Bóg jak garncarz

Andrzej Macura

publikacja 26.01.2010 10:46

Bóg lepi człowieka z prochu ziemi, po czym ożywia go swoim tchnieniem.

Bóg jak garncarz Henryk Przondziono Agencja GN Bóg lepi człowieka z prochu ziemi, po czym ożywia go swoim tchnieniem. W tym obrazie dostrzec można ważną prawdę: człowiek stworzony przez Boga należy do ziemi...

Kto dziś czyta ksiązki filozofów? Pisują dużo, rozwlekle i komplikują nawet najprostsze sprawy tak, że trudno właściwie powiedzieć, czemu dla uzasadnienia błahej tezy użyli aż tylu słów. Bo na pewno nie po to, żeby byli łatwo rozumiani. Autor mądrości zawartych w drugim rozdziale Księgi Rodzaju (2, 4nn) chciał, by jego tezy zrozumieć mógł każdy. Dlatego posłużył się gatunkiem literackim najłatwiej przez słuchaczy czy czytelników przyswajalnym: opowiadaniem.

Błędem byłoby sądzić, że w opowiadaniu chodzi zawsze o fakty. Baśnie i legendy tylko małym dzieciom wydają się relacjonowaniem prawdziwych historii. Opowiadający je rozumieją, że chodzi o obrazowe przedstawienie jakichś ważnych problemów. O takie ich przedstawienie, by ważne, uniwersalne prawdy, zrozumieć mogło nawet dziecko. Historia opowiedziana przez Jahwistę (bo to on uchodzi za autora 2 rozdziału Księgi Rodzaju) nie jest zapisem historycznych wydarzeń. Na pierwszy rzut oka widać w niej sprzeczności z pierwszym biblijnym tekstem o stworzeniu świata. I tylko głupiec może myśleć, że ktoś, kto owe dwa różne opowiadanie z sobą zestawił, tych sprzeczności nie dostrzegał. To opowiadanie mądrościowe, w którym prawdziwe są nie fakty, a kryjące się w obrazach przesłanie.

Ulepiony i ożywiony
Opowiadanie Jahwisty rozpoczyna się podobnie jak tekst tradycji kapłańskiej z pierwszego rozdziału księgo Rodzaju – od stwierdzenia, że Bóg stoi u początków wszystkiego. Zanim jednak powstaną rośliny i zwierzęta, na samym początku zostaje stworzony mężczyzna.

Jahwista posłużył się prostym obrazem: Bóg lepi człowieka z prochu ziemi, po czym ożywia go swoim tchnieniem. W tym obrazie dostrzec można ważną prawdę: człowiek stworzony przez Boga należy do ziemi; jest częścią świata materialnego. Jest jednak o tyle inny od ziemi, z której został wzięty, że Bóg obdarzył go nadzwyczajnym darem – życiem. W obrazie Boga, który w nozdrza pierwszego człowieka tchnie tchnienie życia (jak bliskie jest to pocałunku!) teologowie dopatrują się intuicji o drugim elemencie natury człowieka. Ma on w sobie coś z Boga, jest także istotą duchową.

Ten obraz człowieka nie zmienia się do dziś. Swojej przynależności do świata materialnego doświadcza człowiek na co dzień. Często nie jest w stanie jej przekroczyć. Musi jeść, pić, spać; mimo wzniosłych marzeń podlega sile grawitacji, bólowi i innym ograniczeniom. Jest cząstką świata materialnego do tego stopnia, że – jak twierdzą naukowcy – jego ciało razem z innymi stworzeniami doświadcza procesu ewolucji. Ale jednocześnie jest w nim coś, co wyraźnie pokazuje, że nie jest tylko materią. To jego wolność, zdolność mówienia „nie”, która sprawia, że w imię ideałów potrafi zadziałać na przekór swoim zwierzęcym instynktom.

Żyć nie umierać
Klimat obfitej w deszcze Polski sprawia, że jeśli po coś kopiemy rowy wśród pól, to po to, by je odwadniać. W środowisku autorów Księgi Rodzaju jest dokładnie odwrotnie. Ziemia jest często sucha i nieurodzajna, o ile człowiek nie pomaga jej nawadnianiem. Ten szczegół dotyczący środowiska powstania opowiadania widać już na samym początku, gdy autor wspomina, że zanim stworzony został człowiek, nie było ani deszczu, ani nikogo, kto by suchą ziemię nawodnił. Z pozoru ten mało istotny szczegół ma wielkie znaczenie, gdy Bóg podejmuje kolejne swe dzieło: sadzi ogród w Eden i umieszcza tam człowieka.

Każdy, kto choć przez parę godzin doświadczył żaru pustyni wie, jak wielkim skarbem dla ludzi ciągle zatroskanych o brak wody musi być bogato nawodniony ogród. A wedle autora natchnionego ta troska w zasadzonym przez Boga ogrodzie nie istniała. Nawadniała go bowiem rzeka tak obfita w wodę, że po przepłynięciu przezeń rozdzielała się dając początek czterem innym rzekom (2, 10-14). Oczywiście takie zjawisko nigdzie na świecie nie występuje. Rzeka może mieć odnogi, ale nigdy nie daje początku dwom innym rzekom. Tym bardziej czterem. Autor natchniony zostawił w ten sposób swoim czytelnikom czy słuchaczom, ciągle nękanym brakiem wody, jasny przekaz: w ogrodzie nie było zmartwień. Drzewa rosnące w sąsiedztwie obfitej w wodę rzeki mogły spokojnie rodzić potrzebne człowiekowi do życia owoce. Nic więcej robić nie trzeba było. To dlatego ów ogród w Eden nazywamy dziś często rajem.

