publikacja 02.04.2009 13:05
Są to fragmenty książki Kobiety w Biblii. Stary Testament :. Wydawnictwa ZNAK
Historia Boga z ludźmi spisana w Biblii przyjęła kształt ludzkiej historii, zdominowanej przez mężczyzn. Historie Starego Przymierza znamy dzięki takim postaciom jak Noe, Abraham, Izaak, Jakub, Mojżesz, Izajasz, Jeremiasz, Ezechiel... Również w Nowym Testamencie na pierwszym planie pojawiają się mężczyźni - Jezus, Jego apostołowie i uczniowie. A jednak można w Piśmie Świętym odnaleźć wiele postaci kobiecych. Bywa, że wzmianki o nich zajmują niewiele miejsca, bywa, że kobiety te me wypowiadają żadnych słów. Pochylenie się nad tymi skąpymi śladami pamięci o nich może okazać się trudną, ale odkrywczą przygodą, zaskakująco aktualną w przeżywanym obecnie kairosie kobiet.
Kościelny obraz kobiety określony został najwyraźniej przez dwie biblijne postacie - Ewę i Maryję. Okazuje się jednak, że imię Ewy pojawia się w księgach świętych tylko pięć razy! Skąpość nowotestamentowych wzmianek o Matce Pana, nieraz spędzająca sen z powiek Jej czcicieli, w porównaniu z pramatką Ewą okazuje się i tak obszerną relacją (imię Maryi wymienione zostało 19 razy). Nie ilość, lecz ranga wypowiedzi okazała się zatem ważniejsza w historii ich oddziaływania. Poprzez skromność mówiących o nich źródeł dzielą los wielu kobiet... Na uczęszczanej od wieków drodze łączenia i zarazem przeciwstawiania sobie Ewy i Maryi zapomina się o jednej zasadniczej różnicy: o ile Maryja jest postacią historyczną, o tyle o Ewie z całą pewnością możemy powiedzieć, że postacią historyczną nie była. Pojawia się w natchnionych opowiadaniach o stworzeniu człowieka, snutych z perspektywy historii Boga z narodem wybranym.
Ewą zostaje nazwana pierwsza kobieta, pramatka, bez której ród ludzki nie pojawiłby się na ziemi. Jedni wyprowadzają jej imię od hebrajskiego rdzenia haya, tzn. żyć. Ewa to zatem „matka żyjących" (por. Rdz 3, 20). Drudzy od arabskiego hayya - wąż. Wąż jest symbolem mądrości i poznania - dopiero w późniejszej wykładni mądrości wrogiej Bogu. W jednym i drugim wypadku przyznaje się zatem Ewie tajemniczą władzę nad życiem. W podejściu do osoby Maryi również wątek macierzyństwa wysunięty został na pierwszy plan. Jest matką wszystkich wierzących w Jej Syna. Akcent na pojmowanie Ewy i Maryi jako matek wypływał ze skoncentrowanego na macierzyństwie spojrzenia na kobiety, a zarazem je wzmacniał. Ich macierzyństwo obciążone zostaje cierpieniem, największym cierpieniem, jakie w ogóle może spotkać człowieka: obie utracą własne dziecko, syna, który zostanie zabity. Droga cierpienia jest drogą wielu kobiet. Ewa i Maryja dążą -każda na swój sposób - do poznania. Ewa dlatego przekracza zakaz spożywania owocu, Maryja nie pozostaje milcząca wobec zwiastowanej nowiny - wierzy wiarą pytającą. Oby i na tej drodze znalazły swe naśladowczynie...
Choć nic nie wiemy o córkach Ewy, choć wierzymy, iż jedynym Synem Maryi był Jezus - być może żadna z kobiet nie została ani nie zostanie „obdarzona" większym gronem córek niż Ewa i Maryja.
