliła jeszcze praw­da o równej godności kobiety i mężczyzny - stworzo­nych „na obraz Boga".
Druga odsłona dramatu pokazuje Lota i jego cór­ki już po zagładzie Sodomy i Gomory oraz po brzemien­nym w skutki spojrzeniu wstecz żony Lota. Córki Lota - jak wcześniej ich ojciec - postępują według trudnej dla nas do przyjęcia moralności: wyżej stawiają prag­nienie zrodzenia dzieci od czci należnej ojcu. Z niezna­ych nam przyczyn Lot opuszcza miasto Soara i za­mieszkuje wraz z córkami w bezludnych pieczarach. Na pustkowiu jego córki tracą nadzieję na znalezienie mę­żów. Podejmują więc i realizują swój plan: dwukrotnie upijają ojca i każda z nich po nocy spędzonej z nim ro­dzi syna. To chyba pierwszy czyn kazirodczy opisany w Biblii. Autor biblijny stara się uchronić Lota od od­powiedzialności za ten czyn. On nic nie wiedział... Nie wiemy też nic o dalszych losach córek - Biblia milczy zatem też o jakiejkolwiek karze, jaka miałby je za ten czyn spotkać.
Dowiadujemy się jedynie, że ich synowie stali się protoplastami wielkich narodów - Moabitów i Ammonitów. Choć imiona synów są symboliczne, to jednak je poznajemy, w przeciwieństwie do imion ich matek! Co prawda były to narody, z którymi Izrael nie utrzymywał przyjaznych stosunków, stąd też ta próba wyja­śnienia ich niechlubnego powstania. Skoro jednak po­przez Rut Moabitke, prababkę Dawida (Rt 4, 17), naród ten wszedł do genealogii Jezusa (Mt 1,5), to poniekąd i córki Lota należą do protoplastek Jezusa!

Dramat niewolnicy

Hagar, niewolnica Sary, wkracza w dzieje Izraela w cha­rakterystyczny dla jego początków sposób: troska o po­tomstwo przenika życie kobiet i mężczyzn, każąc jej pani oddać ją swemu mężowi, Abrahamowi. Wszyscy działają według obowiązujących wówczas reguł. Brak potomstwa poczytuje się za winę kobiety. Sara nie pozostaje bier­na wobec przekleństwa bezpłodności. Rozporządza ży­ciem swej egipskiej niewolnicy aż po najintymniejsze je­go sfery: jej syn uchodzić ma za syna Abrahama i Sary. Czyż można wyobrazić sobie los pełniejszy goryczy?
Hagar staje się brzemienna za sprawą Abrahama (posłusznego swej żonie!). Będąc w ciąży, próbuje wy­korzystać przewagę, jaką ma - dzięki płodności - nad swą panią. Sara nie tak wyobrażała sobie przebieg wy­padków. Postanawia pozbyć się niewygodnej niewolni­cy. Namawia do tego swego męża, lecz Abraham wy­raźnie unika podjęcia odpowiedzialności. Hagar - upo­karzana przez Sarę - ucieka na pustynię. Tu rozgrywa się zadziwiająca scena. Anioł Pański odnajduje ją, na­kazuje powrót do pani i uległość jej. Zdaje się zatem potwierdzać jej niełatwy los. Nic w nim nie zmienia. Na pewno? Otóż Hagar zwiastowana zostaje nowi­na niemal bliźniaczo podobna do tej, jaka została da­na Abrahamowi! „Bardzo pomnożę twoje potomstwo, tak że nie będzie można go policzyć" (Rdz 16, 10; por. 15, 5; 17, 5). Hagar słyszy też, jakim imieniem ma na­zwać syna - Ismael, tzn. „Bóg słyszy". Takim imieniem obdarzy swego syna Abraham - widocznie posłusz­ny również słowu niewolnicy (por. Rdz 16, 11 i 15). To jeszcze nie koniec naszego zadziwienia historią Hagar. Poznajemy jej słowo - słowo teologa, próbują­cego nazwać Boga! „A [Boga] Jahwe, który przemawiał do niej, Hagar nazwała: Tyś Bogiem Widzącym - bo mówiła: «Czyż nie widziałam tu Widzącego mnie?»" (Rdz 16, 13).
Hagar i jej syna spotykamy ponownie, gdy na świat przychodzi drugi syn Abrahama - Izaak. Konflikt między Sara i Hagar ożywa na nowo. Sara podejmuje jeszcze ostrzejsze środki: postanawia wypędzić niewol­nicę i jej syna. Miłość ojca ma przypaść w udziale tylko jej synowi. Tym razem Abraham wydaje się silniejszy, chce stanąć w obronie Ismaela (nie jego matki!). Bóg jednak każe Abrahamowi wysłuchać Sarę, objawiając i jemu obietnicę daną Hagar: „Z syna zaś tej niewolnicy uczynię również wielki naród" (Rdz 21, 13 [BT]). Abraham daje Hagar bochenek chleba i bukłak wody i wyprawia ją na pustynię. Gdy kończy się woda, wysy­cha też nadzieja Hagar. Zostawia dziecko pod krzewem, nie chcąc patrzeć na jego śmierć... „Siedząc opodal, za­częła głośno płakać" (Rdz 21, 16 [BT]). Jej Bóg okazuje się jednak nie tylko Tym, który widzi, ale i Tym, który słyszy. Otwiera jej oczy na pobliską studnię z wodą. Chłopiec i jego matka są ocaleni.
Historia Hagar pokazuje, że los kobiety oddanej we władanie innej kobiety nie musi tym samym być lżej­szy. Ale zarazem, że wybór i błogosławieństwo Boga to­warzyszą jej aż po te momenty, kiedy nie widzi już przy­szłości. Hagar nosi Bożą obietnicę, wierzy, choć jej dro­ga wiary nie jest wolna od zwątpień. W swoim ubóstwie odnajduje dość mocy, by nazwać Boga, który się jej ob­jawił. Kolejna - po Ewie - kobieta-teolog na kartach Biblii.