W ogrodzie tym, prócz normalnych drzew rodzących zwyczajne owoce, były jeszcze dwa, dość dziwne. Drzewo poznania dobra i zła oraz drzewo życia. W tym momencie autor dopiero sygnalizuje ich obecność. Sens ich istnienia ukaże się dopiero później, w historii grzechu pierwszych rodziców. Najkrócej można by o nich powiedzieć, że to możliwości: karmienie się owocami z drzewa życia daje człowiekowi, z natury śmiertelnemu, możliwość wiecznego trwania. Drzewo poznania dobra i zła, to możliwość opowiedzenia się przeciwko Bogu. Możliwość, przed którą Bóg człowieka ostrzega oznajmiając mu, że złamanie zakazu niechybnie doprowadzi go do śmierci (w. 17).

W tym rajskim ogrodzie człowiek nie był gościem. Miał go uprawiać i doglądać. Czyli miał być jego gospodarzem, mądrze zarządzającym powierzonym mu dobrem. Dobry gospodarz nie niszczy bezmyślnie tego, z czego żyje. Ale – zgodnie z Bożym zamiarem - ma prawo korzystać z tego, co Bóg mu dał w zarząd (w. 16). „Czyńcie sobie ziemię poddaną z Rdz 1, 28 tu nabiera konkretniejszego wyrazu.

W poszukiwaniu towarzysza
Filozofowie powiedzieliby, że człowiek jest istotą społeczną. Jahwista ujął to prościej. W usta Boga włożył słowa: „Nie jest dobrze, by człowiek był sam”. Dlatego Bóg tworzy zwierzęta i przyprowadza je do człowieka. Choć wszystkie, podobnie jak człowiek, są „istotami żyjącymi”, żadne jednak nie jest odpowiednią dla mężczyzny pomocą. Żadne nie wzbudza jego zachwytu. Żadne nie jest w stanie wypełnić pustki samotności. Wszystkim też pierwszy człowiek nadaje imię – w kulturach semickich znak panowania nad tym, któremu imię nadano.

Dlatego Bóg postanawia zadziałać inaczej. Sprawia że człowiek pogrąża się we śnie i wtedy, z jednego z jego żeber, tworzy kobietę. Ów sen nie jest chyba tylko sugestią, że Bóg znieczulił człowieka przed bolesną operacją. Zresztą trudno przypuszczać, by Bóg chciał człowieka okaleczyć. To tylko obraz. Ale pokazujący, że tak jak powstanie mężczyzny jest tajemnicą dla później stworzonej kobiety, tak też mężczyzna niewiele wie o powstaniu kobiety. Czy to obraz znanej skądinąd prawdy, że mężczyzna i kobieta są dla siebie często mało zrozumiała tajemnicą, na której bliższe poznanie nie wystarcza czasem i 40 lat małżeństwa? Może. W każdym razie jasnym wydaje się przesłanie płynące z faktu utworzenia kobiety z żebra mężczyzny. To podkreślenie, że kobieta i mężczyzna mają jedna naturę. Nie są nawet tylko ulepieni z jednej gliny. Jedno nie jest z gorszego tworzywa, niż drugie. Są jakby częścią jednego ciała. I właśnie dlatego, choć rozdzieleni, tęsknią za sobą chcąc się na powrót z sobą połączyć.

Zachwyt mężczyzny na widok kobiety, tu oznaczający znalezienie wreszcie odpowiedniej towarzyszki, będzie kontrastował z postawą mężczyzny po grzechu. Nazywanie jej – jak przetłumaczył niegdyś ks. Wujek – „mężyną” (ta gra hebrajskich słów jest nie do oddania w języku polskim, ale, owszem znana: jest lekarz, jest lekarka, jest nauczyciel, jest nauczycielka) to podkreślenie, że mężczyzna i kobieta, choć różnią się, są w istocie rzeczy tym samym. Człowiekiem.

Kończąca drugi rozdział Księgi Rodzaju wzmianka o tym, że mężczyzna i kobieta, choć nadzy, nie odczuwali nawzajem wstydu sugeruje, że ludzka nagość sama w sobie nie jest niczym złym. To jednak dopiero pierwsze dotknięcie problemu. Będzie ono potrzebne Jahwiście w opowiadaniu o grzechu prarodziców. Tam też można będzie się nad nią zatrzymać dłużej

Zamiast podsumowania
Człowiek jest cząstką przyrody, ale i – z miłości Stwórcy – częścią świata duchowego. Jest istotą społeczną, potrzebuje do szczęścia drugiego człowieka. Dobre warunki życia mu nie wystarczają. Kobieta i mężczyzna przyciągają się i są sobie równi. Ludzka nagość, nie jest przy czystych ludzkich sercach niczym zdrożnym. Człowiek został przez Boga ustanowiony gospodarzem świata i jest ważniejszy, niż zwierzęta. Tyle myśli w dwudziestu wersetach opowiadania. Ile stron tekstu zajęłoby wyrażenie tych prawd współczesnym myślicielom? Gdy mnoży się mądre słowa tylko przysparza się cierpienia słuchaczom, a nawet najmądrzejsze myśli uciekają w niepamięć, wzmocnioną poczuciem zniecierpliwienia. Gdy wykładowca kończy słuchacz z ulgą zajmuje głowę innymi sprawami. Proste opowiadanie zajmuje znacznie mniej czasu. I pozwala zatrzymać się na jego treści ludzkim myślom.