Wiele kobiet Biblii pozostaje bezimiennych. Określa się je poprzez imię ojca, męża, syna, brata... Czy wiemy cokolwiek o żonie Noego? Czy słyszeliśmy kiedyś o tym, co przeżywała żona Hioba? Czy z żoną Lota jest inaczej? Wydaje się, że nie. Pojawia się ona niemal jako postać epizodyczna w historii swego męża, którego Bóg ocalił ze skazanych na zagładę miast Sodomy i Gomory. Żona Lota jest na tyle intrygującą postacią, że mimo niewielkiej wzmianki zajęła trwałe miejsce w pamięci wiary ludu Starego i Nowego Przymierza. Cóż zatem mówią o niej święte księgi? Nie znamy kraju jej pochodzenia, nie wiemy, kiedy na swej drodze spotkał ją Lot. O nim dowiadujemy się, że wyruszył razem z Abramem, swoim wujem, w drogę ku Ziemi Obiecanej, że później rozstał się z nim, bo stada ich były już zbyt wielkie, by pomieścić się na jednych pastwiskach. Osiedlił się na żyznych ziemiach w okolicach Sodomy i Gomory. Nie wiemy, kiedy zamieszkał w mieście. Spotykamy go, gdy odwiedzają go i jego dom dwaj aniołowie - w męskiej postaci - by ostrzec o zbliżającym się nieszczęściu.
Nic nie wskazuje na to, by Lot chętnie dał wiarę słowu przybyszów. Wzbrania się raczej przed zostawieniem wszystkiego. Znamienne, że aniołowie, namawiając go do ucieczki, mówią o „zięciu, synach i córkach" (Rdz 19, 12), ostatecznie jednak wyprowadzają z miasta Lota, jego żonę i dwie córki. Wypowiadają też przestrogę - kierując ją do Lota: „Uchodź, abyś ocalił swe życie. Nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj się nigdzie w tej okolicy, ale szukaj schronienia w górach, bo inaczej zginiesz!" (Rdz 19, 17 [BT]).
Gdy ocaleni zbliżają się do bezpiecznego miejsca, na Sodomę i Gomorę spada „deszcz siarki i ognia". „Żona Lota, która szła za nim, obejrzała się i stała się słupem soli" (Rdz 19, 26 [BT]). To wydarzenie miało uwiecznić jej postać dla historii. Ukazywano ją jednak zawsze w negatywnym świetle, jako tę, która nie była posłuszna słowu, jako „duszę, co nie dowierzała" (Mdr 10, 7 [BT]). Mimo iż przestroga aniołów nie była kierowana do żony Lota, zakłada się, że dotyczy i je). Dzieje się tak i z innymi kobietami Biblii.
Dlaczego jednak żona Lota się obejrzała? W Piśmie Świętym nie znajdziemy odpowiedzi na to pytanie. Może jest symbolem tych, którzy tak związani są z przeszłością, że nie potrafią myśleć o przyszłości wtedy, gdy załamuje się ich świat? Może obejrzała się ze współczucia, może zostawiła w poddanych zagładzie miastach pozostałych synów i córki, którzy założyli już własne rodziny? Przyjaciółki i sąsiadki? Może pochodziła z tych stron i nie chciała ich zostawić w chwili zagłady? Nie rozstrzygniemy tych pytań, żona Lota pozostanie na zawsze postacią nieodgadnioną. Wiemy jedno: jest jedynym człowiekiem w tej historii, który nie stosuje przemocy. Choćby dlatego zasługuje na bardziej wyważoną ocenę.
Lot, bratanek Abrama, przeszedł do historii Boga z ludźmi jako „sprawiedliwy (...), który uginał się pod ciężarem rozpustnego postępowania ludzi nie liczących się z Bożym prawem" (2 P 2,7), jako ten, którego Bóg ocalił spośród otaczającego go zła. Okazuje się jednak, że nie wszystko, co o nim przekazały święte księgi, stawia go w dobrym świetle. Uginanie się pod ciężarem otaczającej go rozpusty miało wpływ na jego własną rodzinę, zwłaszcza na relację jego i córek.
Pierwszą odsłonę ich skomplikowanych więzi przeżywamy, gdy dom Lota odwiedzają aniołowie-mężczyźni, by przestrzec go i jego rodzinę przed nadchodzącą zagładą. Wtedy to żądni rozkoszy mieszkańcy żądają od Lota, by wydał w ich ręce swych gości... Przeraża nas jeszcze bardziej reakcja Lota: wyżej ceniąc prawa gościnności od czci swych córek, proponuje je zebranym mężczyznom: „Mam dwie córki, które jeszcze nie żyły z mężczyzną, pozwólcie, że je wyprowadzę do was; postąpcie z nimi, jak się wam podoba" (Rdz 19, 8). Czyżby zatem Lot był nie mniej zepsuty od swego otoczenia? - to pytanie ciśnie się nam na usta. Niestety, w tekście biblijnym nie uzyskamy na nie odpowiedzi. Najczęściej tę - dziś ocenianą jako niemoralną - postawę Lota próbuje się tłumaczyć tym, że takie było ówczesne rozumienie prawa gościnności. Inni komentatorzy mówią o - godnej pochwały - chęci uniknięcia stosunków homoseksualnych. Niezależnie od prób wyjaśnienia możemy stwierdzić, że mroków postępowania Lota i jego współczesnych nie oświetliła jeszcze prawda o równej godności kobiety i mężczyzny - stworzonych „na obraz Boga".