Bóg Sary

Saraj towarzyszy ścieżkom życia Abrama, swego męża, od początków jego powołania - zanim Jahwe zmieni je­go imię na Abraham, a jej na Sara. Dzieje Abrahama i je­go rodziny nie były wolne od nagłych „zwrotów akcji", stawiających pierwszego patriarchę w niezbyt chlub­nym świetle. Księga Rodzaju dwukrotnie przekazuje relację o wydaniu przez Abrahama Sary innym mężczy­znom jako swej siostry, a więc zatajeniu prawdy o mej jako jego żonie (nawet jeśli miałaby być jego przyrod­nią siostrą, por. Rdz 20, 12). Postępowanie Abrahama zdaje się krzyżować Boże plany wobec niego - i jego potomstwa. Jak może spełnić się Boża obietnica, sko­ro on wydaje innym swoją żonę? Biblia nie oszczędza Abrahama, relacjonując obie historie tuż po fundamen­talnych dla życia patriarchy scenach - powołaniu na oj­ca wielkiego narodu (Rdz 12) oraz po wizycie trzech młodzieńców pod dębami Mamre (Rdz 18; por. 20), a więc w roku, w którym jego - ich! - potomek miał przyjść na świat.
Postępowania Abrahama nie tłumaczą żadne god­ne pochwały motywy. Wręcz przeciwnie, jego słowa skierowane do żony brzmią niemal cynicznie: „Wiem, że je­steś kobietą urodziwą. (...) Mów wiec, że jesteś moją siostrą, aby mi się dobrze działo dzięki tobie, aby pozo­stawiono mnie przy życiu ze względu na ciebie" (Rdz 12, 12-13). Ofiara żony ma zapewnić bezpieczeństwo i do­brobyt jej mężowi... Abraham nie pyta jej o zgodę, lecz nakazuje. Poniekąd ta egoistyczna logika Abrahama oka­zuje się skuteczna. Rzeczywiście, po obu zdarzeniach staje się bogatszy o różne dobra, jak też o lęk władców innych narodów przed nim - wiedzą, że „Bóg czuwa nad wszystkimi [jego] czynami" (Rdz 21, 22). Zarazem wszystko wskazuje na to, że wybranie Abrahama przy­nosi nieszczęście ludziom wokół niego, zwłaszcza jego bliskim. Sara zostaje wydana w ręce innych mężczyzn, oni natomiast - gdy sprawa wychodzi na jaw - karani są plagami (faraon) czy groźbą śmierci (król Abimelek). To Abraham wymaga jednak pouczenia, które otrzymu­je od władcy Gerary: „Dopuściłeś się wobec mnie czy­nu, którego nie godzi się popełniać!" (Rdz 20, 9). Ale właśnie w trakcie przedstawiania tej historii Abraham - mimo wszystko - nazwany jest „prorokiem" (Rdz 20, 7). Boże wybranie nie jest związane z moralną nienagannością wybranego.
Sara, choć w obu fragmentach jest postacią cen­tralną, nie zostaje dopuszczona do głosu. Dowiadujemy się, niejako przy okazji, jak piękną była kobietą. Abra­ham, chcąc uniknąć kłopotów na obcej ziemi, powodu­je je, przedstawiając swą żonę jako siostrę. Przez to staje się ona przedmiotem pożądania innych. Jedynym, któ­ry staje po stronie Sary, jest Jahwe. Przemawia - zsyła­jąc plagi lub we śnie - do władców, w których ręce wydał ją jej mąż. Abraham, choć nazwany prorokiem, podczas tych perypetii nie usłyszy bezpośrednio skierowanych do niego Bożych słów.
Niebezpiecznie jest żyć przy boku Bożych wy­brańców. Życie obu synów Abrahama - Ismaela i Izaaka - ocalają aniołowie Pańscy. Bóg Sary jest nie tylko Tym, który słyszy i widzi, ale i Tym, który nie zapomina.

Uśmiech Sary

Życie matriarchini Sary rozgrywa się przede wszyst­kim w jej relacjach z trzema osobami: mężem, niewol­nicą i synem. Wobec Abrahama Sara okazuje oblicze piękne i milczące, wobec Hagar potrafi być srogą pa­nią, wobec Izaaka daje się poznać jako uśmiechnięta. Pierwszym uśmiechem Sary, o jakim wspomina Biblia, jest jednak uśmiech niedowierzania. Trzej mężowie na­wiedzają Abrahama, gdy ten siedzi pod dębami Mamre. Abraham przyjmuje ich w gościnę w typowo męski sposób: wydaje polecenia Sarze i słudze, sam udaje się na rozmowę. Goście jednak pytają o jego żonę. W tym momencie historii wspólnego życia Abrahama i Sary może najwyraźniej zostaje zaznaczone, iż Boża obiet­nica, skierowana do Abrahama, dotyczy również jego żony. Wiadomość, jaką przynieśli przybysze, jest wła­ściwie dla niej: po upływie roku urodzi syna. Sara, choć nie bierze udziału w rozmowie, słyszy wszystko, co najważniejsze. „Abraham i Sara byli już starcami po­deszłymi w latach; a Sara nie miała już przypadłości kobiecych. Dlatego Sara roześmiała się szczerze (...)" (Rdz 18, 11-12). Myśli Sary stają się elementem rozmowy. Przybysze pytają: „Dlaczego Sara roześmia­ła się, myśląc: Czy rzeczywiście mogłabym rodzić, ja, stara kobieta? Czy jest cokolwiek niemożliwego dla Jahwe?" (Rdz 18, 13-14). Na końcu rozmowy sama Sara przemawia - przerażona, zapiera się: „Wcale się nie śmiałam" (Rdz 18, 15).
Sara z uśmiechem na twarzy pojawia się znów wraz ze spełnieniem obietnicy: narodzinami Izaaka. Mówi wówczas: „Bóg dał mi powód do śmiechu! Ktokolwiek o tym usłyszy, będzie się śmiał z mego powodu" (Rdz 21, 6). Być może z tą powtarzającą się myślą o śmiechu - również Abrahama (Rdz 17, 17) -związana jest próba wyjaśnienia imienia Izaak (co mia­łoby znaczyć: „i roześmiał się"). Pewne jest jednak, że dla Sary te długo oczekiwane narodziny oznacza­ły prawdziwy powód radości - choć była to radość okupiona trudem. Może stać się patronką tych, które wtedy „gdy przekwitły, mają doznać rozkoszy" (por. Rdz 18, 12).
O późniejszych losach miłości Sary i Izaaka nie­wiele się dowiemy. Sara pozostaje niewidoczna podczas próby, na którą wystawiony zostaje Abraham. Historia złożenia jedynego, umiłowanego syna w ofierze przypo­mina historię Hagar i jej syna Ismaela na pustyni. Obu synów ratują aniołowie Pańscy, a rodzice doświadczają Boga, który „widzi" (por. Rdz 16, 13 i 22, 14). Według tradycji żydowskiej nieprzypadkowo śmierć Sary nastę­puje tuż po wydarzeniach na górze Moria. Myśl o moż­liwości złożenia w ofierze jedynego syna wstrząsa nią tak, że nie potrafi już dłużej żyć. Wstrząśnięci jej odej­ściem mąż i syn na swój sposób wyrażają miłość do zmarłej. Abraham kupuje dla niej grób w okolicach dębów Mamre - pierwszy kawałek jego ziemi, zadatek spełniającej się obietnicy. Grób Sary stanie się później miejscem spoczynku niemal wszystkich protoplastów Izraela. Izaak pociechę po matce znajdzie w swej żonie, Rebece (Rdz 24, 67).