Druga odsłona dramatu pokazuje Lota i jego córki już po zagładzie Sodomy i Gomory oraz po brzemiennym w skutki spojrzeniu wstecz żony Lota. Córki Lota - jak wcześniej ich ojciec - postępują według trudnej dla nas do przyjęcia moralności: wyżej stawiają pragnienie zrodzenia dzieci od czci należnej ojcu. Z nieznaych nam przyczyn Lot opuszcza miasto Soara i zamieszkuje wraz z córkami w bezludnych pieczarach. Na pustkowiu jego córki tracą nadzieję na znalezienie mężów. Podejmują więc i realizują swój plan: dwukrotnie upijają ojca i każda z nich po nocy spędzonej z nim rodzi syna. To chyba pierwszy czyn kazirodczy opisany w Biblii. Autor biblijny stara się uchronić Lota od odpowiedzialności za ten czyn. On nic nie wiedział... Nie wiemy też nic o dalszych losach córek - Biblia milczy zatem też o jakiejkolwiek karze, jaka miałby je za ten czyn spotkać.
Dowiadujemy się jedynie, że ich synowie stali się protoplastami wielkich narodów - Moabitów i Ammonitów. Choć imiona synów są symboliczne, to jednak je poznajemy, w przeciwieństwie do imion ich matek! Co prawda były to narody, z którymi Izrael nie utrzymywał przyjaznych stosunków, stąd też ta próba wyjaśnienia ich niechlubnego powstania. Skoro jednak poprzez Rut Moabitke, prababkę Dawida (Rt 4, 17), naród ten wszedł do genealogii Jezusa (Mt 1,5), to poniekąd i córki Lota należą do protoplastek Jezusa!
Hagar, niewolnica Sary, wkracza w dzieje Izraela w charakterystyczny dla jego początków sposób: troska o potomstwo przenika życie kobiet i mężczyzn, każąc jej pani oddać ją swemu mężowi, Abrahamowi. Wszyscy działają według obowiązujących wówczas reguł. Brak potomstwa poczytuje się za winę kobiety. Sara nie pozostaje bierna wobec przekleństwa bezpłodności. Rozporządza życiem swej egipskiej niewolnicy aż po najintymniejsze jego sfery: jej syn uchodzić ma za syna Abrahama i Sary. Czyż można wyobrazić sobie los pełniejszy goryczy?
Hagar staje się brzemienna za sprawą Abrahama (posłusznego swej żonie!). Będąc w ciąży, próbuje wykorzystać przewagę, jaką ma - dzięki płodności - nad swą panią. Sara nie tak wyobrażała sobie przebieg wypadków. Postanawia pozbyć się niewygodnej niewolnicy. Namawia do tego swego męża, lecz Abraham wyraźnie unika podjęcia odpowiedzialności. Hagar - upokarzana przez Sarę - ucieka na pustynię. Tu rozgrywa się zadziwiająca scena. Anioł Pański odnajduje ją, nakazuje powrót do pani i uległość jej. Zdaje się zatem potwierdzać jej niełatwy los. Nic w nim nie zmienia. Na pewno? Otóż Hagar zwiastowana zostaje nowina niemal bliźniaczo podobna do tej, jaka została dana Abrahamowi! „Bardzo pomnożę twoje potomstwo, tak że nie będzie można go policzyć" (Rdz 16, 10; por. 15, 5; 17, 5). Hagar słyszy też, jakim imieniem ma nazwać syna - Ismael, tzn. „Bóg słyszy". Takim imieniem obdarzy swego syna Abraham - widocznie posłuszny również słowu niewolnicy (por. Rdz 16, 11 i 15). To jeszcze nie koniec naszego zadziwienia historią Hagar. Poznajemy jej słowo - słowo teologa, próbującego nazwać Boga! „A [Boga] Jahwe, który przemawiał do niej, Hagar nazwała: Tyś Bogiem Widzącym - bo mówiła: «Czyż nie widziałam tu Widzącego mnie?»" (Rdz 16, 13).