Fortel Rebeki

Po śmierci Sary Abraham poślubił Keturę, a ona urodzi­ła mu kolejnych synów. Synem obietnicy był jednak Izaak i o jego dalsze losy ojciec troszczy się w szczegól­ny sposób. Nie chce dla Izaaka żony spośród mieszka­nek Kanaanu i wysyła zaufanego sługę w swe rodzinne strony. Rebeka, spotkana przez sługę przy studni, gasząc pragnienie przybysza i pojąc jego wielbłądy, wypełnia słowo Abrahama - nie wiedząc o tym. Jej odwaga budzi nasz podziw dzień później wyruszy w daleką podróż z nieznajomym, by spędzić resztę życia u boku niezna­nego mężczyzny. Nie dzieje się to jednak wbrew jej wo­li. Zapytana przez swych krewnych, czy chce wyruszyć w tę drogę, „odpowiedziała: «Chcę!»" (Rdz 24, 58).
Biblia milczy o zgodzie Izaaka na małżeństwo. Dowiadujemy się jednak, że bardzo miłował Rebekę, „tak że pocieszył się po stracie matki" (Rdz 24, 67). Izaak wydaje się postacią najmniej wyrazistą pośród pa­triarchów. W decydujących momentach jego życia to in­ni podejmują działanie: początkowo Abraham, potem Rebeka, a przez oboje -Jahwe. Jedynym opowiadaniem, w którym Biblia zaznacza władzę Izaaka nad żoną, jest powtórzenie przez mego grzechu ojca - i on przedsta­wia Rebekę jako swą siostrę (por. Rdz 26, 6-11).
Rebeka jest jedyną z matriarchiń, która mimo problemów z płodnością nie odwołuje się do „pomo­cy" niewolnic. „Izaak modlił się do Jahwe za swoją żo­nę (...). Jahwe dał się uprosić i jego żona Rebeka stalą się brzemienna" (Rdz 25, 21). Urodzi bliźniaków, a oni walczą już w jej łonie. U Jahwe szuka zrozumienia tej walki. Otrzymana odpowiedź wyznaczy późniejsze postępowanie Rebeki: „starszy będzie podlegał młod­szemu!" (Rdz 25, 23). Pierwszy rodzi się Ezaw, drugi Jakub. „Izaak upodobał sobie Ezawa, (...) Rebeka nato­miast ukochała Jakuba" (Rdz 25, 28). Ezaw łamie zwy­czaje rodu, żeniąc się z pogankami. Zgłodniały, za po­trawę gotów jest odstąpić przywilej pierworództwa. O przekazaniu błogosławieństwa pierworodnemu decy­duje jednak ojciec rodu, a starzejący się i niedowidzący Izaak pragnie pobłogosławić Ezawa. Nie kwestionując praw swego męża, Rebeka posługuje się fortelem - ka­że Jakubowi odegrać rolę jego starszego brata. Jakub po­czątkowo protestuje, boi się, że zamiast błogosławień­stwa ściągnie na siebie przekleństwo. W końcu jednak słowa matki rozpraszają jego wątpliwości: „Niech za­tem na mnie [spadnie] przekleństwo [rzucone] na cie­bie, mój synu!" (Rdz 27, 13).
Izaak - mimo wątpliwości - daje przebranemu Jakubowi swoje błogosławieństwo. Podstęp Rebeki de­cyduje zatem nie tylko o wyborze Izaaka, ale i o Bożym wybraństwie. Gdy zostaje ujawniony, Izaaka ogarnia przerażenie: nie ma już błogosławieństwa dla Ezawa. Ezaw staje się wrogiem Jakuba, chce go zabić. Rebeka ostrzega Jakuba, on ratuje się ucieczką. Jej działaniem nadal kieruje obawa przed bezdzietnością: „Czemu mam zostać bezdzietną, [tracąc] was obu w jednym dniu?" (Rdz 27, 45). Jej obawa się nie zrealizuje - bracia, gdy spotkają się po latach, pogodzą się ze sobą. Jej słowa o przekleństwie znajdą inne drogi spełnienia: Rebeka do końca swych dni nie ujrzy swego umiłowanego syna. A on będzie musiał znieść ten sam los, który zgotował swemu ojcu, Izaakowi: i on zostanie oszukany.