Hagar i jej syna spotykamy ponownie, gdy na świat przychodzi drugi syn Abrahama - Izaak. Konflikt między Sara i Hagar ożywa na nowo. Sara podejmuje jeszcze ostrzejsze środki: postanawia wypędzić niewolnicę i jej syna. Miłość ojca ma przypaść w udziale tylko jej synowi. Tym razem Abraham wydaje się silniejszy, chce stanąć w obronie Ismaela (nie jego matki!). Bóg jednak każe Abrahamowi wysłuchać Sarę, objawiając i jemu obietnicę daną Hagar: „Z syna zaś tej niewolnicy uczynię również wielki naród" (Rdz 21, 13 [BT]). Abraham daje Hagar bochenek chleba i bukłak wody i wyprawia ją na pustynię. Gdy kończy się woda, wysycha też nadzieja Hagar. Zostawia dziecko pod krzewem, nie chcąc patrzeć na jego śmierć... „Siedząc opodal, zaczęła głośno płakać" (Rdz 21, 16 [BT]). Jej Bóg okazuje się jednak nie tylko Tym, który widzi, ale i Tym, który słyszy. Otwiera jej oczy na pobliską studnię z wodą. Chłopiec i jego matka są ocaleni.
Historia Hagar pokazuje, że los kobiety oddanej we władanie innej kobiety nie musi tym samym być lżejszy. Ale zarazem, że wybór i błogosławieństwo Boga towarzyszą jej aż po te momenty, kiedy nie widzi już przyszłości. Hagar nosi Bożą obietnicę, wierzy, choć jej droga wiary nie jest wolna od zwątpień. W swoim ubóstwie odnajduje dość mocy, by nazwać Boga, który się jej objawił. Kolejna - po Ewie - kobieta-teolog na kartach Biblii.
Saraj towarzyszy ścieżkom życia Abrama, swego męża, od początków jego powołania - zanim Jahwe zmieni jego imię na Abraham, a jej na Sara. Dzieje Abrahama i jego rodziny nie były wolne od nagłych „zwrotów akcji", stawiających pierwszego patriarchę w niezbyt chlubnym świetle. Księga Rodzaju dwukrotnie przekazuje relację o wydaniu przez Abrahama Sary innym mężczyznom jako swej siostry, a więc zatajeniu prawdy o mej jako jego żonie (nawet jeśli miałaby być jego przyrodnią siostrą, por. Rdz 20, 12). Postępowanie Abrahama zdaje się krzyżować Boże plany wobec niego - i jego potomstwa. Jak może spełnić się Boża obietnica, skoro on wydaje innym swoją żonę? Biblia nie oszczędza Abrahama, relacjonując obie historie tuż po fundamentalnych dla życia patriarchy scenach - powołaniu na ojca wielkiego narodu (Rdz 12) oraz po wizycie trzech młodzieńców pod dębami Mamre (Rdz 18; por. 20), a więc w roku, w którym jego - ich! - potomek miał przyjść na świat.
Postępowania Abrahama nie tłumaczą żadne godne pochwały motywy. Wręcz przeciwnie, jego słowa skierowane do żony brzmią niemal cynicznie: „Wiem, że jesteś kobietą urodziwą. (...) Mów wiec, że jesteś moją siostrą, aby mi się dobrze działo dzięki tobie, aby pozostawiono mnie przy życiu ze względu na ciebie" (Rdz 12, 12-13). Ofiara żony ma zapewnić bezpieczeństwo i dobrobyt jej mężowi... Abraham nie pyta jej o zgodę, lecz nakazuje. Poniekąd ta egoistyczna logika Abrahama okazuje się skuteczna. Rzeczywiście, po obu zdarzeniach staje się bogatszy o różne dobra, jak też o lęk władców innych narodów przed nim - wiedzą, że „Bóg czuwa nad wszystkimi [jego] czynami" (Rdz 21, 22). Zarazem wszystko wskazuje na to, że wybranie Abrahama przynosi nieszczęście ludziom wokół niego, zwłaszcza jego bliskim. Sara zostaje wydana w ręce innych mężczyzn, oni natomiast - gdy sprawa wychodzi na jaw - karani są plagami (faraon) czy groźbą śmierci (król Abimelek). To Abraham wymaga jednak pouczenia, które otrzymuje od władcy Gerary: „Dopuściłeś się wobec mnie czynu, którego nie godzi się popełniać!" (Rdz 20, 9). Ale właśnie w trakcie przedstawiania tej historii Abraham - mimo wszystko - nazwany jest „prorokiem" (Rdz 20, 7). Boże wybranie nie jest związane z moralną nienagannością wybranego.
Sara, choć w obu fragmentach jest postacią centralną, nie zostaje dopuszczona do głosu. Dowiadujemy się, niejako przy okazji, jak piękną była kobietą. Abraham, chcąc uniknąć kłopotów na obcej ziemi, powoduje je, przedstawiając swą żonę jako siostrę. Przez to staje się ona przedmiotem pożądania innych. Jedynym, który staje po stronie Sary, jest Jahwe. Przemawia - zsyłając plagi lub we śnie - do władców, w których ręce wydał ją jej mąż. Abraham, choć nazwany prorokiem, podczas tych perypetii nie usłyszy bezpośrednio skierowanych do niego Bożych słów.
Niebezpiecznie jest żyć przy boku Bożych wybrańców. Życie obu synów Abrahama - Ismaela i Izaaka - ocalają aniołowie Pańscy. Bóg Sary jest nie tylko Tym, który słyszy i widzi, ale i Tym, który nie zapomina.
Życie matriarchini Sary rozgrywa się przede wszystkim w jej relacjach z trzema osobami: mężem, niewolnicą i synem. Wobec Abrahama Sara okazuje oblicze piękne i milczące, wobec Hagar potrafi być srogą panią, wobec Izaaka daje się poznać jako uśmiechnięta. Pierwszym uśmiechem Sary, o jakim wspomina Biblia, jest jednak uśmiech niedowierzania. Trzej mężowie nawiedzają Abrahama, gdy ten siedzi pod dębami Mamre. Abraham przyjmuje ich w gościnę w typowo męski sposób: wydaje polecenia Sarze i słudze, sam udaje się na rozmowę. Goście jednak pytają o jego żonę. W tym momencie historii wspólnego życia Abrahama i Sary może najwyraźniej zostaje zaznaczone, iż Boża obietnica, skierowana do Abrahama, dotyczy również jego żony. Wiadomość, jaką przynieśli przybysze, jest właściwie dla niej: po upływie roku urodzi syna. Sara, choć nie bierze udziału w rozmowie, słyszy wszystko, co najważniejsze. „Abraham i Sara byli już starcami podeszłymi w latach; a Sara nie miała już przypadłości kobiecych. Dlatego Sara roześmiała się szczerze (...)" (Rdz 18, 11-12). Myśli Sary stają się elementem rozmowy. Przybysze pytają: „Dlaczego Sara roześmiała się, myśląc: Czy rzeczywiście mogłabym rodzić, ja, stara kobieta? Czy jest cokolwiek niemożliwego dla Jahwe?" (Rdz 18, 13-14). Na końcu rozmowy sama Sara przemawia - przerażona, zapiera się: „Wcale się nie śmiałam" (Rdz 18, 15).
Sara z uśmiechem na twarzy pojawia się znów wraz ze spełnieniem obietnicy: narodzinami Izaaka. Mówi wówczas: „Bóg dał mi powód do śmiechu! Ktokolwiek o tym usłyszy, będzie się śmiał z mego powodu" (Rdz 21, 6). Być może z tą powtarzającą się myślą o śmiechu - również Abrahama (Rdz 17, 17) -związana jest próba wyjaśnienia imienia Izaak (co miałoby znaczyć: „i roześmiał się"). Pewne jest jednak, że dla Sary te długo oczekiwane narodziny oznaczały prawdziwy powód radości - choć była to radość okupiona trudem. Może stać się patronką tych, które wtedy „gdy przekwitły, mają doznać rozkoszy" (por. Rdz 18, 12).
O późniejszych losach miłości Sary i Izaaka niewiele się dowiemy. Sara pozostaje niewidoczna podczas próby, na którą wystawiony zostaje Abraham. Historia złożenia jedynego, umiłowanego syna w ofierze przypomina historię Hagar i jej syna Ismaela na pustyni. Obu synów ratują aniołowie Pańscy, a rodzice doświadczają Boga, który „widzi" (por. Rdz 16, 13 i 22, 14). Według tradycji żydowskiej nieprzypadkowo śmierć Sary następuje tuż po wydarzeniach na górze Moria. Myśl o możliwości złożenia w ofierze jedynego syna wstrząsa nią tak, że nie potrafi już dłużej żyć. Wstrząśnięci jej odejściem mąż i syn na swój sposób wyrażają miłość do zmarłej. Abraham kupuje dla niej grób w okolicach dębów Mamre - pierwszy kawałek jego ziemi, zadatek spełniającej się obietnicy. Grób Sary stanie się później miejscem spoczynku niemal wszystkich protoplastów Izraela. Izaak pociechę po matce znajdzie w swej żonie, Rebece (Rdz 24, 67).
Po śmierci Sary Abraham poślubił Keturę, a ona urodziła mu kolejnych synów. Synem obietnicy był jednak Izaak i o jego dalsze losy ojciec troszczy się w szczególny sposób. Nie chce dla Izaaka żony spośród mieszkanek Kanaanu i wysyła zaufanego sługę w swe rodzinne strony. Rebeka, spotkana przez sługę przy studni, gasząc pragnienie przybysza i pojąc jego wielbłądy, wypełnia słowo Abrahama - nie wiedząc o tym. Jej odwaga budzi nasz podziw dzień później wyruszy w daleką podróż z nieznajomym, by spędzić resztę życia u boku nieznanego mężczyzny. Nie dzieje się to jednak wbrew jej woli. Zapytana przez swych krewnych, czy chce wyruszyć w tę drogę, „odpowiedziała: «Chcę!»" (Rdz 24, 58).
Biblia milczy o zgodzie Izaaka na małżeństwo. Dowiadujemy się jednak, że bardzo miłował Rebekę, „tak że pocieszył się po stracie matki" (Rdz 24, 67). Izaak wydaje się postacią najmniej wyrazistą pośród patriarchów. W decydujących momentach jego życia to inni podejmują działanie: początkowo Abraham, potem Rebeka, a przez oboje -Jahwe. Jedynym opowiadaniem, w którym Biblia zaznacza władzę Izaaka nad żoną, jest powtórzenie przez mego grzechu ojca - i on przedstawia Rebekę jako swą siostrę (por. Rdz 26, 6-11).
Rebeka jest jedyną z matriarchiń, która mimo problemów z płodnością nie odwołuje się do „pomocy" niewolnic. „Izaak modlił się do Jahwe za swoją żonę (...). Jahwe dał się uprosić i jego żona Rebeka stalą się brzemienna" (Rdz 25, 21). Urodzi bliźniaków, a oni walczą już w jej łonie. U Jahwe szuka zrozumienia tej walki. Otrzymana odpowiedź wyznaczy późniejsze postępowanie Rebeki: „starszy będzie podlegał młodszemu!" (Rdz 25, 23). Pierwszy rodzi się Ezaw, drugi Jakub. „Izaak upodobał sobie Ezawa, (...) Rebeka natomiast ukochała Jakuba" (Rdz 25, 28). Ezaw łamie zwyczaje rodu, żeniąc się z pogankami. Zgłodniały, za potrawę gotów jest odstąpić przywilej pierworództwa. O przekazaniu błogosławieństwa pierworodnemu decyduje jednak ojciec rodu, a starzejący się i niedowidzący Izaak pragnie pobłogosławić Ezawa. Nie kwestionując praw swego męża, Rebeka posługuje się fortelem - każe Jakubowi odegrać rolę jego starszego brata. Jakub początkowo protestuje, boi się, że zamiast błogosławieństwa ściągnie na siebie przekleństwo. W końcu jednak słowa matki rozpraszają jego wątpliwości: „Niech zatem na mnie [spadnie] przekleństwo [rzucone] na ciebie, mój synu!" (Rdz 27, 13).
Izaak - mimo wątpliwości - daje przebranemu Jakubowi swoje błogosławieństwo. Podstęp Rebeki decyduje zatem nie tylko o wyborze Izaaka, ale i o Bożym wybraństwie. Gdy zostaje ujawniony, Izaaka ogarnia przerażenie: nie ma już błogosławieństwa dla Ezawa. Ezaw staje się wrogiem Jakuba, chce go zabić. Rebeka ostrzega Jakuba, on ratuje się ucieczką. Jej działaniem nadal kieruje obawa przed bezdzietnością: „Czemu mam zostać bezdzietną, [tracąc] was obu w jednym dniu?" (Rdz 27, 45). Jej obawa się nie zrealizuje - bracia, gdy spotkają się po latach, pogodzą się ze sobą. Jej słowa o przekleństwie znajdą inne drogi spełnienia: Rebeka do końca swych dni nie ujrzy swego umiłowanego syna. A on będzie musiał znieść ten sam los, który zgotował swemu ojcu, Izaakowi: i on zostanie oszukany.